poniedziałek, 7 maja 2012

2. Sen zwiastujący koszmar.

- To ja Minho- odezwał się.
- No to wejdź- odpowiedziałem. Po chwili usłyszałem dźwięk skrzypiącej klamki i kroki.
- Co się stało ?- zapytał. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na przyjaciela.
- Nic takiego. Głowa mnie tylko trochę boli, a tam straszny hałas. Chciałem posiedzieć w ciszy.- kłamałem jak z nut, ale sądząc po jego minie nie uwierzył w ani jedno moje słowo.
- Wystraszyłeś się prawda ?- spytał. Ja tylko przytaknąłem i spuściłem wzrok.
- Nie martw się. Ja też się bałem, ale chyba po to są horrory nie ? żeby wystraszyć się i nie przespać nocy.-poklepał mnie po plecach i posłał ten swój rozwalający uśmiech. Usadowiłem się wygodniej na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.
Po godzinnej rozmowie poczułem się strasznie senny. Spojrzałem na zegarek. 22.45.
- Minho ja chyba pójdę się już kąpać bo późno już jest.- powiedziałem a on zerknął na zegarek.
- Faktycznie ! To... Em... dobranoc Lee.- i wyszedł. Bez niego ten pokój wydawał się bardziej upiorny. Zabrałem swoje rzeczy i udałem się do łazienki. Lekko zdziwił mnie fakt, że w całym domu była tylko jedna łazienka. Pozbyłem się ubrań i odkręciłem kurek z ciepłą wodą. Czułem jak woda odpręża moje ciało.
Kiedy nadszedł czas by opuścić pomieszczenie, szybko założyłem bokserki i otworzyłem drzwi. W pokoju zasłoniłem okna i wgramoliłem się pod miękką kołdrę. Mijały minuty a ja nadal nie mogłem zasnąć. Ciągle wydawało mi się, że ktoś chodzi po moim pokoju. Odrzuciłem kołdrę i w pośpiechu wybiegłem na korytarz. Stanąłem przed drzwiami Minho. Zapukałem kilkakrotnie, ale odpowiedziała mi cisza. Powoli otworzyłem drzwi. Chłopak spał wtulony w swoją zieloną kołdrę. Chciałem się wycofać ale usłyszałem, że się poruszył.
- Kto mnie budzi o tej godzinie ?- zapytał zaspanym głosem i przetarł oczy.
- Ja. Znaczy Taemin. Przepraszam, że cię obudziłem.- wymamrotałem i odwróciłem się w stronę korytarza.
- Maknea poczekaj. Przecież już nie śpię, a ty po coś tu przyszedłeś. Więc mów o co chodzi.- szybko się odwróciłem i usiadłem na jego miękkim łóżku.
- No bo ja...- zacząłem- wydaje mi się, że ktoś chodzi po moim pokoju i nie chcę spać sam- dokończyłem.
- Czyli chcesz ze mną spać ?- upewnił się. Ja tylko przytaknąłem głową i spojrzałem na niego.
- Wiesz, jeżeli nie chcesz to Key albo Onew na pewno się zgodzą.- dodałem.
- Nie wygłupiaj się. Wskakuj.- zrobił mi miejsce i poklepał je. Usadowiłem się wygodnie na wyznaczonym przez przyjaciela miejscu i przykryłem. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Śniła mi się łąka po, której biegały zwierzęta. To miejsce dawało mi jakiś taki wewnętrzny spokój. W oddali zobaczyłem kobietę. Powoli i niepewnie ruszyłem w jej kierunku. Była ubrana w fioletową sukienkę, a kiedy się odwróciła zobaczyłem twarz swojej matki.
- Lee.- powiedziała a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Ten głos, tyle wspomnień.
- Ale ty wyrosłeś. Kiedy cię ostatnio widziałam miałeś 15 lat.- posmutniała i wbiła wzrok w coś ponad moim ramieniem. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Tak bardzo za nią tęskniłem. Minęło tyle czasu a ja nadal nie pogodziłem się z tym, że nas opuściła. Usiadłem na trawie i rozejrzałem się.
- Co to za miejsce ?- zapytałem
- To jest wymiar spokoju. Tutaj trafiają dusze, które zmarły z czystym sercem i nikomu nie zawiniły.- na jej słowa moje serce przestało bić. Nie mogłem w to uwierzyć. To musiał być tylko głupi sen. Ona nie może...
- Ty nie żyjesz ?- zapytałem a łzy leciały po moim policzku.
- Tak Lee. Nie żyje od ponad trzech lat.- Nie to jest nie możliwe. To się nie stało. To tylko moja wyobraźnia. 
- Posłuchaj mnie teraz. Ja nie mogę odejść z tego miejsca dopóki nie pozałatwiam wszystkich spraw, które po sobie zostawiłam. A jak widzisz nie mogę już tego zrobić. Chcę żebyś mi pomógł. Najpierw idź na najbliższy cmentarz i sam się przekonaj.- przytuliłem ją ponownie i pocałowałem w policzek.
- Kto cię zabił ?- zapytałem lekko drżącym głosem.
- Twój ojciec.
__________________________________________________________________________________
Jakoś mi to idzie.
Może jak skończę przerzucać wstawię 4 rozdział. 

1 komentarz: