wtorek, 29 maja 2012

8. Medytacja ?


- Lee śpisz ?- zapytał ktoś wchodząc do mojego pokoju. Podniosłem wzrok znad książki.
- Nie no co ty, wchodź.- powiedziałem i odłożyłem lekturę na swoje miejsce. Key zamknął za sobą drzwi i cichutko podszedł do łóżka.
- Wiesz... bo ten...- zaczął.- Minho ma za tydzień urodziny i zastanawiałem się... czy organizujemy coś.- dodał po chwili. To już za tydzień ? Jak ten czas szybko zleciał.! Wyprostowałem się na łożku i zacząłem myśleć.
- Kim mógłbym sam to zorganizować.? Wy o ile dobrze wiem macie teraz strasznie dużo pracy, więc może was trochę wyręczę.- zaproponowałem.
- To nawet nie jest taki zły pomysł. A dasz sobie sam radę ?- zapytał z wahaniem. Wiedziałem, że nie chce mnie wszystkim obarczać, ale oni są tylko ludźmi i wszystkiego nie zdążą zrobić.
- Oczywiście, a jeżeli będę miał z czymś problem to zawsze mogę poprosić cię o pomoc prawda ?- upewniłem się.
- No jasne.!- oznajmił i przytulił mnie.- będziesz miał problem, to znasz mój numer.- powiedział i opuścił pomieszczenie. Ponownie chwyciłem swoją książkę, lecz nie potrafiłem się na niej skoncentrować. W myślach planowałem już całą imprezę. Powiem szczerze, iż dopiero pierwszy raz organizuję komuś urodziny. Chwyciłem kartkę i zacząłem robić listę zakupów. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Co robisz ?- zapytał Min. Szybko usiadłem na kartce i spojrzałem na przyjaciela.
- Em... Meeedytuję.- opowiedziałem.
- Medytujesz tak ?- zapytał.
- Tak przeczytałem w jakiejś gazecie, żę pamaga oczyścić organizm i takie tam.
- To tamta gazeta ?- wskazał na biurko gdzie leżał jakiś magazyn. Pokiwałem głową w geście potwierdzenia.
- Tylko wiesz, że to magazyn muzyczny tak ?
- Om... Eee... Serio ? No to pewnie w jakiejś innej gazecie było.- mruknąłem i poczułem, że na mojej twarzy pojawiają się dwa dorodne rumieńce. Podrapałem się po głowie i wyszczerzyłem się. Brawo Taemin teraz pewnie wyglądasz jak postać z Mangi. 
- A na czym siedzisz ?- ciągnął dalej. 
- No bo... to jest mój rysunek... On pomaga mi się skoncentrować- skłamałem. Jezu Lee musisz poćwiczyć kłamstwo.
- Mogę zobaczyć ?
- Co ?! Yyy... nie dzisiaj może jutro- wymruczałem czerwieniąc się coraz bardziej. No niezła ze mnie piwonia.
- No dobrze. To ja nie będę ci przeszkadzał w medytacji.- wyszedł a ja szybko zerwałem się z łóżka i schowałem kartkę na samo dno szafki. Wyjąłem z szafy ubrania i zacząłem się ubierać. 
Gdy spodnie były na swoim miejscu przyszedł czas na bluzkę. Zdjąłem koszulkę od piżamy i schowałem w szafie.
- O..! Przepraszam, to ja może wrócę później.- powiedział Minho.
- Nie wygłupiaj się wchodź.- szybko założyłem bluzkę i przeczesałem włosy palcami. Wyglądałem w miarę dobrze.
- Pójdziesz ze mną do sklepu ?- zapytał.
- Mogę.?!- krzyknąłem i zacząłem skakać z radości.
- No tak. Twoja medytacja jak widzę oczyściła twój organizm czy coś tam więc możemy iść.- szybko zabrałem swoją bluzę i zbiegłem na dół. Założyłem ocieplane trampki i fioletową kurtkę w kratkę.
Piętnaście minut później jeżdziłem po supermarkecie między regałami ze słodyczami. To właśnie w tym miejscu spędziliśmy najwięcej czasu. Kto by pomyślał, że jest tego aż tyle. Gdy skierowaliśmy się do kasy dokładniej zlustrowałem nasze zakupy. Przeróżne ciastka, cukierki, żelki, napoje, nabiał, pieczywo i gazeta. Co ? Wróć .! Gazeta ? Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać. "Medytacja ? Najlepszy sposób na stres." No proszę proszę. Ktoś chce się tu trochę poedukować. 
- Minho po co ci ta gazeta ?- zapytałem gdy wrócił z kilkoma paczkami płatków.
- A tak wziąłem sobie coś lekkiego do pocztania.- powiedział odkładając produkty do wózka. Kolejka dłóżyła się strasznie. Czekając na swoją kolej przyjaciel zdążył pochłonąć wszystkie moje czekoladowe dropsy, które zawsze miałem w kieszeni i przeczytać gazetę. Gdy nareszcie dokonaliśmy zakupu wróciliśmy spokojnym krokiem do domu. Zanim chłopak zdążył się rozebrać ja już skakałem pomięczy szafkami chowając poszczególne produkty. 
- Pomóc ci ?- spytał Onew.
- Nie musisz, dam radę.- uśmiechnąłem się i nieprzerywając czynności cmoknąłem go w policzek. Dzisiaj miałem zadziwiająco dobry nastrój. A tak btw. Skoro zbliżają się urodziny Minho muszę mu kupić prezent. Tylko co ja mu dam ? 
- Taemin żyjesz ? Wracaj do nas.- zaśmiał się Key.
- Przepraszam zamyśliłem się.
- Dobra, nieważne. Pytałem czy pójdziemy zagrać w coś na PS3 ?- zapytał. Otrząsnąłem sie i udałem do pokoju Kibuma. Gdy zrobiłem pierwszy krok omal nie przewróciłem się o stertę chyba brudnych ubrań. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Panował tu, że tak powiem istny burdel. Łóżko było rozbebeszone, bokserki wisiały na fotelu, lampce nocnej i drzwiach od szafy. Zauważyłem nawet pudełko od pizzy i kilka paczek po chipsach. 
- Key wiesz przynajmniej gdzie jest ta konsola ?
- No powinna gdzieś tu być- mruknął a ja wyszedłem z pokoju, aby po chwili wrócić z koszem na pranie. Zacząłem segregować jego ciuchy co chwilę wyrzycając coś albo składając. Większość z nich okazała się czysta więc chowałem je do szafy. Szybkim ruchem pościeliłem łóżko i wyrzuciłem śmieci. Gdy skończyłem Kim znalazł konsole na samym dnie pudła. Odwrócił się w moją stronę i zamarł.
- Wow.- wydusił z siebie.
- No nie było tak źle.- wytarłem ręce w spodnie i usiadłem na podłodze obok telewozora. - to co gramy ?- zapytałem.
-Eee... No jasne. A i Maknae dziękuję.- powiedział i przytulił mnie mocno.
- Nie ma za co- mruknąłem.
- Jak to nie ma ? Downo w tym pokoju nie widziałem podłogi. A szafa ? Ona wręcz błyszczy.- zachwycał się Kibum. W sercu zrobiło mi się jakoś tak cieplej. Widząc jego radość cieszyłem się iż mogłem mu pomóc. To było naprawdę fascynujące uczucie.
  Po trzech godzinach zaciętej gry postanowiłem iść do swojego pokoju i ułożyłem na miękkim łóżku a po chwili odleciałem do krainy snów.

piątek, 25 maja 2012

7.Chciałem iść tylko do łazienki.

Właśnie wychodziliśmy ze studia nagraniowego. Mój tekst spodobał się reszcie, więc postanowiliśmy niezwłocznie umieścić piosenkę na nowym albumie. Po drodze do domu wstąpiliśmy na kurczaka. Ostatnimi dniami nie jedliśmy nic innego, ponieważ to Onew dokonywał zamówień. Coś czuję, że nigdy już tego nie tknę. Siedząc w samochodzie czułem na sobie wzrok Minho. Za każdym razem, gdy na niego spoglądałem odwracał wzrok. Przeczesałem włosy i przetarłem twarz. Wszystko chyba było w porządku. 
- Onew no mógłbyś przyspieszyć.! W takim tempie to my nigdy nie dojedziemy do domu.!- pieklił się Jong. Lider chyba jak na złość zatrzymywał się na każdych pasach i przepuszczał inne samochody.
- Odczep się.! Ja prowadzę nie ty.!- oznajmił stanowczo Onew koncentrując się na drodze.
- Już nigdy nie popełnimy tego błędu- mruknął Jonghyun. 
- Nie bądź taki mądry, bo zaraz możesz wrócić pieszo- zagroził. Chłopak uniósł ręce w obronnym geście a ja, Minho i Key zachichotaliśmy, co nie uszło uwadze kierowcy. 
- Was to też się tyczy.- spojrzał na nas groźnie.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do domu Key szybko wybiegł z auta i pokierował się do łazienki. Tak to jest jak wypijesz dwa kartony soku. 
Powolnym krokiem ruszyłem ku naszej posiadłości. Nadal nie mogłem uwierzyć, że tu mieszkam. Wszystko wydawało się tylko pięknym snem. Zespół, dom, kariera i przyjaciele.
  Usiadłem na miękkim fotelu i zamknąłem oczy. Chciałem chwilę odpocząć, ale chyba jednak nie było mi to dane. Za plecami usłyszałem czyjś głos.
- Maknae wszystko dobrze ?- zapytał troskliwie Minho. Otworzyłem powieki i ujrzałem jego twarz. 
- Zmęczony jestem. Chyba pójdę się położyć- mruknąłem i uświadomiłem sobie, że to prawda. Wstałem i udałem się do swojego pokoju, gdzie runąłem na łóżko niczym kłoda. Zdjąłem bluzkę i spodnie po czym rzuciłem je gdzieś w kąt. W samych bokserkach przytuliłem się do poduszki. Wszystko mnie bolało. Nogi miałem ciężkie jak ołów a głowa pulsowała z każdym moim oddechem. Leżałem jakiś czas, aż ktoś zapukał do drzwi. Nie miałem siły odpowiedzieć więc zignorowałem pukanie. 
Usłyszałem cichy dźwięk otwieranych drzwi. Materac obok mnie obniżył się i zaskrzypiał.
- Taemin śpisz ?- odgarnął grzywkę z moich oczy i pogłaskał po policzku. Gdy jego palce dotknęły mojego policzka przeszedł mnie dreszcz.
- Nie, ale nie za dobrze się czuję.- wyszeptałem. Położył dłoń na moim czole i wytrzeszczył oczy.
- Masz gorączkę.- oznajmił. Nagle wstał z łóżka i wyszedł. Patrzyłem na drzwi jak zaklęty. Po chwili jednak ponownie się otworzyły i ujrzałem chłopaka ze szklanką jakiegoś płynu. Podał mi ją, a ja bez zbędnych słów wypiłem wszystko.
- Chcesz żebym tu z tobą posiedział ?- zapytał. Przytaknąłem głową i uśmiechnąłem się do niego delikatnie.


- Dlaczego dzisiaj mi się tak przyglądałeś ?- spytałem, gdy leki zaczęły już działać.
- Em.. Zauważyłem, że jakoś dziwnie wyglądasz.- powiedział rumieniąc się.
- Minho możesz podkręcić kaloryfer.? Strasznie tu z-zimno- zaszczękałem zębami i otuliłem się mocniej kołdrą.
-Ale... One są już odkręcone- oznajmił. Ponownie wstrząsnął mną dreszcz co nie uszło jego uwadze bo spojrzał na mnie smutno.
- Może cię przytulić ?- zaproponował. Gdy usiadł na moim łóżku objąłem go mocno i przykryłem kołdrą. Położyliśmy się razem na łóżku i zasnąłem.
 Rano obudziłem się w o wiele lepszym stanie. Głowa nadal dawała o sobie znać, ale nie tak bardzo jak wczoraj. Poczułem na swoich plecach czyjąś rękę i nie powiem ale spodobało mi się to. Spojrzałem na twarz Minho. Byłem mu wdzięczny za to zrobił ostatniej nocy. Dawno nikt się o mnie tak nie martwił. Przetarłem zaspane oczy i delikatnie wysunąłem się z objęć przyjaciela. Gdy próbowałem wstać nogi odmówiły mi posłuszeństwa i runąłem na podłogę budząc chłopaka.
- Taemin co się stało ?- wstał z łóżka i podniósł mnie z ziemi.
- Chciałem wstać, ale nadal jestem osłabiony po tej wczorajszej gorączce.- wytłumaczyłem.
- Wystraszyłeś mnie- objął mnie mocno i zaprowadził znowu na łóżko.
- Dzisiaj odpoczywasz zrozumiano ?- zapytał.
- Jasne.- przykryłem się kołdrą i ułożyłem wygodnie na poduszkach.
 Cały dzień leżałem i rozmawiałem z Minho. Jednak gdy reszta zespołu chciała mnie odwiedzić on natychmiast wyganiał ich z pokoju pod pretekstem, że ich zarażę. 
 Wstałem z posłania i ruszyłem w kierunku łazienki, która znajdowała się na korytarzu. Pech chciał, że wpadłem na swojego opiekuna niosącego herbatę. To byłaby już szósta dzisiaj. 
- Powinieneś być w łóżku.- powiedział szorstko. Przeraził mnie jego ostry ton więc lekko się odsunąłem.
- Ja... Ch..chciałem iść tylko do łazienki- wybełkotałem w swojej obronie.
- A po co ?- w tym momencie ramiona mi opadły. 
- Idę za potrzebą.- wymamrotałem i wyminąłem przyjaciela. Jezu jaki on zrobił się upierdliwy. Po skończonej czynności wymknąłem sie jeszcze do pokoju lidera.
- Onew mogę wejść ?- zapytałem.
- Jasne, wchodź. Zdrowy już jesteś ?- usidałem na brzegu jego łóżka i spojrzałem na niego przerażonym wzrokiem.
- Minho zwariował. Ciągle mi tylko herbatki przynosi. Nawet nie mogę iść do łazienki bez jego pozwolenia.
- No to nieźle go wzięło.- zaczął.- na moje to on czuje się winny za to, że cię wtedy zostawił i teraz chce zrehabilitować się w twoich oczach. On chce pokazać, że jesteś dla niego bardzo ważny.- zakończył swój wywód chłopak.
- Może masz rację...- wyszeptałem.
- No ba.! Dlatego jestem liderem tej bandy prawda ?- Wstałem i przytuliłem chłopaka po czym opuściłem cicho jego pokój. Idąc korytarzem spotkałem zdenerwowanego rapera.
-Maknae.
- Tak ?- odwróciłem się w jego stronę z miną szczeniaczka.
- Do łóżka.- złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do pokoju. Zatrzymałem się na środku pokoju, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Chciałbym ci podziękować za opiekę i za to, że zawsze mogę na ciebie liczyć.- powiedziałem i mocno go przytuliłem.
- Jestem ci to winien.- rzekł przepraszająco i przycisnął mnie bliżej siebie.
- Minho, ty nic nie jesteś mi winien- poprawiłem go i pocałowałem w policzek. To prawda chłopak był jaki był, ale właśnie za to go uwielbiałem. Najważniejsze jest to iż się starał. Starał się dla mnie. Za namową ponownie usadowiłem się na łóżku. po 20 minutach zaczynało mi się nudzić. Podniosłem książkę z podłogi i zatonąłem w baśniowej krainie.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale internet mi się zjebał i puf nie ma .!
Kolejny nie wiem kiedy więc zaglądajcie co jakiś czas.

czwartek, 10 maja 2012

6. Powrót do domu.

Nastała sobota. Dzisiaj wracali chłopacy. Dzisiaj wracał Minho. Podczas kiedy ja i Key graliśmy na Ps3 drzwi się otworzyły.
- Cześć wszystkim.!- głos lidera niósł się po domu. Wstałem z podłogi i przytuliłem przyjaciela.
- O Taemin.! Stęskniłem się.- odstawił torbę na ziemię a ja go puściłem.
- Onew... czy mi się zdaje, czy trochę przytyłeś ?- zapytałem z uśmiechem na ustach klepiąc go po brzuchu.
- Moja kochana mamusia stwierdziła, iż jestem zbyt mizerny i nie odżywiam się tak jak należy. Więc aby to naprawić podsuwała mi pod nos same pyszności, których grzech byłoby nie zjeść.- zaśmiał się.- Minho też już przyjechał ?- rozejrzał się w poszukiwaniu chłopaka.
- Nie jeszcze nie. Ja em... przyjechałem trochę wcześniej.- odpowiedziałem.
- Nie kłam. Przyjechałeś tego samego dnia.- wtrącił się Kibum.
- Dlaczego ? Znów cię zostawił ?- zapytał troskliwie.
- Tak.- odpowiedziałem. On tylko zrobił kwaśną minę i poklepał mnie po ramieniu. Po chwili wszyscy usadowiliśmy się na kanapie i słuchaliśmy co działo się u niego przez te kilka dni.
- Teraz będę musiał więcej ćwiczyć, aby wrócić do poprzedniego stanu.- mruknął i chwycił się za brzuch.
- Chłopaki jestem.!- z korytarza dobiegł głos Minho. Moje serce zaczęło wybijać przyspieszony rytm. Tak, się za nim stęskniłem. Taemin uspokój się.! Jesteś obojętny. Skuliłem się na fotelu i siedziałem cicho.
- Cześć. Nawet nie wiecie jak mi was brakowało.- oznajmił wchodząc do salonu.
- My też.- powiedział Onew. Min spojrzał na wszystkich a jego wzrok zatrzymał się na mnie. Wstałem z miejsca i pobiegłem do pokoju. Nie chciałem na niego patrzeć i słuchać. Włączyłem przypadkową piosenkę i zacząłem tańczyć. Sherlock. Moja ulubiona piosenka. Kochałem taniec. To był mój żywioł. Skomplikowane kroki potrafiłem wykonać już po kilkakrotnym powtórzeniu. Oddawałem się tej czynności całym sobą. Muzyka była tak głośna, że nie usłyszałem, gdy ktoś wszedł do pomieszczenia. Coraz cichszy dźwięk przywołał mnie do świadomości. Odwróciłem się i ujrzałem w drzwiach stojącego Minho. Po co on tu przyszedł ?
- Maknea możemy porozmawiać ?- zapytał nadal patrząc na mnie. Wzruszyłem tylko ramionami i przybrałem maskę obojętności. Usiadł na krześle przy biurku a ja na swoim łóżku.
- Dlaczego wyjechałeś ?- zaczął pierwszy.
- Nie mogłem tam zostać i tyle.- powiedziałem oschle. Ponownie między nami nastała cisza.
- Chciałem ci tylko powiedzieć... Pamiętasz tą dziewczynę z parku.?- przytaknąłem głową i spojrzałem na niego ze zniecierpliwieniem.- to była moja ex Jessica. Dawno się nie widzieliśmy...
- A po co mi to mówisz ?- przerwałem mu zirytowany. 
- Bo myślałem, że dlatego uciekłeś.-oznajmił.
- Chcesz wiedzieć dlaczego ? Dobra.! Byłeś tak szczęśliwy z rodziną, a ja nie chciałem ci tego wszystkiego psuć. A wtedy gdy mnie zostawiłeś i poszedłeś porozmawiać z tą dziewczyną postanowiłem uciec a później wrócić do domu.- wyrzuciłem na jednym wdechu. 
- Ale mówiłeś, że poczekasz.- przypomniał mi.
- A co miałem twoim zdaniem powiedzieć.? Nie, nie poczekam bo jestem egoistą ?- odetchnąłem głęboko i objąłem kolana ramionami.
- Przepraszam. Masz rację.- powiedział ze skruchą.
-Nie przepraszaj znowu. Zawsze tak robisz, gdy pojawia się dziewczyna ja idę w odstawkę. Lecz kiedy ona cię zostawi ja idiota pocieszam cię tak jakby nic się nie stało. Było tak już kilka razy i za każdym boli tak samo.- wytłumaczyłem mu. Taemin kogo ty oszukujesz ? Przecież ty już mu to wszystko wybaczyłeś, nie potrafisz być na niego zły.
- J..ja nie wiedziałem, że tak się czujesz. Naprawdę chciałbym cię przeprosić.- oznajmił smutno.
- Dobrze... Przyjmuję twoje przeprosiny.- wymamrotałem i przytuliłem się do niego. Siedzieliśmy tak w ciszy aż ktoś zapukał do moich drzwi.
- Chłopaki żyjecie ?- zapytał Jong ?.
- JONGHYUN.!- wydarłem się i rzuciłem na chłopaka.
- Aż tak ci mnie brakowało ?- zaśmiał się.
- I to jak.! Za wami wszystkimi strasznie tęskniłem.. Key przeginał coraz bardziej.- ostatnie zdanie wypowiedziałem głośniej, aby Kibum usłyszał.
- Słyszałem to .!- dobiegł jego głos z salonu. Zbiegłem do niego i pocałowałem w policzek.
- Ale i tak cię kocham- powiedziałem a on zrobił się cały czerwony. Usiadłem obok niego i włączyłem program muzyczny.
- Dawno ie puszczali naszych piosenek.- stwierdziłem.
- No przydałoby się napisać jakąś piosenkę. Ostatnią wydaliśmy chyba pół roku temu.- powiedział Key.
- To może niech każdy napisze jakiś fragment, a później się je jakoś poskłada ?- zaproponowałem. 
- No to dobranoc. Idę pisać swój fragment. Niech nikt  mi nie przeszkadza.- powiedział. Obserwowaliśmy jak lider wychodzi z pomieszczenia, a później za jego przykładem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Zabrałem kartkę i usiadłem przy biurku. O czym mam napisać... To musi być coś super... Nagle mnie olśniło. Zabrałem długopis  i kolejne słowa pojawiały się na kartce. Pisałem jak opętany. Czyli to się nazywa wena twórcza. Po chwili zorientowałem się, iż napisałem całą piosenkę. Teraz tylko tytuł. Przygryzłem końcówkę długopisu i spojrzałem na kartkę. A-yo. Idealnie. Wybiegłem z pokoju.
- Chłopaki mam.! No szybciej.!- wrzeszczałem uderzając w każde napotkane drzwi. 
- Boże Taemin minęła dopiero godzina.- mamrotał Onew wychodząc z pokoju. Podałem im kartkę i podskakiwałem radośnie jak małe dziecko. Dawno nie czułem się tak dobrze.
_________________________________________________________________________________
Postarałam się dodać rozdział szybko. Dzisiaj mam egzamin do bierzmowania a ja tutaj przepisuje ;]] 
Taemin wstawił to na swojego tt http://shineetown.tumblr.com/post/22773388701/audio-live-12-05-08-key-solo Moim zdanie Key fajnie to zaśpiewał xD

wtorek, 8 maja 2012

5. To nie był dobry pomysł.

Ostatnia torba wylądowała w bagażniku. Usadowiłem się na miejscu i zapiąłem pas. Czekałem na Minho już dobre 10 minut. Co on tam robi ? Założyłem słuchawki na uszy. Rozległa się piosenka Super Junior No Other. Drzwi po przeciwnej stronie otworzyły się i na miejscu kierowcy usiadł mój przyjaciel. Odpalił silnik i ruszył. Droga w jego towarzystwie minęła bardzo szybko. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem lub rozmawialiśmy.
- Już prawie jesteśmy. To ten dom.- wskazał palcem na ładny, mały domek. Chłopak wybiegł z samochodu, aby poinformować rodzinę o naszym przyjeździe. Wiedziałem, że bardzo się cieszy na to spotkanie. Otworzyłem bagażnik i przeczesałem palcami włosy.
Wyjąłem torby i postawiłem na chodniku. Powoli i cicho otworzyłem drzwi od domu. Na progu zobaczyłem Minho witającego się z rodziną.
- Kochanie tak się stęskniłam. Kiedy ty ostatnio nas odwiedzałeś.- powiedziała jego matka. Stałem tak w ciszy i obserwowałem tę rodzinną scenę. Po chwili jednak spuściłem wzrok i wbiłem go w podłogę.
- A to jest Taemin.- przedstawił mnie.
- Miło mi- powiedziałem nadal patrząc na swoje buty. Wiem, że to nie było uprzejme, ale nie potrafiłem patrzeć na szczęśliwą rodzinę. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Chyba to nie był dobry pomysł.- wyszeptałem i wybiegłem z domu. 
Biegnąc chodnikiem zignorowałem krzyk przyjaciela i dzwoniący telefon. Ojciec miał rację byłem mięczakiem. Usiadłem na moście wpatrując się w horyzont. Słońce powoli zachodziło i robiło się coraz zimniej. Objąłem się ramionami i skuliłem. Dlaczego myślałem, że przyjazd tutaj dobrze mi zrobi ? Widząc jego rodzinę pogłębiałem się w rozpaczy. Założyłem kaptur na głowę i wróciłem do poprzedniej pozycji. Szlochałem i patrzyłem jak łzy wpadają do jeziora. Z daleka usłyszałem czyjś krzyk.
- Taemin.!- Minho ? Boże on nie może mnie znaleźć w takim stanie. Nie patrz w tę stronę. Nie patrz. Powtarzałem w myślach.
- Taemin ?- jego kroki były coraz bliżej. Zobaczył mnie na 100 %. Przykucnął obok i położył mi rękę na ramieniu.
- Chodź tu młody- podniósł mnie i przytulił. Objąłem go w pasie i cicho łkałem. 
- Spokojnie.- wyszeptał mi do ucha jednocześnie głaszcząc moje włosy. Rude kosmyki wpadały mi do oczu podrażniając je jeszcze bardziej.
- Przepraszam, za swoje zachowanie. Nie powinienem tu przyjeżdżać. Tylko psuję twoje dni z rodziną.- powiedziałem smutno.- zabiorę torbę i wrócę autobusem do domu.- dodałem.
- Nigdzie nie jedziesz. Zostajesz tutaj, ze mną. Wracamy za dwa dni. Zrozumiano.?- powiedział stanowczo. Zdziwiłem się trochę i wstałem. Spacerowaliśmy ulicami miasta. Minho patrzył na każdą mijającą nas dziewczynę. Denerwowało mnie to trochę, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Ej Maknea zobacz jaka ładna.- powiedział. Ja tylko wzruszyłem ramionami idąc dalej.
- Jak tak ci się podoba to z nią porozmawiaj- syknąłem. Czemu tak robiłem ? Zawsze gdy on ma dziewczynę olewa przyjaciół. Nie chciałem go stracić.
- Dobra, poczekasz tu na mnie ?- spojrzałem na niego jak na idiotę i smutno przytaknąłem głową. Poszedł w kierunku ciemnowłosej "piękności". Moim zdaniem to była zwykła dziewczyna. Wiele jest takich w Korei a przede wszystkim na świecie. Usiadłem na ławce i obserwowałem przyjaciela. Rozmawiali, śmiejąc się co jakiś czas jak dawni znajomi. Nie mogąc tego znieść pobiegłem do jego domu i usiadłem na krześle które postawiłem w kącie. Wiedziałem jedno, traciłem go.
Zabrałem z korytarza swoją torbę i zostawiłem karteczkę którą znalazłem na lodówce.
 " Nie pasuję tutaj. Powinieneś spędzić czas z rodziną beze mnie. Nie wracaj za mną. 
                                                                                                 Taemin..."
Szybkim krokiem dotarłem na przystanek autobusowy. Najbliższy transport za godzinę. Usiadłem na ławce i czekałem. Czas wlókł się niemiłosiernie. Spojrzałem na zegarek, jeszcze pół godziny. Z nudów zacząłem nucić przypadkową piosenkę jaka mi przyszła na myśl. Ponownie skontrolowałem czas.
- Już powinien być.- mruknąłem do siebie. 
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów nadjechał autobus. Kupiłem bilet i zająłem wolne miejsce. Oparłem głowę na szybie i zasnąłem. 
Obudziłem się chwilę przed moim przystankiem. Gdy musiałem już wyjść chwyciłem torbę i pomaszerowałem w kierunku domu. Noc była piękna. Księżyc oświetlał ulice miasta jaśniej niż latarnie. Drzwi od naszej posesji były otwarte. Nie musząc wyciągać klucza wszedłem do kuchni gdzie krzątał się Key. Co ? Wróć ! Key ? Zakradłem się od tyłu i złapałem za ramię.
- BUU.!- krzyknąłem. Chłopak upuścił jogurt, który trzymał w rękach i wrzasnął jak mała dziewczynka.
- Taemin ?! Ty cholero jedna.! Chcesz żebym na zawał padł ?!- gorączkował się, a ja wybuchnąłem śmiechem. Podszedłem bliżej i zamknąłem go w uścisku. Tą jedną rzeczą poprawił mi humor.
- Dziękuję.- powiedziałem.
- Za co ?- zapytał zdezorientowany. 
- Za to, że tu jesteś i nie będę musiał sam spędzać tych kilku dni.- wytłumaczyłem.
- A co z Min...- nie dokończył bo mu przerwałem.
- Przez te kilka dni nie wspominamy o nim ani słowem.
- Dobra...- odpowiedział a ja złapałem karton mleka z lodówki i zacząłem pić.
- Ten to się niczego nie nauczy- usłyszałem za sobą mamrotanie Kibuma. Usiadłem na kanapie popijając napój. Obok mnie po chwili usiadł Key z paczką żelków i włączył telewizję. Przez dwie godziny oglądaliśmy kreskówki, które zdaniem mojego towarzysza były śmieszne. 
- Kibum ja idę spać.- powiedziałem i po chwili już spałem.

Siedziałem na ławce i podziwiałem naturę. Obok mnie co chwila przechodziły zakochane pary. Jedna z nich szczególnie mnie zainteresowała. Gdy przyjrzałem się bliżej zorientowałem się iż jest to Minho i ta wczorajsza brunetka. Trzymali się za ręce i co chwilę obdarzali pocałunkami. Zachciało mi się płakać. Nie. Koniec. Nie uronię już żadnej łzy z jego powodu. Woli dziewczynę niż mnie ? Proszę bardzo. Taemin dlaczego się oszukujesz ? Dobrze wiesz, że jak tylko wróci rzucisz mu się w ramiona.
  Otworzyłem zaspane oczy i zauważyłem, że moja głowa spoczywa na kolanach Kibuma. Natomiast on sam spał rozwalony na kanapie.
- Key weź się rusz. Nie wygodnie mi.- mruknąłem szturchając go w ramię. Chłopak w odpowiedzi zrzucił mnie z kanapy na podłogę.
- Ej.!- krzyknąłem. Chwyciłem go mocno za nogi i zrzuciłem na ziemię. Wielki huk rozległ się po domu.
- Taemin ty mała parszywa glisto.! Jak cię dorwę to zabiję.- szybko pobiegłem do swojego pokoju w ostatniej chwili przypominając sobie o mojej tajnej broni.
- Nie dorwiesz mnie bo mam broń - oznajmiłem.
- Siekierę ?- zapytał drwiącym tonem.
- Nie. Mysz.- wyszedłem z pokoju i pokazałem mu ją. Kim natychmiastowo zbladł.
- Dobra masz mnie. Idę zrobić śniadanie.- zszedł na dół pocierając głowę i mamrocząc pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa.
Po schowaniu zwierzątka udałem się do kuchni w celu zjedzenia śniadania.
- To co mamy na śniadanie ?- zapytałem, a właśnie w tym momencie na mojej głowie wylądowała jakaś oleista ciecz.
_________________________________________________________________________________
Jak obiecałam, dzisiaj dodałam 5. 
Kolejny nie wiem kiedy się pojawi więc spoglądajcie co jakiś czas, no i komentujcie....

poniedziałek, 7 maja 2012

4. Małe stworzenie a tyle wrzasku.

Ze snu wyrwał mnie krzyk. To nie był taki sobie krzyk, to był babski wrzask. Wstałem i szybko zbiegłem do kuchni gdzie na blacie stał Key wymachując ręcznikiem.
-Precz paskudo !- krzyczał. Spojrzałem na podłogę i moim oczom ukazała się mała myszka. Wybuchłem niepohamowanym śmiechem. 20-latek boi się myszy. No nie mogę.! Nadal chichocząc złapałem zdezorientowane stworzenie i pogłaskałem.
- Maknea co ty wyprawiasz ?! Wywal ją teraz.- krzyczał Kibum.
- Chciałem ją zabrać do siebie. Zawsze chciałem mieć zwierzątko...- powiedziałem potulnie.
- CO ?!!?- zapiszczał.- nie ma w tym domu miejsca dla szczura.!- mówiąc to zszedł z blatu i spojrzał na mnie wrogo.
- Spokojnie obiecuję, że nie opuści mojego pokoju. Prawda śliczna ?- zwróciłem się do zwierzątka.
- Śliczna ?!- prychnął.- Śliczna to może być nowa para butów. To coś nie jest śliczne.- histeryzował. Śmieszył mnie jego strach. Rozumiałem bać się pająków, ale myszy ?


 Przy śniadaniu Key poinformował resztę o swoim pomyśle. Ja nie uczestniczyłem w tej rozmowie. Grzebałem w swojej jajecznicy od czasu do czasu wkładając do ust.
- Maknea co jest ?- słysząc swoje przezwisko podniosłem wzrok znad talerza.
- Hmm.?- mruknąłem.
- Nie cieszysz się, że jedziesz do rodziny i spotkasz przyjaciół ?- zapytał Jong. Poczułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Szybko pobiegłem do swojego pokoju i zatrzasnąłem mocno drzwi. Za sobą usłyszałem tylko krzyk lidera.
- Wy idioci.!- usiadłem na podłodze za biurkiem i rozpłakałem się. Znowu. Ignorowałem wszystkie wołania i pogrążałem się coraz bardziej w rozpaczy.
Dopiero gdy ktoś wszedł do pokoju uświadomiłem sobie, że drzwi wcale nie były zamknięte. Nie zwracałem uwagi na postać stojącą w moim pokoju.
- Taemin ?- zapytał niepewnie Minho.
- Idź sobie, proszę.- wyszeptałem.
- Onew nie chciał nam powiedzieć co się stało. Stwierdził, że jak będziesz chciał to powiesz.- zignorował moją prośbę i usiadł obok mnie.
- Po co chcesz tego słuchać ?- warknąłem.
- Martwię się o ciebie. Posłuchaj jestem i zawsze będę twoim najlepszym przyjacielem. Nic i nikt tego nie zmieni.- objął mnie ramieniem i przytulił. I właśnie w tamtym momencie wszystkie moje zapory padły. Nie miałem już siły sam się z tym męczyć.
- To było trzy lata temu. Ojciec wrócił z delegacji. Pamiętam, że tamtego dnia krzyczał na mamę i obwiniał ją o to jaki jestem. Nieraz nawet ją uderzył. Pewnej nocy po podsłuchaniu ich kłótni przyszła do mnie do pokoju i powiedziała, że będzie mnie zawsze kochać. Następnego dnia zniknęła. Może to ci się wyda głupie, ale ostatnio przyśniła mi się i powiedziała, że nie żyje. Pogrzebałem trochę w internecie i dowiedziałem się iż mój ojciec jest głównym podejrzanym. Lecz tylko podejrzanym. Nadal siedzi na wolności.- przywołując te wszystkie wspomnienia moje serce stało się cięższe. Łzy ciekły strumieniami po mojej twarzy i wnikały w sweter przyjaciela. Cieszyłem się, że to właśnie on jest przy mnie w tej chwili i to on dawał mi oparcie.
- Przykro mi. Naprawdę.- szepnął mi do ucha.- co będziesz robił przez te dwa dni ?- zapytał.
- Zostanę tutaj.- mruknąłem.
- Może pojedziesz ze mną ?- zaproponował.
- Nie powinienem. Jedziesz do rodziny a ja tam będę tylko przeszkadzał.- wytarłem twarz rękawem od za długiej bluzy.
- Lee ty jesteś moją rodziną. Nie zostawię cię tu samego.- przytulił mnie mocno i pocałował w czoło. Moje ciało przeszedł dziwny dreszcz gdy tylko jego usta dotknęły mojej skóry.
- Nie będę wam przeszkadzać ?- wychlipałem.
- Zawsze chcieli cię poznać osobiście a moja kuzynka ma na twoim punkcie fioła. - poczułem, że na moje policzki wpływa rumieniec.
- To pojedziesz ze mną ?- zapytał.
- Jeśli chcesz...- wyszeptałem.
- Oczywiście.- powiedział ze śmiechem. 
- Dziękuję jesteś kochany
- Wiem. Wszyscy mnie kochają.- wyszczerzył się. Spojrzałem na niego a on wstał i podniósł mnie.
- Idziemy do chłopaków- złapał mnie za rękę i wybiegł z pokoju. Jego dłoń była taka delikatna i ciepła. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia wszyscy odetchnęli z ulgą. Martwili się o mnie ? Taemin ty idioto, przecież oni cię kochają, to chyba oczywiste nie ? Minho ma rację to jest moja rodzina i moje miejsce. Usiadłem na krześle i opowiedziałem im całą historię. Nie chciałem nic przed nimi ukrywać Gdy skończyłem podeszli do mnie i przytulili. Poinformowałem ich też, że te kilka dni spędzam u Rapera.
__________________________________________________________________________________
Oto kolejny rozdział tak jak obiecałam.
Następny pojawi się MOŻE jutro...
No to cześć .3.

3. Dam sobie radę...

Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do swojego pokoju. Wygrzebałem ze spodni telefon i wykonałem połączenie. Rozmowa trwała krótko ponieważ nie byłem w stanie nic powiedzieć. Schowałem urządzenie do spodni i włożyłem je, wyjąłem czystą bluzkę po czym wybiegłem z domu. Na cmentarz miałem kawałek drogi, ale nie posiadałem prawa jazdy więc musiałem zadowolić się własnymi nogami. Biegłem kolejnymi ulicami nie zwracając uwagi na przechodniów. Kiedy dotarłem pod bramę cmentarza czułem jak moje wnętrzności skręcają się mocno w supeł. Wyjąłem karteczkę z informacją o miejscu spoczynku mojej matki.
- 15 alejka 30 miejsce.- wymruczałem do siebie. Wybrałem właściwy kierunek i po chwili znalazłem się na wyznaczonym miejscu. Na zdjęciu była uśmiechnięta kobieta. Ona zawsze się uśmiechała. Wszystkie moje hamulce puściły a łzy zaczęły wypływać z oczu. Czułem się strasznie. Przez 3 lata wierzyłem w to iż nas opuściła a teraz stoję przed jej grobem i płaczę. 
Oczyściłem nagrobek i postawiłem na nim ulubione kwiaty mojej matki, które kupiłem po drodze. Ogromny ból przeszywał moje serce. Dlaczego on to zrobił ? Jak mógł zabić własną żonę, którą się kocha ? Nie rozumiałem tego. Siedziałem na mokrej trawie i płakałem coraz bardziej intensywnie.
Nagle ktoś złapał mnie za ramie. Odwróciłem się a przed moją twarzą pokazała się postać lidera.
- Taemin co jest ?- zapytał zatroskany.
- Ona nie żyje ! Moja matka nie żyje! I to już od trzech lat !- usiadł obok mnie i przytulił. Wtuliłem się w jego tors łzawiąc mu kurtkę. Po jakimś czasie gdy zabrakło mi łez opowiedziałem mu całą historię. Wysłuchał wszystkiego w ciszy, dopiero kiedy skończyłem zabrał głos.
- Może tak miało być ? Może od tego wydarzenia zależała twoja przyszłość ? Kiedy miałem 10 lat mój dziadek umarł na raka. Rodzice powiedzieli mi wtedy, że nadszedł jego czas a on sam był gotowy na śmierć. Każdy z nas ma wyznaczony czas na ziemi, niektórzy umierają wcześniej a inni później.- gdy skończył, spojrzałem na niego. Tak, Onew potrafił pocieszyć człowieka. Nawet takiego wraka jak ja. Chłopak nagle wstał i wyjął z kieszeni kurtki złoty znicz. Zapalił go i postawił na marmurowym nagrobku. Wytarłem twarz w rękaw bluzy. Oczy mnie piekły od wylanych łez. Wstałem i objąłem się ramionami. Co jak co ale dzisiejszy dzień nie należał do najcieplejszych. Chłodny wiatr musnął moją twarz i wywołał na niej dreszcz. 
- Taemin chodź do samochodu bo będziesz chory.- złapał mnie za rękę i zaprowadził do auta.

Chwilę później siedziałem już w swoim pokoju przykryty kocami. Do pomieszczenia wszedł Minho z kubkami gorącej czekolady. Podał mi jeden i usiadł obok. Trwaliśmy w ciszy popijając gorący napój. Już po kilku łykach moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło.
- Emm... Maknea... chcielibyśmy wiedzieć czy jutro możemy zacząć treningi.
- A czemu ma ich nie być ?- zapytałem cicho nadal trzymając kubek przy ustach.
- No bo w twoim stanie...-zaczął.
- Czuję się świetnie ! Dziękuję za troskę. To o której zaczynamy?
- Jutro o 11 spotkamy się na dole, jeżeli nie chcesz teraz ćwiczyć my to zrozumiemy, nie musisz się przejmować.- zmarszczył brwi i przeczesał włosy. Dlaczego myśli, że teraz sobie odpuszczę ? Nie zrezygnuję. Będę dawał z siebie wszystko.
- Nie martw się o mnie dam sobie radę.-powiedziałem i odstawiłem pusty kubek na szklanym stoliku. On tylko spojrzał na mnie zdziwiony i powrócił do popijania napoju. Usadowiłem się wygodnie na łóżku i po chwili już spałem. Moje ciało było tak wyczerpane zimnym powietrzem, iż opadło na poduszki i oddało się w objęcia Morfeusza.
Nie śniło mi się nic sensownego. Różne zdjęcia przyjaciół. Wszystko to było jednym wielkim pokazem. Cieszyłem się, że ich mam. Jako ostatnia ukazała mi się fotografia Minho, który całował mnie w policzek a ja miałem zaskoczoną minę. Później była tylko ciemność.

Otworzyłem zaspane oczy i poczułem, że coś ciężkiego leży na moich nogach. Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na ów ciężar. Minho leżał na mnie i przytulał się do kołdry. Czyli nie tylko ja byłem zmęczony. Szturchnąłem go a on coś wymamrotał. Powtórzyłem tę czynność jeszcze kilka razy.
- Hmm..?- wymruczał.
- Min wygodnie ci tam ?- zapytałem troskliwie.
- Lee co ty robisz w moim łóżku?
- To jest moje łóżko i tak się składa iż w nim śpisz.- chłopak zerwał się gwałtownie i upadł na podłogę. Podniosłem go z ziemi łapiąc za ręce.
- Jak chcesz to możesz spać ze mną.-wskazałem moje łóżko uśmiechając się nieśmiało.
- Nie mały. To ja już pójdę do siebie. Dobranoc.- powiedział i wyszedł. Spojrzałem na zegarek. 22.05. Przespałem cały dzień ?!
Położyłem się ponownie na łóżku i przytuliłem do misia, którego dostałem od chłopaków na urodziny. Leżałem tak dobre pół godziny nie mogąc spać. Wymknąłem się cicho z pokoju i udałem do kuchni. Wyjąłem z lodówki mleko i odkręciłem. Przechyliłem karton i zacząłem pić. Nagle ktoś złapał mnie za ramie a ja ze strachu wyplułem mleko z ust. Za swoimi plecami usłyszałem cichy chichot. Odwróciłem się i zobaczyłem Kibuma.
- Co cię tak śmieszy ?!- zapytałem z wyrzutem krzyżując ręce na piersi. On tylko wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem.
- No bo ta twoja reakcja i mina...-przerwał na dalszy śmiech.- żałuj, że się nie widziałeś... No i masz nauczkę. Tyle razy powtarzałem żebyś nie pił z kartonu.- dokończył. Zabrałem szmatę i zacząłem wycierać mleko z podłogi.
- A tak w ogóle to czemu nie śpisz ?- zapytałem odkładając szmatę do zlewu.
- No bo tak sobie myślałem, że może zrobimy sobie trzy dni wolne i pojedziemy do rodzinnych domów.?
- Taa... Reszcie na pewno spodoba się ten pomysł- wymruczałem. Czyli zapowiadają się bardzo ciekawe i samotne trzy dni.
- No i oczywiście wracamy na czas.- dodał.
- Pogadamy jutro. Branoc.- pożegnałem się i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i ujrzałem pokój Minho. Cicho się wycofałem i skierowałem do właściwego pomieszczenia. Moja głowa była zaprzątnięta różnymi myślami przez, które dłuższy czas nie mogłem zasnąć.

2. Sen zwiastujący koszmar.

- To ja Minho- odezwał się.
- No to wejdź- odpowiedziałem. Po chwili usłyszałem dźwięk skrzypiącej klamki i kroki.
- Co się stało ?- zapytał. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na przyjaciela.
- Nic takiego. Głowa mnie tylko trochę boli, a tam straszny hałas. Chciałem posiedzieć w ciszy.- kłamałem jak z nut, ale sądząc po jego minie nie uwierzył w ani jedno moje słowo.
- Wystraszyłeś się prawda ?- spytał. Ja tylko przytaknąłem i spuściłem wzrok.
- Nie martw się. Ja też się bałem, ale chyba po to są horrory nie ? żeby wystraszyć się i nie przespać nocy.-poklepał mnie po plecach i posłał ten swój rozwalający uśmiech. Usadowiłem się wygodniej na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.
Po godzinnej rozmowie poczułem się strasznie senny. Spojrzałem na zegarek. 22.45.
- Minho ja chyba pójdę się już kąpać bo późno już jest.- powiedziałem a on zerknął na zegarek.
- Faktycznie ! To... Em... dobranoc Lee.- i wyszedł. Bez niego ten pokój wydawał się bardziej upiorny. Zabrałem swoje rzeczy i udałem się do łazienki. Lekko zdziwił mnie fakt, że w całym domu była tylko jedna łazienka. Pozbyłem się ubrań i odkręciłem kurek z ciepłą wodą. Czułem jak woda odpręża moje ciało.
Kiedy nadszedł czas by opuścić pomieszczenie, szybko założyłem bokserki i otworzyłem drzwi. W pokoju zasłoniłem okna i wgramoliłem się pod miękką kołdrę. Mijały minuty a ja nadal nie mogłem zasnąć. Ciągle wydawało mi się, że ktoś chodzi po moim pokoju. Odrzuciłem kołdrę i w pośpiechu wybiegłem na korytarz. Stanąłem przed drzwiami Minho. Zapukałem kilkakrotnie, ale odpowiedziała mi cisza. Powoli otworzyłem drzwi. Chłopak spał wtulony w swoją zieloną kołdrę. Chciałem się wycofać ale usłyszałem, że się poruszył.
- Kto mnie budzi o tej godzinie ?- zapytał zaspanym głosem i przetarł oczy.
- Ja. Znaczy Taemin. Przepraszam, że cię obudziłem.- wymamrotałem i odwróciłem się w stronę korytarza.
- Maknea poczekaj. Przecież już nie śpię, a ty po coś tu przyszedłeś. Więc mów o co chodzi.- szybko się odwróciłem i usiadłem na jego miękkim łóżku.
- No bo ja...- zacząłem- wydaje mi się, że ktoś chodzi po moim pokoju i nie chcę spać sam- dokończyłem.
- Czyli chcesz ze mną spać ?- upewnił się. Ja tylko przytaknąłem głową i spojrzałem na niego.
- Wiesz, jeżeli nie chcesz to Key albo Onew na pewno się zgodzą.- dodałem.
- Nie wygłupiaj się. Wskakuj.- zrobił mi miejsce i poklepał je. Usadowiłem się wygodnie na wyznaczonym przez przyjaciela miejscu i przykryłem. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Śniła mi się łąka po, której biegały zwierzęta. To miejsce dawało mi jakiś taki wewnętrzny spokój. W oddali zobaczyłem kobietę. Powoli i niepewnie ruszyłem w jej kierunku. Była ubrana w fioletową sukienkę, a kiedy się odwróciła zobaczyłem twarz swojej matki.
- Lee.- powiedziała a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Ten głos, tyle wspomnień.
- Ale ty wyrosłeś. Kiedy cię ostatnio widziałam miałeś 15 lat.- posmutniała i wbiła wzrok w coś ponad moim ramieniem. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Tak bardzo za nią tęskniłem. Minęło tyle czasu a ja nadal nie pogodziłem się z tym, że nas opuściła. Usiadłem na trawie i rozejrzałem się.
- Co to za miejsce ?- zapytałem
- To jest wymiar spokoju. Tutaj trafiają dusze, które zmarły z czystym sercem i nikomu nie zawiniły.- na jej słowa moje serce przestało bić. Nie mogłem w to uwierzyć. To musiał być tylko głupi sen. Ona nie może...
- Ty nie żyjesz ?- zapytałem a łzy leciały po moim policzku.
- Tak Lee. Nie żyje od ponad trzech lat.- Nie to jest nie możliwe. To się nie stało. To tylko moja wyobraźnia. 
- Posłuchaj mnie teraz. Ja nie mogę odejść z tego miejsca dopóki nie pozałatwiam wszystkich spraw, które po sobie zostawiłam. A jak widzisz nie mogę już tego zrobić. Chcę żebyś mi pomógł. Najpierw idź na najbliższy cmentarz i sam się przekonaj.- przytuliłem ją ponownie i pocałowałem w policzek.
- Kto cię zabił ?- zapytałem lekko drżącym głosem.
- Twój ojciec.
__________________________________________________________________________________
Jakoś mi to idzie.
Może jak skończę przerzucać wstawię 4 rozdział. 

1. Nowy dom.

Siedziałem na drewnianej ławce w naszym ogródku. Tak, naszym. Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy zamieszkać razem, żeby nie marnować czasu i pieniędzy na dojazd. Podobał mi się nowy dom. Był bardzo nowoczesny i przestrzenny. Przeczesałem swoje rude włosy i podniosłem szary kamień z ziemi. Podrzuciłem go kilka razy pomiędzy palcami i obserwowałem.
- Maknea - odezwał się Onew.
- Tak ?- odwróciłem się w jego stronę i upuściłem kamień.
- Może się rozpakujesz ?- zapytał. Kiedy się tu przeprowadziliśmy lider był dla mnie jak ojciec. Nie żeby wyglądał staro. Co to to nie. Troszczył się o mnie i o resztę zespołu. Może i byłem najmłodszym członkiem zespołu miałem przecież tylko 18 lat. Zawsze traktowali mnie jak młodszego brata. Tworzyliśmy zespołową rodzinę. Udałem się za przyjacielem do domu, szybkim krokiem wbiegłem do mojego pokoju i otworzyłem walizki. Pomieszczenie było piękne. Niebieskie ściany idealnie pasowały do drewnianej podłogi. Wszystkie meble były białe. Nigdy nie miałem piękniejszego pokoju. Mój stary dom był daleki od ideału. Ojciec zawsze wracał pijany do domu i wyżywał się na nas. Czepiał się dosłownie wszystkiego. Nigdy nie byłem jak inni. Nie wdawałem się w bójki, nie piłem i nie paliłem. Za wszystko obwiniał moją matkę. Gdy miałem 15 lat podsłuchałem jedną z ich wielu kłótni. 
- Kogo ty w ogóle wychowałaś ?! To ma być syn ?! To jest rozpieszczona księżniczka ! Co on będzie robił ? Będzie grał na pianinie i tańczył ?!- wrzeszczał ojciec.
- Jeżeli lubi to robić to mam mu zabronić ?- zapytała potulnie mama. W jej głosie usłyszałem smutek i bezradność.
- Masz go zagonić do roboty. Niech stanie się mężczyzną !- zakończył kłótnię i wyszedł z domu, a ja uciekłem do pokoju. Łzy spływały po moich policzkach. Nie wiedziałem dlaczego taki jest. Ale teraz już wiem. Wstydził się mnie.
- Lee ?
- Tak mamo ?- zapytałem chlipiąc.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz ?
- Słyszałem waszą kłótnię. I chciałbym cię przeprosić.
- Za co kotku ?  spytała i usiadła obok mnie na łóżku.
- Za to, że nie potrafię być tacy jak inni.- wytarłem oczy rogiem kołdry i przytuliłem się do niej.
- Skarbie nie masz za co. Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Cieszę się, że nie jesteś tacy jak inni. Masz dobre oceny w szkole i nie sprawiasz mi kłopotów. Rób to co kochasz i nie przejmuj się niczyim zdaniem. Bądź sobą.- pocałowała mnie w czoło i wyszła.
   Ostatnia bluzka znalazła się w mojej szafie. Przez to wspomnienie zatęskniłem za matką. Następnego dnia po kłótni mama zniknęła a ja przez ten czas mieszkałem u przyjaciela. Wsunąłem walizkę pod łóżko i zamknąłem szafę. Nie lubiłem wracać do tych wspomnień. Powinienem żyć dalej, ale nie potrafię. To zawsze zostanie w moim sercu. Wstałem z łóżka i udałem się do kuchni gdzie Key robił kolację a reszta zacięcie o czymś dyskutowała. Usiadłem na wolnym fotelu i podziwiałem pomieszczenie. Wszystko było urządzone bardzo przytulnie. Czułem się tu o wiele lepiej niż w rodzinnym domu. Mieszkałem z przyjaciółmi, których kochałem.
- Ej. Mały co jest ?- zapytał Minho.
- Nic tak sobie myślę.- wymamrotałem
- To może obejrzymy jakiś film ? Propozycje ? Może horror ?- zaproponował Onew.
- No ale Team...-zaczął Key, ale mu przerwałem, nie jestem już małym dzieckiem.
- Jasne.-podskoczyłem do odtwarzacza i wybrałem film. Usadowiłem się pomiędzy liderem a Minho. Film był straszny. Po godzinie oglądania miałem dość. Kątem oka widziałem, że Key chowa się za poduszką a Min patrzy przerażony w ekran. Dobra, przyznam to nie był dobry pomysł. Wstałem i pobiegłem do swojego pokoju. Jedno wiedziałem na pewno. Dzisiaj nie zasnę. Rzuciłem się na łóżko i skuliłem. Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi.
- Kto tam ?- zapytałem cicho.
__________________________________________________________________________________
Zmieniłam bloga. Dlaczego ?
Tamten mnie strasznie wku..... 
Ile razy można odświeżać aby dodać posta ?!
Dobra nieważne. Tutaj będę zamieszczać wszystkie posty.

Bohaterowie.

Skład Shinee :

   

Choi Minho (Min) - ur. 9.12.1991r. Raper, wokalista. Kocha grać w koszykówkę jak i aktorstwo. Potrafi mówić po angielsku i chińsku. Jest także modelem.

  
Kim Kibum (Key)- ur. 23.09.1991r. Raper, Wokalista. Kocha taniec. 
Potrafi mówić po Angielsku i Chińsku.

  
Lee JinKi (Onew) - ur. 14.12.189r. Lider zespołu.Wokalista. Gra na pianinie. 
Mówi po Angielsku i Chińsku.

  
Kim JongHyun (Jong) - ur. 8.04.1990r. Kocha oglądanie filmów, śpiewanie i pisanie piosenek. Potrafi mówić po Chińsku.
   
Lee TaeMin ( Maknea, Tae) - ur. 18.07.1993r. Wokal. Potrafi grać na pianinie. Jest utalentowanym tancerzem. Kocha słuchać muzyki.