wtorek, 8 maja 2012

5. To nie był dobry pomysł.

Ostatnia torba wylądowała w bagażniku. Usadowiłem się na miejscu i zapiąłem pas. Czekałem na Minho już dobre 10 minut. Co on tam robi ? Założyłem słuchawki na uszy. Rozległa się piosenka Super Junior No Other. Drzwi po przeciwnej stronie otworzyły się i na miejscu kierowcy usiadł mój przyjaciel. Odpalił silnik i ruszył. Droga w jego towarzystwie minęła bardzo szybko. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem lub rozmawialiśmy.
- Już prawie jesteśmy. To ten dom.- wskazał palcem na ładny, mały domek. Chłopak wybiegł z samochodu, aby poinformować rodzinę o naszym przyjeździe. Wiedziałem, że bardzo się cieszy na to spotkanie. Otworzyłem bagażnik i przeczesałem palcami włosy.
Wyjąłem torby i postawiłem na chodniku. Powoli i cicho otworzyłem drzwi od domu. Na progu zobaczyłem Minho witającego się z rodziną.
- Kochanie tak się stęskniłam. Kiedy ty ostatnio nas odwiedzałeś.- powiedziała jego matka. Stałem tak w ciszy i obserwowałem tę rodzinną scenę. Po chwili jednak spuściłem wzrok i wbiłem go w podłogę.
- A to jest Taemin.- przedstawił mnie.
- Miło mi- powiedziałem nadal patrząc na swoje buty. Wiem, że to nie było uprzejme, ale nie potrafiłem patrzeć na szczęśliwą rodzinę. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Chyba to nie był dobry pomysł.- wyszeptałem i wybiegłem z domu. 
Biegnąc chodnikiem zignorowałem krzyk przyjaciela i dzwoniący telefon. Ojciec miał rację byłem mięczakiem. Usiadłem na moście wpatrując się w horyzont. Słońce powoli zachodziło i robiło się coraz zimniej. Objąłem się ramionami i skuliłem. Dlaczego myślałem, że przyjazd tutaj dobrze mi zrobi ? Widząc jego rodzinę pogłębiałem się w rozpaczy. Założyłem kaptur na głowę i wróciłem do poprzedniej pozycji. Szlochałem i patrzyłem jak łzy wpadają do jeziora. Z daleka usłyszałem czyjś krzyk.
- Taemin.!- Minho ? Boże on nie może mnie znaleźć w takim stanie. Nie patrz w tę stronę. Nie patrz. Powtarzałem w myślach.
- Taemin ?- jego kroki były coraz bliżej. Zobaczył mnie na 100 %. Przykucnął obok i położył mi rękę na ramieniu.
- Chodź tu młody- podniósł mnie i przytulił. Objąłem go w pasie i cicho łkałem. 
- Spokojnie.- wyszeptał mi do ucha jednocześnie głaszcząc moje włosy. Rude kosmyki wpadały mi do oczu podrażniając je jeszcze bardziej.
- Przepraszam, za swoje zachowanie. Nie powinienem tu przyjeżdżać. Tylko psuję twoje dni z rodziną.- powiedziałem smutno.- zabiorę torbę i wrócę autobusem do domu.- dodałem.
- Nigdzie nie jedziesz. Zostajesz tutaj, ze mną. Wracamy za dwa dni. Zrozumiano.?- powiedział stanowczo. Zdziwiłem się trochę i wstałem. Spacerowaliśmy ulicami miasta. Minho patrzył na każdą mijającą nas dziewczynę. Denerwowało mnie to trochę, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Ej Maknea zobacz jaka ładna.- powiedział. Ja tylko wzruszyłem ramionami idąc dalej.
- Jak tak ci się podoba to z nią porozmawiaj- syknąłem. Czemu tak robiłem ? Zawsze gdy on ma dziewczynę olewa przyjaciół. Nie chciałem go stracić.
- Dobra, poczekasz tu na mnie ?- spojrzałem na niego jak na idiotę i smutno przytaknąłem głową. Poszedł w kierunku ciemnowłosej "piękności". Moim zdaniem to była zwykła dziewczyna. Wiele jest takich w Korei a przede wszystkim na świecie. Usiadłem na ławce i obserwowałem przyjaciela. Rozmawiali, śmiejąc się co jakiś czas jak dawni znajomi. Nie mogąc tego znieść pobiegłem do jego domu i usiadłem na krześle które postawiłem w kącie. Wiedziałem jedno, traciłem go.
Zabrałem z korytarza swoją torbę i zostawiłem karteczkę którą znalazłem na lodówce.
 " Nie pasuję tutaj. Powinieneś spędzić czas z rodziną beze mnie. Nie wracaj za mną. 
                                                                                                 Taemin..."
Szybkim krokiem dotarłem na przystanek autobusowy. Najbliższy transport za godzinę. Usiadłem na ławce i czekałem. Czas wlókł się niemiłosiernie. Spojrzałem na zegarek, jeszcze pół godziny. Z nudów zacząłem nucić przypadkową piosenkę jaka mi przyszła na myśl. Ponownie skontrolowałem czas.
- Już powinien być.- mruknąłem do siebie. 
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów nadjechał autobus. Kupiłem bilet i zająłem wolne miejsce. Oparłem głowę na szybie i zasnąłem. 
Obudziłem się chwilę przed moim przystankiem. Gdy musiałem już wyjść chwyciłem torbę i pomaszerowałem w kierunku domu. Noc była piękna. Księżyc oświetlał ulice miasta jaśniej niż latarnie. Drzwi od naszej posesji były otwarte. Nie musząc wyciągać klucza wszedłem do kuchni gdzie krzątał się Key. Co ? Wróć ! Key ? Zakradłem się od tyłu i złapałem za ramię.
- BUU.!- krzyknąłem. Chłopak upuścił jogurt, który trzymał w rękach i wrzasnął jak mała dziewczynka.
- Taemin ?! Ty cholero jedna.! Chcesz żebym na zawał padł ?!- gorączkował się, a ja wybuchnąłem śmiechem. Podszedłem bliżej i zamknąłem go w uścisku. Tą jedną rzeczą poprawił mi humor.
- Dziękuję.- powiedziałem.
- Za co ?- zapytał zdezorientowany. 
- Za to, że tu jesteś i nie będę musiał sam spędzać tych kilku dni.- wytłumaczyłem.
- A co z Min...- nie dokończył bo mu przerwałem.
- Przez te kilka dni nie wspominamy o nim ani słowem.
- Dobra...- odpowiedział a ja złapałem karton mleka z lodówki i zacząłem pić.
- Ten to się niczego nie nauczy- usłyszałem za sobą mamrotanie Kibuma. Usiadłem na kanapie popijając napój. Obok mnie po chwili usiadł Key z paczką żelków i włączył telewizję. Przez dwie godziny oglądaliśmy kreskówki, które zdaniem mojego towarzysza były śmieszne. 
- Kibum ja idę spać.- powiedziałem i po chwili już spałem.

Siedziałem na ławce i podziwiałem naturę. Obok mnie co chwila przechodziły zakochane pary. Jedna z nich szczególnie mnie zainteresowała. Gdy przyjrzałem się bliżej zorientowałem się iż jest to Minho i ta wczorajsza brunetka. Trzymali się za ręce i co chwilę obdarzali pocałunkami. Zachciało mi się płakać. Nie. Koniec. Nie uronię już żadnej łzy z jego powodu. Woli dziewczynę niż mnie ? Proszę bardzo. Taemin dlaczego się oszukujesz ? Dobrze wiesz, że jak tylko wróci rzucisz mu się w ramiona.
  Otworzyłem zaspane oczy i zauważyłem, że moja głowa spoczywa na kolanach Kibuma. Natomiast on sam spał rozwalony na kanapie.
- Key weź się rusz. Nie wygodnie mi.- mruknąłem szturchając go w ramię. Chłopak w odpowiedzi zrzucił mnie z kanapy na podłogę.
- Ej.!- krzyknąłem. Chwyciłem go mocno za nogi i zrzuciłem na ziemię. Wielki huk rozległ się po domu.
- Taemin ty mała parszywa glisto.! Jak cię dorwę to zabiję.- szybko pobiegłem do swojego pokoju w ostatniej chwili przypominając sobie o mojej tajnej broni.
- Nie dorwiesz mnie bo mam broń - oznajmiłem.
- Siekierę ?- zapytał drwiącym tonem.
- Nie. Mysz.- wyszedłem z pokoju i pokazałem mu ją. Kim natychmiastowo zbladł.
- Dobra masz mnie. Idę zrobić śniadanie.- zszedł na dół pocierając głowę i mamrocząc pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa.
Po schowaniu zwierzątka udałem się do kuchni w celu zjedzenia śniadania.
- To co mamy na śniadanie ?- zapytałem, a właśnie w tym momencie na mojej głowie wylądowała jakaś oleista ciecz.
_________________________________________________________________________________
Jak obiecałam, dzisiaj dodałam 5. 
Kolejny nie wiem kiedy się pojawi więc spoglądajcie co jakiś czas, no i komentujcie....

3 komentarze:

  1. Super rozdział;D Końcówka najlepsza xD Jestem ciekawa co Kibum wylał na Taemin'a...
    uuuuuu... Taemin już zazdrosny, no ładnie... szkoda mi go, że "nie wpasował się" w ta rodzinną atmosferę, ale się mu nie dziwię;)
    Dzięki Effy;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty ! Kiedy ? Kiedy ? Kiedy ? To jest ultra ciekawe ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha :D Ciekawe co wylał na głowę no ale ^^ Zazdrość ? Mmm XD

    OdpowiedzUsuń