Przepraszam was za tak długą nieobecność, ale brak czasu na pisanie a co dopiero przepisywanie tego na bolga. Przy komputerze jestem dwa-trzy razy w tygodniu i nie ma okazji do uwolnienia weny.
No i jeszcze teraz zbliża się Sylwester a przygotowania same się nie zrobią. ;3
Więc życzę wam Udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku .!
Aby nie przedłużać zapraszam was na kolejny rozdział The Secret Agent. Trochę krótki, ale obiecuję następny będzie o wiele wiele dłuższy.
No to komentujcie i obserwujcie ;)
A i o mało zapomniałabym !
Kochani dziękuję wam za te wszystkie wejścia i komentarze, jest mi bardzo miło czytając je ponieważ wiem, że ktoś docenia i czyta coś co piszę ;3 *wzrusza się*
Miłego czytania .! ♥
Zamknąłem za sobą drzwi i opuściłem teren domu Minho. Przez dwie godziny upewniałem się czy dom chłopaka jest bezpieczny, przynajmniej na razie.
Wyciągnąłem telefon i napisałem krótkiego SMS-a.
"Do: Key;
Spotkajmy się tam gdzie wczoraj. To nie jest sprawa na telefon."
Usiadłem na schodach i czekałem na przybycie przyjaciela.
Kilka minut później Kibum wyłonił się zza drzewa i rozejrzał dookoła sprawdzając czy teren jest czysty.
- Cóż to za ważna sprawa ?- zapytał siadając obok mnie i zakładając kaptur.
- Musisz załatwić mi kilka karabinów X2, magazynki, elektrowciągarkę i co tylko możesz, aby pomóc mi pokonać Leeteuk'a i Kyuhyun'a.- powiedziałem wyliczając na palcach wszystkie potrzebne mi rzeczy.
- Zobaczę co da się zrobić. Porozmawiam też z Onew poinformuję go o całej sytuacji. Niej masz co się martwić Jinki jest całkowicie po naszej stronie, a szpieg w agencji jest nam teraz nadzwyczaj potrzebny. Co zamierzasz teraz robić ?- zapytał targając moje rude kosmyki.
- Za tydzień zabiorę go do swojej kryjówki, a my później zabierzemy się za odbijanie agencji.- oznajmiłem drapiąc się po głowie.
- Dobry pomysł, tam go nikt nie znajdzie.- mruknął otrzepując spodnie- Młody muszę lecieć, mam do załatwienia parę spraw.- oznajmił i najnormalniej w świecie ruszył chodnikiem.
Prychnąłem tylko i spojrzałem w niebo, które było dzisiaj nieskazitelnie piękne. Żadnej chmury. Uśmiechnąłem się i napawałem wzrok tym widokiem. Po chwili jednak usłyszałem skrzypienie drzwi wejściowych więc zwróciłem głowę w tamtym kierunku.
- Przepraszam cię.. ale czy mogę iść do pracy ?- zapytał uchylając lekko drzwi frontowe.
- Myślę, że tak. Powinieneś robić wszystko tak jak zazwyczaj, aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń, jeszcze tego nam brakuje. A tak w ogóle jestem Taemin.- odpowiedziałem posyłając mu promienny uśmiech.n
- Skoro tak sądzisz. Czyli muszę się już zbierać mam dziś popołudniową zmianę. A ja Minho, lecz ty o tym świetnie wiesz.- powiedział przewieszając sobie torbę przez ramię.
Narzuciłem na siebie bluzę i powolnym krokiem, zachowując pewną odległość zmierzałem za nim. Zapewne Leeteuk wysłał kilku innych agentów aby upewnić się czy wykonuję wszystko według zaleceń. Usadowiłem się na fotelu w rogu pomieszczenia i obserwowałem każdy ruch chłopaka. Krzątał się pomiędzy barem a wieloma stolikami podając oraz wykonując zamówienia.
Szybkim krokiem podszedłem do niego zakładając ręce na piersi.
- Pracujesz dzisiaj sam ?- zapytałem rozglądając się po sali.
- Niestety MinYo zachorował i musiałem wziąć dzisiaj swoją i jego zmianę.- mruknął i podszedł do jakiegoś mężczyzny, stawiając przed nim kufel zimnego piwa po czym wrócił za bar.
Chwyciłem fartuch wiszący na wieszaku i zawiązałem go wokół swoich bioder. Chwyciłem tacę z kolorowymi drinkami zaczynając roznosić je po sali. Ludzi z każdą chwilą przybywało coraz więcej.
-Proszę.- odstawiałem właśnie ostatni trunek, gdy ktoś nagle mocno klepnął mnie w tyłek. Odwróciłem się do owej osoby z wściekłością wymalowaną na twarzy. Ten człowiek nie wiedział z kim zadzierał. Miał nie więcej niż 25 lat, brązowe włosy opadające mu na czoło a co najbardziej mnie zdenerwowało na jego licu widniał cwany uśmieszek.
-Może pójdziemy na zaplecze ?- zapytał, a ja rzuciłem się na niego i jednym sprawnym ruchem unieruchomiłem go. Mężczyzna syknął z bólu przeklinając pod nosem. Przybliżyłem się do jego ucha i szepnąłem.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz, a twoja buźka nie będzie taka ładna jak teraz.- po wypowiedzeniu tych słów uwolniłem go i w podskokach wróciłem do chłopaka za ladą.
Minho spojrzał na mnie i pokręcił głową. Wiedziałem o co mu chodzi.
- Może jednak sobie posiedzisz ? Masz tu sudoku. Postaram się zamknąć dzisiaj trochę wcześniej.- prychnąłem i szarpnąłem zeszyt z głupią grą logiczną.
Przez najbliższą godzinę mierzyłem spojrzeniem, a przez następne dwie rozwiązywałem sudoku. Ze zmęczenia położyłem głowę na stole i przymknąłem szczypiące oczy. Przez tę noc spędzoną na gałęzi mój mózg pragnął odpoczynku. Wyłączyłem wszystkie zmysły skupiając się tylko na dźwiękach w pomieszczeniu. Czyjeś kroki, odgłosy szklanek stawianych na stole i krzyk. Podniosłem głowę i odruchowo zacząłem szukać źródła hałasu. Na kamiennej podłodze leżał zakrwawiony mężczyzna. Ten sam który zaczepił mnie wtedy proponując zaplecze. Nad nim stał ktoś z bronią i kapturem na głowie przez co nie mogłem rozpoznać napastnika.
Ów osoba szybkim krokiem zbliżyła się do Choi i przystawiła mu lufę pistoletu do skroni.
- Gdzie jest Lee TaeMin ? - warknął. Przemknąłem w cieniu i stanąłem za osobą w kapturze.
Szturchnąłem go kilkakrotnie w ramię, a gdy ten się odwrócił moja pięść spotkała się z jego nosem wymierzając bardzo mocny i dokładny cios. Wyswobodzony brunet stał jak słup soli więc pchnąłem go jak najdalej od źródła niebezpieczeństwa. Chłopak upadł na ziemię i otępiały patrzył na całą tę akcję.
-Zadzwoń po karetkę, ja się nim zajmę.- krzyknąłem unieruchamiając mężczyznę. Wyjąłem paralizator i przyłożyłem go do szyi mężczyzny. Chwyciłem za ubrania i wciągnąłem go za zaplecze po czym rzuciłem na stojące niedaleko drewniane krzesło. Przywiązałem mu kończyny do ów mebla po czym sam usiadłem na metalowym siedzisku. Ściągnąłem mu z głowy kaptur i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Kim Heechul. Prychnąłem odruchowo wzmacniając więzy jakie go okalały. Musiałem mieć pewność, że mi nie ucieknie, a wiedziałem do czego był zdolny. Drugi najlepszy agent jakiego wyszkoliła agencja.
Nie wiem ile czasu minęło od kiedy zaciągnąłem szatyna do tego pomieszczenia, ale z tego co zdołałem usłyszeć karetka zdołała już zabrać ofiarę strzału i opuścić bar.
- C-co jest- wymamrotał chwilę później. Uniósł głowę wyżej i spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oku. Zmroziłem go wzrokiem po czym wstałem.- No proszę proszę. Taemin we własnej osobie. Słyszałem, że zbuntowałeś się przeciwko agencji... I co ci z tego przyszło ? Jesteś ścigany przez wszystkie jednostki. A dlaczego ? Żeby chronić jednego nic niewartego człowieka.- oznajmił wykrzywiając swoją twarz w szyderczym uśmiechu.
- Mam swoje zasady, nie podlegam osobie, która zabija bez konkretnego powodu. A ty wykonujesz jego zlecenie tylko dlatego, że dobrze płaci- stwierdziłem i zacząłem ostrożnie przeszukiwać kieszenie chłopaka. Wszystko co znalazłem zarekwirowałem i zająłem stare miejsce.
-Przecież właśnie o to chodzi. O pieniądze. Wszystko ma swoją cenę Taemin, musisz tylko wiedzieć jaka kwotą dysponuje druga osoba. Na tym brudnym świecie nie ma nic za darmo, a żeby coś osiągnąć musisz mieć kontakty i pieniądze.- odparł wiercąc się na krześle. Kim nie posiadał żadnych zasad. Zabijał bez skrupułów. Nie patrzył czy to kobieta, mężczyzna czy też dziecko był bezwzględny w dążeniu do wyznaczonego celu. Ja posiadałem wiele zasad, ochrona niewinnych osób była dla mnie najważniejsza, nie potrafiłem patrzeć na cierpienie innych ludzi, wiedząc iż każdy z nich miał rodzinę i bliskich. A taką osobą był Choi Minho.
- Nie obchodzi mnie to ile ci płaci, ale powinieneś mieć jakieś zasady.- warknąłem zaciskając mocno pięści. Ten chłopak coraz bardziej działał mi na nerwy. Jego kompletny brak taktu czy też reguł przyprawiał mnie o napady białej gorączki.
- Co tu robisz ?- zapytałem w myślach licząc do dziesięciu aby się uspokoić. Podobno pomagało lecz chyba nie w moim przypadku.
- Mówiłem już, skoro ty opuściłeś agencję, ktoś musiał przejąć to zadanie. I o losie .! Akurat padło na mnie, a co do moich zasad to w naszej agencji nikt już ich nie posiada, no chyba że ten kretyn Kibum on nadal kieruje się starymi regułami, które od czasu gdy władzę przejął Kyuhyun już nie obowiązują.- odpowiedział szczerząc się głupkowato. Spojrzałem na zegarek i przeklnąłem siarczyście. Wykonałem jeden ruch ręką celując pomiędzy szyję a ramię uderzając w słaby punkt szatyna i czekając aż głowa bezwładnie opadnie mu na mostek.
Wymknąłem się cicho i zamknąłem drzwi od zewnętrznej strony, a następnie zacząłem szukać Choi po sali. Błąkałem się po wszystkich możliwych pomieszczeniach bez lepszego rezultatu.
Przepadł jak kamień w wodę. Ukucnąłem pod ścianę podpierając głowę rękoma.
Dobra Taemin myśl, gdzie mógł zniknąć przez cały ten czas.?
-Nadajnik .!- powiedziałem sam do siebie odruchowo wstając i podnosząc palec wskazujący do góry. Wyjąłem telefon i obserwowałem mały czerwony punkt na ekranie, który znajdował się niedaleko mnie, tylko.. tu nie było żadnych drzwi. Zbulwersowany kopnąłem w ścianę momentalnie odskakując. Murowana ściana rozsypała się na moich oczach zamieniając się w kupę gruzu.
Ostrożnie wszedłem w nieznane, ciemne pomieszczenie. W powietrzu dało się wyczuć duże skupiska pleśni, która drażniła moje drogi oddechowe wywołując kaszel. Zasłoniłem usta rękawem oczyszczając sobie przynajmniej częściowo dostęp powietrza.
Minąłem kilka korytarzy i zostałem zatrzymany przez stalowe kraty. Rozejrzałem się i ujrzałem w kącie otoczonego przez dwóch napakowanych mężczyzn Minho. Pociągnąłem za nie sprawdzając ich stan. Jedna śróba w lewym górnym rogu była lekko niedokręcona co tylko ułatwiło mi zadanie.
Kopnąłem z całej siły w metalową przeszkodę i to chyba była najgorsza rzecz jaką mogłem zrobić....
sobota, 29 grudnia 2012
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Informacje .!
Moi kochani czytelnicy.!
Wiem, że długo nie było żadnej nowej notki ale jest w wersji roboczej, że tak powiem.
Chyba zaczęłam za dużo opowiadań ponieważ się nie wyrabiam. I mam pytanie do was...
Dodać kolejną część
- The Secret Agent.
- One Shot'a (2Min)
- Zakończyć tamto opowiadanie 21 rozdziałem.
Wszystko zależy od was. Skoro zaczęłam to spodziewajcie się lawiny wpisów ponieważ moja mama ma na popołudnie a ja wolną chatę będę mieć a co najważniejsze chyba komputer ;D
Piszcie a ja się dostosuję ;)
Wiem, że długo nie było żadnej nowej notki ale jest w wersji roboczej, że tak powiem.
Chyba zaczęłam za dużo opowiadań ponieważ się nie wyrabiam. I mam pytanie do was...
Dodać kolejną część
- The Secret Agent.
- One Shot'a (2Min)
- Zakończyć tamto opowiadanie 21 rozdziałem.
Wszystko zależy od was. Skoro zaczęłam to spodziewajcie się lawiny wpisów ponieważ moja mama ma na popołudnie a ja wolną chatę będę mieć a co najważniejsze chyba komputer ;D
Piszcie a ja się dostosuję ;)
poniedziałek, 26 listopada 2012
LIEBSTER AWARD.
Liebster Award !
Zostałam wybrana przez : Aki~. Moje serduszko niezmiernie się cieszy iż komuś podoba się to co piszę bardzo dziękuję :**
Zasady:
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Odpowiedzi na pytania Aki~ :
1. Czym jest dla ciebie k-pop ? : Hmm.. k-pop jesta dla mnie całym życiem. Muzyka daje mi pocieszenie w złych chwilach, w dobrych momentach pokazuje mi jaki to świat jest piękny (mówię jakbym coś paliła xd ale taka jest prawda). Kiedy chcę się odłączyć od świata nie czytam książek tylko słuchawiki w uszy i spacer. Lecz wykonawcy dają mi wzór do naśladowania.
2. Masz jakieś zwierzątko domowe ? : Mam Kota. Taki pocieszna mała biała kulka. Pomyka sobie po domu i gryzie nogawki od spodni .! Mój kotek nazywa się Bambi ( jak ten jelonek ;D )
3. Ulubiona potrawa ? : Jezusie.! Jest tego tak wiele, ale uwielbiam zapiekankę makaronową mojej mamusi .
4.Czy masz jakiegoś koreańskiego/japońskiego ulubieńca ? Jeśli tak to kto to jest.: Lee Taemin i Zelo ;)
5. Ulubiony dzień tygodnia ? : Piątek .! Piątek weekendu początek .!
6. Lubisz zwierzęta ? Jakie jest twoje ulubione. : Kooocham.! Moje ulubione zwierzątko ? To dość trudne pytanie ale uwielbiam Psy.
7.Chciałabyś zamieszkać w Tokio ? : Nie Japonia nie jest dla mnie. Bardziej przekonuje mnie Korea Południowa (^-^)
8.Jaki jest twój ulubiony napój ? : Coca Cola ewentualnie piwo raz na jakiś czas ;p
9. Znienawidzony przedmiot w szkole ? : Matematyka (śmiech) nigdy nie byłam jakoś specjalnie utalentowana w tej dziedzinie.
10.Gdybyś miała możliwość poznać osobiście jedną azjatycką gwiazdkę kto by to był? : To chyba najtrudniejsze pytanie z dotychczas zadanych... Mimo wszystko spotkałabym się z Kibumem. Mamy podobne charaktery i myślę, że bardzo fajnie by nam się rozmawiało a ja z chęcią bym go poznała i wypytała go o sprawy mody (śmiech)
11.Jakiej cechy u siebie nie lubisz ?: Mam baaardzo dużo cech których nie lubię (śmiech) Ale główną chyba jest bezczelność lub mściwość. Tak mściwość to moja najgorsza cecha.
No i koniec ;D
Nominowane Blogi To :
1) http://shineeyaoilove.blogspot.com/
2) http://love-is-still-love.blogspot.com/
3) http://yooczka.blogspot.com/
4) http://shinee-yaoi-heaven.blogspot.com/
5) http://kpop-fanficki-pl.blogspot.com/
Niestety tylko tyle ponieważ nie mam zbytnio czasu ;D
PYTANIA :
1. Czym jest dla ciebie k-pop ?
2. Masz jakieś zwierzątko domowe ?
3. Ulubiona potrawa ?
4. Czy masz jakiegoś koreańskiego/japońskiego ulubieńca ?
Jeśli tak to kto to jest.
5. Ulubiony dzień tygodnia ?
6. Gdybyś mogła zmienić w sobie jedną rzecz co by to było ?
7. Jaką koreańską / Japońską osobę chciałabyś poznać.?
8. Uczysz się lub planujesz uczyć się jakiegoś azjatyckiego
języka ?
9. Co dała ci fascynacja Azją ?
10. Jak zaczęła się twoja przygoda z kpop-em ?
11. Twoje motto życiowe ?
czwartek, 1 listopada 2012
The Secret Agent I.
Hey. Wiem, że trochę się obijam, ale nie mam czasu. Liceum to nie przelewki. Wiem tłumaczę się. Ale oto daję wam nowe opowiadanie i mam prośbę. Piszcie w komentarzach czy mam je kontynuować czy dać sobie spokój. Bo nie ma sensu pisać czegoś co wam się nie podoba. Byłabym wdzięczna <3
Leżałem na białym leżaku i korzystałem z ciepłych promieni słonecznych, popijając zimnego drinka. Byłem w szoku gdy szef zadzwonił i oznajmił, że mam zasłużony urlop. To prawda pracowałem ciężko, wykonywałem najwięcej zleceń z całej agencji. Może dlatego, że od dziecka byłem szkolony na agenta i zdążyłem przywyknąć do tego co robi. Lubiłem tę adrenalinę podczas każdego zadania. Mimo tego brakowało mi czegoś w życiu, czegoś... tylko nie mam pojęcia czego. Lecz przez te co robiłem nigdy nie mogłem czuć się bezpiecznie, wszędzie mogli czyhać wrogowie, albo ich wysłannicy. Podczas gdy brałem kolejnego łyka zimnego napoju, do moich uszu dotarł dźwięk sms-a
"Od: Pracodawca;
Taemin wiem, że masz wolne, ale nagła sytuacja zmusza mnie do sprowadzenia cię wcześniej. To zadanie jest dla nas bardzo ważne i chcemy mieć pewność, że zostanie wykonane tak jak należy,czyli beż żadnych komplikacji. Transport przybędzie po ciebie za piętnaście minut, radziłbym się szybko spakować i oczekiwać go na dachy hotelu w którym jesteś zameldowany. Szczegóły dotyczące zadania wyślę kolejną wiadomością."
Zmarszczyłem brwi i głośno westchnąłem. taka była moja praca, zawsze niebezpieczna, ale i niespodziewana. Nigdy nie wiedziałem kiedy dostanę kolejne zlecenie, musiałem być przygotowany na wszystko o każdej godzinie.
Kolejna wiadomość przyszłą kilka minut później, gdy pakowałem swoją walizkę.
"Od: Pracodawca;
Choi Minho. Urodzony 9 grudnia 1991 r. Ma 21 lat i pracuje jako barman i kelner w Seulu" Jedna myśl ciągle nie dawała mi spokoju. Dlaczego teraz dostałem sms-a ze zleceniem ? Teruki zawsze powtarzał iż połączenie telefoniczne jest bardziej bezpieczne niż wiadomość. Więc o co chodziło ? Zapiąłem zamek od mojej sportowej torby i założyłem okulary. Tak jak było w poleceniu udałem się na dach i oczekiwałem transportu. Po chwili usłyszałem odgłos odrzutowca. Nawet się nie zorientowałem, gdy zostałem wciągnięty do środka i posadzony na fotelu, który tak przy okazji był całkiem wygodny.
- Panie Lee w Korei będziemy za dwie godziny, szef przygotował także najnowszej generacji sprzęt do wykonania tej akcji. Twoje ubrania są w tamtej reklamówce, a sprzęt w walizce. O ile dobrze wiem dostałeś szczegóły i nie muszę niczego tłumaczyć.- przytaknąłem głową i wziąłem do ręki jakieś kolorowe pisemko.
Lot minął mi nadzwyczaj szybko. Gdy znaleźliśmy się na miejscu chwyciłem plecak, do którego przełożyłem sprzęt i poprawiłem czapkę na głowie.
Zeskoczyłem z niskiej platformy po czym przystąpiłem do zadania.
Nie wiedziałem czym podpadł agencji ten chłopak, ale taka praca. Wdrapałem się na drzewo i obserwowałem dom chłopaka. Nie dziwiło mnie to, że nic specjalnego się nie działo. Gdy moje uszy zarejestrowały dźwięk głowa automatycznie skierowała się do jego źródła.
Minho zamykał drzwi od domu i z torbą na ramieniu opuścił teren swojej posesji. Z gracją kota zeskoczyłem z drzewa i podążyłem za nim. Dotarliśmy do baru, w którym pracował. Zdjąłem czapkę i poprawiłem włosy, postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat. Usiadłem na wysokim krześle przy barze i czekałem aż przyjdzie. Z dotychczasowych obserwacji Choi Minho nie był żadnym zagrożeniem. Coraz bardziej wątpiłem w to zlecenie.
- Co podać ?- zapytał chłopak,a ja posłałem mu uśmiech.
- Poproszę piwo.- odparłem bawiąc się rogiem papierowej serwetki.
- Oczywiście.- powiedział radośnie i odpowiedział mi uśmiechem następnie zniknął za barem wykonując moje zamówienie. Coś mi tu bardzo nie grało...
Po chwili poczułem wibracje w kieszeni oznajmiające połączenie. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem, aż osoba po drugiej stronie zacznie mówić.
- Taemin ? To jest bardzo ważna sprawa. Teruki nie żyje, a władze nad agencją przejął KyuHyun. Ze swojego źródła wiem, że dostałeś nową misję. Nie wykonuj jej. Ten chłopak gdyby się postarał i odnowił pewne kontakty mógłby zniszczyć agencję i wszystkie inne. - Oznajmił Key, a mi szczęka opadła.
- A-ale jak to ? - zapytałem roztrzęsionym głosem.
- Minee teraz nie ma na to czasu, spotkajmy się jutro tam gdzie zawsze- oznajmił i zakończył połączenie. Podniosłem kufel zimnego piwa i pociągnąłem łyk.
W głowie mi się nie mieściło, że Teruki nie żyje. To on nauczył mnie każdej z możliwych sztuk walki, celności i posługiwania się bronią. To dzięki niemu byłem tak dobry i tyle potrafiłem. Przecież budynek agencji był za dobrze chroniony, żeby ktoś mógł tak łatwo się do niej dostać.
Spędziłem w lokalu jeszcze parę dobrych godzin, a później idąc za chłopakiem skierowaliśmy się znowu pod jego dom.
Powiem szczerze z tego co mogłem się zorientować Choi prowadził bardzo nudne życie. Tylko praca, dom, praca, dom. Ponownie zająłem miejsce na drzewie i założyłem jeszcze jedną bluzę. Jeżeli przyjdzie mi spędzić tutaj noc to skurcze kręgów szyjnych mam zapewnione. Skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej i usadowiłem się wygodnie patrząc w okno chłopaka. Gdyby mnie zobaczył pomyślałby pewnie, że jestem jakimś nieletnim zboczeńcem. Prychnąłem i schowałem twarz głębiej w szaliku. Wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać wiadomość.
"Do Key;
Możemy potkać się dzisiaj ? Musimy porozmawiać, a moje zlecenie jest bezpieczne w domu. To jest bardzo pilne."
Wysłałem sms-a i spojrzałem ponownie w okno chłopaka. Światło było zgaszone, a ów osobnik spał na dwuosobowym łóżku owinięty szczelnie w zieloną kołdrę.
- Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać ?- omal nie spadłem z drzewa, gdy obok pojawił się nagle Kibum. Czasami zapominam, że on też jest agentem i potrafi skradać się równie dobrze jak ja.
- Co mam teraz z nim zrobić ? Skoro Agencja już o nim wie to nigdzie nie jest bezpieczny- stwierdziłem patrząc pytająco w jego stronę. Mimo iż byłem najlepszym agentem często radziłem się w trudnych sprawach starszego.
- Wiesz mógłbyś go ochraniać... No wiesz umieścić w bezpiecznym miejscu, a my musimy wymyślić plan na pozbycie się KyuHyun'a. - oznajmił, na co ja pokiwałem energicznie głową zapamiętując każde jego słowo.
- Ale skąd to wszystko wiesz ?- zapytałem, a chłopakowi na policzki wpełzł obfity rumieniec.- ZNOWU SYPIASZ Z ONEW .! - krzyknąłem, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.
- Nie prawda .!- zaprzeczył i zaczerwienił się jeszcze bardziej.
- Wiedziałem .! To od niego dowiadujesz się wszystkiego pierwszy .! - zachichotałem i zajrzałem w okno chłopaka. Rzucał się nerwowo po łóżku zrzucając przy tym książki z regału.
- Wcale nie sypiam z JinKim...- mruknął.
- Dobra, nie interesuje mnie to czy do siebie wróciliście czy też nie... Key to jest poważny problem i nie wiem co mam zrobić. Nie chcę narażać niewinnego człowieka na śmierć.- powiedziałem. Chłopak prychnął jak to miał w zwyczaju robić jeżeli coś wydawało się banalnie proste. Włożył rękę do kieszeni i wyjął z niej małe urządzenie.
- Masz. To jest lokalizator dzięki, któremu znajdziesz chłopaka za każdym razem gdy zniknie ci z oczu.- wyjaśnił i podał mi nadajnik. Przyjrzałem się mu uważniej i ponownie spojrzałem na przyjaciela.
- Mam pytać skąd go masz czy raczej niekoniecznie ?- zapytałem chowając sprzęt do kieszeni bluzy.
- Lepiej nie. - powiedział zeskakując z drzewa.- Mam nadzieję iż na coś się przydałem, jak coś to dzwoń. - powiedział i zniknął. Tak Key był mistrzem chowania się w cieniu. Poprawiłem się na niewygodniej gałęzi i ze skupieniem obserwowałem smacznie śpiącego chłopaka.
- Nawet nie wiesz w jakim niebezpieczeństwie jesteś-wyszeptałem do siebie. Po trzech godzinach popadłem w stan podobny do snu.
Noc minęła zaskakująco spokojnie, obudziłem się o szóstej jak to miałem w zwyczaju i ponownie wpatrywałem się w okno. Minho nagle podszedł do okna i otworzył je szeroko wdychając świeże poranne powietrze. Rozejrzał się po podwórku, a następnie jego wzrok skierował się centralnie na mnie.
- Czyli jednak siedziałeś tu całą noc- rzekł i usiadł na parapecie. Powoli niczym przestraszony kotek zbliżyłem się do niego.
- Nie rozumiem o czym mówisz.- mruknąłem zakładając na plecy plecak.
- Wczoraj śledziłeś mnie jak szedłem do baru, później siedziałeś tak długo aż nie zamknąłem- odpowiedział- może wejdziesz do środka i wszystko mi wytłumaczysz ? -zaproponował, a ja przytaknąłem głową po czym wskoczyłem przez okno lądując na zielonym kudłatym dywaniku.
- Miałem na myśli drzwi, ale jak wolisz.- powiedział cicho i usiadł na łóżku podczas kiedy ja chodziłem nerwowo po pokoju.
-Wczoraj dostałem zlecenie, aby się ciebie pozbyć, jako iż trochę zwątpiłem w to zadanie postanowiłem cię poobserwować. Wtedy w barze dowiedziałem się, że mój szef nie żyje a całą władzę nad agencją przejął mój wróg. Teraz kiedy o tobie wiedzą nigdzie nie jesteś bezpieczny- powiedziałem i schowałem ręce do kieszeni czekając na reakcje chłopaka. Jeszcze żadnej osobie nie zdradzałem takich informacji.
- To co mam teraz zrobić twoim zdaniem ? - zapytał spokojnie unosząc brwi do góry.
- Przez ten tydzień nic ci nie grozi, ponieważ myślą iż się tobą zajmę. W późniejszym czasie umieszczę cię w miejscu oddalonym od jakichkolwiek ludzi.- wytłumaczyłem.
- I będę musiał się tak ukrywać do końca życia ?- ponownie zadał pytanie, na co prychnąłem.
- Nie pozostaniesz w ukryciu tak, długo aż nie pozbędziemy się KyuHyun'a i nie przejmiemy władzy nad Agencją.- zaśmiałem się i wyciągnąłem nadajnik.- To jest Lokalizator. Przyczep go sobie do brzucha, a zawsze będę wiedział o twoim położeniu.- wręczyłem mu ów przedmiot i wskazałem na miejsce w którym powinno znajdować się urządzenie. Z zawahaniem wykonał moje polecenie i spojrzał niepewnie. Pierwsze z wielu zadań już wykonane.
Leżałem na białym leżaku i korzystałem z ciepłych promieni słonecznych, popijając zimnego drinka. Byłem w szoku gdy szef zadzwonił i oznajmił, że mam zasłużony urlop. To prawda pracowałem ciężko, wykonywałem najwięcej zleceń z całej agencji. Może dlatego, że od dziecka byłem szkolony na agenta i zdążyłem przywyknąć do tego co robi. Lubiłem tę adrenalinę podczas każdego zadania. Mimo tego brakowało mi czegoś w życiu, czegoś... tylko nie mam pojęcia czego. Lecz przez te co robiłem nigdy nie mogłem czuć się bezpiecznie, wszędzie mogli czyhać wrogowie, albo ich wysłannicy. Podczas gdy brałem kolejnego łyka zimnego napoju, do moich uszu dotarł dźwięk sms-a
"Od: Pracodawca;
Taemin wiem, że masz wolne, ale nagła sytuacja zmusza mnie do sprowadzenia cię wcześniej. To zadanie jest dla nas bardzo ważne i chcemy mieć pewność, że zostanie wykonane tak jak należy,czyli beż żadnych komplikacji. Transport przybędzie po ciebie za piętnaście minut, radziłbym się szybko spakować i oczekiwać go na dachy hotelu w którym jesteś zameldowany. Szczegóły dotyczące zadania wyślę kolejną wiadomością."
Zmarszczyłem brwi i głośno westchnąłem. taka była moja praca, zawsze niebezpieczna, ale i niespodziewana. Nigdy nie wiedziałem kiedy dostanę kolejne zlecenie, musiałem być przygotowany na wszystko o każdej godzinie.
Kolejna wiadomość przyszłą kilka minut później, gdy pakowałem swoją walizkę.
"Od: Pracodawca;
Choi Minho. Urodzony 9 grudnia 1991 r. Ma 21 lat i pracuje jako barman i kelner w Seulu" Jedna myśl ciągle nie dawała mi spokoju. Dlaczego teraz dostałem sms-a ze zleceniem ? Teruki zawsze powtarzał iż połączenie telefoniczne jest bardziej bezpieczne niż wiadomość. Więc o co chodziło ? Zapiąłem zamek od mojej sportowej torby i założyłem okulary. Tak jak było w poleceniu udałem się na dach i oczekiwałem transportu. Po chwili usłyszałem odgłos odrzutowca. Nawet się nie zorientowałem, gdy zostałem wciągnięty do środka i posadzony na fotelu, który tak przy okazji był całkiem wygodny.
- Panie Lee w Korei będziemy za dwie godziny, szef przygotował także najnowszej generacji sprzęt do wykonania tej akcji. Twoje ubrania są w tamtej reklamówce, a sprzęt w walizce. O ile dobrze wiem dostałeś szczegóły i nie muszę niczego tłumaczyć.- przytaknąłem głową i wziąłem do ręki jakieś kolorowe pisemko.
Lot minął mi nadzwyczaj szybko. Gdy znaleźliśmy się na miejscu chwyciłem plecak, do którego przełożyłem sprzęt i poprawiłem czapkę na głowie.
Zeskoczyłem z niskiej platformy po czym przystąpiłem do zadania.
Nie wiedziałem czym podpadł agencji ten chłopak, ale taka praca. Wdrapałem się na drzewo i obserwowałem dom chłopaka. Nie dziwiło mnie to, że nic specjalnego się nie działo. Gdy moje uszy zarejestrowały dźwięk głowa automatycznie skierowała się do jego źródła.
Minho zamykał drzwi od domu i z torbą na ramieniu opuścił teren swojej posesji. Z gracją kota zeskoczyłem z drzewa i podążyłem za nim. Dotarliśmy do baru, w którym pracował. Zdjąłem czapkę i poprawiłem włosy, postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat. Usiadłem na wysokim krześle przy barze i czekałem aż przyjdzie. Z dotychczasowych obserwacji Choi Minho nie był żadnym zagrożeniem. Coraz bardziej wątpiłem w to zlecenie.
- Co podać ?- zapytał chłopak,a ja posłałem mu uśmiech.
- Poproszę piwo.- odparłem bawiąc się rogiem papierowej serwetki.
- Oczywiście.- powiedział radośnie i odpowiedział mi uśmiechem następnie zniknął za barem wykonując moje zamówienie. Coś mi tu bardzo nie grało...
Po chwili poczułem wibracje w kieszeni oznajmiające połączenie. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem, aż osoba po drugiej stronie zacznie mówić.
- Taemin ? To jest bardzo ważna sprawa. Teruki nie żyje, a władze nad agencją przejął KyuHyun. Ze swojego źródła wiem, że dostałeś nową misję. Nie wykonuj jej. Ten chłopak gdyby się postarał i odnowił pewne kontakty mógłby zniszczyć agencję i wszystkie inne. - Oznajmił Key, a mi szczęka opadła.
- A-ale jak to ? - zapytałem roztrzęsionym głosem.
- Minee teraz nie ma na to czasu, spotkajmy się jutro tam gdzie zawsze- oznajmił i zakończył połączenie. Podniosłem kufel zimnego piwa i pociągnąłem łyk.
W głowie mi się nie mieściło, że Teruki nie żyje. To on nauczył mnie każdej z możliwych sztuk walki, celności i posługiwania się bronią. To dzięki niemu byłem tak dobry i tyle potrafiłem. Przecież budynek agencji był za dobrze chroniony, żeby ktoś mógł tak łatwo się do niej dostać.
Spędziłem w lokalu jeszcze parę dobrych godzin, a później idąc za chłopakiem skierowaliśmy się znowu pod jego dom.
Powiem szczerze z tego co mogłem się zorientować Choi prowadził bardzo nudne życie. Tylko praca, dom, praca, dom. Ponownie zająłem miejsce na drzewie i założyłem jeszcze jedną bluzę. Jeżeli przyjdzie mi spędzić tutaj noc to skurcze kręgów szyjnych mam zapewnione. Skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej i usadowiłem się wygodnie patrząc w okno chłopaka. Gdyby mnie zobaczył pomyślałby pewnie, że jestem jakimś nieletnim zboczeńcem. Prychnąłem i schowałem twarz głębiej w szaliku. Wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać wiadomość.
"Do Key;
Możemy potkać się dzisiaj ? Musimy porozmawiać, a moje zlecenie jest bezpieczne w domu. To jest bardzo pilne."
Wysłałem sms-a i spojrzałem ponownie w okno chłopaka. Światło było zgaszone, a ów osobnik spał na dwuosobowym łóżku owinięty szczelnie w zieloną kołdrę.
- Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać ?- omal nie spadłem z drzewa, gdy obok pojawił się nagle Kibum. Czasami zapominam, że on też jest agentem i potrafi skradać się równie dobrze jak ja.
- Co mam teraz z nim zrobić ? Skoro Agencja już o nim wie to nigdzie nie jest bezpieczny- stwierdziłem patrząc pytająco w jego stronę. Mimo iż byłem najlepszym agentem często radziłem się w trudnych sprawach starszego.
- Wiesz mógłbyś go ochraniać... No wiesz umieścić w bezpiecznym miejscu, a my musimy wymyślić plan na pozbycie się KyuHyun'a. - oznajmił, na co ja pokiwałem energicznie głową zapamiętując każde jego słowo.
- Ale skąd to wszystko wiesz ?- zapytałem, a chłopakowi na policzki wpełzł obfity rumieniec.- ZNOWU SYPIASZ Z ONEW .! - krzyknąłem, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.
- Nie prawda .!- zaprzeczył i zaczerwienił się jeszcze bardziej.
- Wiedziałem .! To od niego dowiadujesz się wszystkiego pierwszy .! - zachichotałem i zajrzałem w okno chłopaka. Rzucał się nerwowo po łóżku zrzucając przy tym książki z regału.
- Wcale nie sypiam z JinKim...- mruknął.
- Dobra, nie interesuje mnie to czy do siebie wróciliście czy też nie... Key to jest poważny problem i nie wiem co mam zrobić. Nie chcę narażać niewinnego człowieka na śmierć.- powiedziałem. Chłopak prychnął jak to miał w zwyczaju robić jeżeli coś wydawało się banalnie proste. Włożył rękę do kieszeni i wyjął z niej małe urządzenie.
- Masz. To jest lokalizator dzięki, któremu znajdziesz chłopaka za każdym razem gdy zniknie ci z oczu.- wyjaśnił i podał mi nadajnik. Przyjrzałem się mu uważniej i ponownie spojrzałem na przyjaciela.
- Mam pytać skąd go masz czy raczej niekoniecznie ?- zapytałem chowając sprzęt do kieszeni bluzy.
- Lepiej nie. - powiedział zeskakując z drzewa.- Mam nadzieję iż na coś się przydałem, jak coś to dzwoń. - powiedział i zniknął. Tak Key był mistrzem chowania się w cieniu. Poprawiłem się na niewygodniej gałęzi i ze skupieniem obserwowałem smacznie śpiącego chłopaka.
- Nawet nie wiesz w jakim niebezpieczeństwie jesteś-wyszeptałem do siebie. Po trzech godzinach popadłem w stan podobny do snu.
Noc minęła zaskakująco spokojnie, obudziłem się o szóstej jak to miałem w zwyczaju i ponownie wpatrywałem się w okno. Minho nagle podszedł do okna i otworzył je szeroko wdychając świeże poranne powietrze. Rozejrzał się po podwórku, a następnie jego wzrok skierował się centralnie na mnie.
- Czyli jednak siedziałeś tu całą noc- rzekł i usiadł na parapecie. Powoli niczym przestraszony kotek zbliżyłem się do niego.
- Nie rozumiem o czym mówisz.- mruknąłem zakładając na plecy plecak.
- Wczoraj śledziłeś mnie jak szedłem do baru, później siedziałeś tak długo aż nie zamknąłem- odpowiedział- może wejdziesz do środka i wszystko mi wytłumaczysz ? -zaproponował, a ja przytaknąłem głową po czym wskoczyłem przez okno lądując na zielonym kudłatym dywaniku.
- Miałem na myśli drzwi, ale jak wolisz.- powiedział cicho i usiadł na łóżku podczas kiedy ja chodziłem nerwowo po pokoju.
-Wczoraj dostałem zlecenie, aby się ciebie pozbyć, jako iż trochę zwątpiłem w to zadanie postanowiłem cię poobserwować. Wtedy w barze dowiedziałem się, że mój szef nie żyje a całą władzę nad agencją przejął mój wróg. Teraz kiedy o tobie wiedzą nigdzie nie jesteś bezpieczny- powiedziałem i schowałem ręce do kieszeni czekając na reakcje chłopaka. Jeszcze żadnej osobie nie zdradzałem takich informacji.
- To co mam teraz zrobić twoim zdaniem ? - zapytał spokojnie unosząc brwi do góry.
- Przez ten tydzień nic ci nie grozi, ponieważ myślą iż się tobą zajmę. W późniejszym czasie umieszczę cię w miejscu oddalonym od jakichkolwiek ludzi.- wytłumaczyłem.
- I będę musiał się tak ukrywać do końca życia ?- ponownie zadał pytanie, na co prychnąłem.
- Nie pozostaniesz w ukryciu tak, długo aż nie pozbędziemy się KyuHyun'a i nie przejmiemy władzy nad Agencją.- zaśmiałem się i wyciągnąłem nadajnik.- To jest Lokalizator. Przyczep go sobie do brzucha, a zawsze będę wiedział o twoim położeniu.- wręczyłem mu ów przedmiot i wskazałem na miejsce w którym powinno znajdować się urządzenie. Z zawahaniem wykonał moje polecenie i spojrzał niepewnie. Pierwsze z wielu zadań już wykonane.
sobota, 13 października 2012
20. Najlepsza noc w życiu.
Ja wiem, że dawno mnie tu nie było i bardzo przepraszam. Ale byłam chora, a później tyle zaległości w sprawdzianach, że to jest jakaś masakra. Jeszcze nie napisałam wszystkich sprawdzianów, lecz to tylko kwestia czasu. Trzymajcie za mnie kciuki abym to wszystko napisała pozytywnie. No i oznajmiam iż to jest ten rozdział na który chyba wszystkie yaoi'stki czekały. Może nie wyszedł mi tak dobrze jak planowałam, ale dałam z siebie wszystko. Komentujcie obserwujcie. Mam nadzieję iż się wam spodoba.
- Jjong podasz mi poduszkę ?- zapytałem wskazując palcem ów przedmiot. Chłopak spojrzał na mnie jak na wariata i prychnął donośnie.
- Bummie bozia rączki dała ? Nóżki masz ? Więc rusz swój ponętny tyłek i sam sobie sięgnij. - powiedział przeskakując z kanału na kanał.
- No ale ja tak wygodnie siedzę... Czekaj czy ty właśnie powiedziałeś, że mam ponętną pupcię ? - zapytałem z zaskoczeniem spoglądając na wokalistę.
- A co zaprzeczysz ? Każdy chyba to wie i taka jest prawda - odpowiedział i powrócił do wcześniej wykonywanej czynności.
- Umma ja z Minho będziemy na poddaszu, więc jakby Onew pytał to sprzątamy, a wy- wskazał na nas Maknae- nie przeszkadzajcie nam.- oznajmił.
- Bardzo taktownie poinformowałeś nas o tym, że chcecie się kochać, ale mam małą prośbę. Postaraj się aby twoje jęki i w ogóle jakiekolwiek dzwięki jakie masz zamiar wydawać nie były słyszalne w całym domu.- upomniałem go i machnięciem ręki pozwoliłem mu odejść. Gdy młodszy z gracją kociaka opuścił pomieszczenie, podskoczyłem radośnie na kanapie.
- Nasz Taeś nareszcie stanie się mężczyzną.!- pisnąłem.
- Dla mnie on zawsze będzie dzieckiem- mruknął Jonghyun opierając głowę na ramieniu przeszczęśliwej Divy.
Zamknąłęm za sobą drzwi i podszedłem do swojego chłopaka, który siedział na drewnianym krześle wpatrzony w okno.
- Powiedzieli, że nie ma sprawy. A tak poza tym Key-umma był bardzo ucieszony...- zamyśliłem się i zmarszczyłem brwi by po chwili usadowić się wygodnie na kolanach Choi. - Nasza Diva jest stanowczo zbyt domyślna- zaśmiał się chłopak i pocałował mnie w szyję. -To co robimy ?- zapytał sunąc ustami po mojej szczęce.
- No nie wiem możemy porozmawiać.- odpowiedziałem siadając na miękkim łóżku i spojrzałem na niego wymownie.
- Możemy... ale ja mam ochotę na coś trochę innego.- mruknął po czym zawisł nade mną z dzikością w oczach. Spodobało mi się to więc igrałem z nim dalej.
- Oh.! Na co masz taką ochotę ? Ja na mleko bananowe i ciasteczka, takie jak robi One...- nie dokończyłem bo przerwały mi usta Minho na swoich. Wargi chłopaka były stanowczo lepsze od ulubionego napoju czy nawet chrupiących ciasteczek. Choi nadal wisząc składał na moich ustach takie delikatne pocałunki jakby bał sie, że gdziesz zniknę.
- Nie jestem z porcelany żabolu, nigdzie ci nie ucieknę.- powiedziałem spokojnie.
- Wiem, ale nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś i to ze mną - odpowiedział zjeżdżając w zagłębienie mojej szyi. Po chwili poczułem wilgotny język starszego przez co przeszły mnie ciarki na całym ciele. Powoli frżącymi rękoma zacząłem odpinać guziki od jego koszuli. Nag;le zadzwonił telefon oznajmiając połączenie piosenką No Mercy B.A.P
- Odbierz- mruknąłem chcąc wstać, lecz powstrzymała mnie jego ręka.
- Teraz jestem zajęty- oznajmił przygryzając mi ucho, natomiast prawą ręką pozbył się telefonu, mianowicie rzucił nim o ścianę co wywołało na mojej twarzy ogromny szok, ktory po chwili ustąpił uczuciu przyjemności ponieważ Choi pozbył się mojego podkoszulka i z uczuciem zaczął ssać sutki. Oddychałem ciężko co jakiś czas niechcianie jęcząć. Prawie krzyknąłem, gdy przygryzł mojego już twardego sutka.
- Nie powstrzymuj tego. Chcę słyszeć czy jest ci dobrze.- wyszeptał i zjechał niżej wsuwając język w mój pempek.
- Ale to jest takie zawstydzające.- odpowiedziałem sapiąc. Mingo przejechał dłonią po wybrzuszeniu w moich spodniach, a ja odruchowo uniosłem biodra w górę.
- Proszę zrób to dla mnie. Obiecuję, że też nic nie bedę powstrzymywał. Te chwile są tylko dla nas i nikt tego nie zniszczy.- obiecał, a ja pokiwałem nieśmiało głową. Tyle mu wystarczyło. Zębami odpiął guzik od spodni i powoli je ze mnie sciągał. Czyli ja zostałem w samych bokserkach, a on miał tylko do połowy rozpiętą koszulę. Chciałem dokończyć jej odpinanie, lecz chłopak mi w tym przeszkodził. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem pytająco w jego czarne pełne podniecenia oczy.
- Najpierw ja zajmę się tobą, a później ty możesz robić co chcesz- mruknął i wsunął jeden palec za gumkę od mojej bielizny. Wycałował całę podbrzusze i zjerzdzał coraz niżej razem z bokserkami, które po kilku sekundach podziwiały naszą podłogę. Mimowolnie spłonąłem rumieńcem i uciekłem od wzroku partnera.
- Minee, skarbie spójrz na mnie. Jesteś piękny, nie masz się czego wstydzić. Pamiętaj to nasz pierwszy raz.- powiedział, a ja z powątpieniem spojrzałem na tę prześliczną twarz. Pocałował mnie czule, aby rozwiać wszelkie wątpliwości i przejechał dłonia po mocno pobudzonym członku. Cmoknął główkę mojego penisa co wywołało u mnie ciche mruknięcie.
-Ale Key- Umma prosił o ciiiiiiiiiszę..- wysapałem ponieważ oblizał wzdłóź całego penisa. Nawet się nie zorientowałem, gdy wziął go do ust i zaczął robić chamsko powiem loda. Kilka minut później za spermą na ustach złączył nas w namiętnym pocałunku. Podniosłęm się do pozycji siedzącej i zacząłem rozpinać jego kosdzulę. Nareszcie to ja mogłem przejąć stery i patrzeć na wykrzywioną w ekstazie twarz swojego kochanka.
- Teraz moja kolej.- oznajmiłem i przyssałęm się do jabłka adama. Usiadłem na kolanach przodem do niego po czym zacząłem podgryzać jego sutki.
- Będziesz mnie teraz torturował prawda ?- zapytał z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Oj kochany nawet nie wiesz jak bardzo.- odparłem. Zachichotałem złowieszczo i ucałowałem jego umięśniony bruch. W głowie z każdą sekundą kreował się plan dzisiejszej nocy. Opruszkami palców gładziłem jego skurę wywołując na jego ciele dreszcze. Przejechałem językiem od jego szyi po linie spodni, aby po chwili zabrać się za ich odpinanie. Jednym ruchem ściągnąłem z niego jeansy i zacząłem odwiązywać sznurek od bokserek z wielkim uśmiechem na twarzy. Następnie bielizna podzieliła miejsce mojej koszulki, a ja nareszcie mogłem zrobić co planowałem.
- Wejdź we mnie.- wyszeptałem, sam sobie się dziwiąc o wypowiedziane słowa. Chłopak powolnym ruchem zbliżył się do mnie i spojrzał prosto w oczy.
- Napewno tego chcesz ?- zapytał szeptem. Przytaknąłem skinięciem głowy,a on wsadził we mnie jeden palec, całując przy tym moje plecy. Kilka chwil później dołączył do niego kolejny. Przyznam się bez bicia to było trochę niekomfortowe uczucie, ale warte przyjemności. Zamknąłem oczy, aby chociaż przez chwilę oderwać się od tego nieprzyjemnego uczucia. MInho wyjął ze mnie swoje palce, aby zastąpić je członkiem. Zacisnąłem mocno zęby tłumiąc łzy, które zdążyły pojawić się w moich oczach.
- Minee...- wyszeptał Choi.
- Nie zwracaj uwagi... Chcę doprowadzić to do końca zrozumiano ?- zapytałem podpierając się mocniej o łóżko. Chłopak jednak chciał sprawić mi jak najmniej bólu więc poruszał się bardzo powoli. Nawet się nie zorientowałem, gdy ostry ból zamienił się w błogą przyjemność. Machnięciem ręki dałem mu znak żeby przyspieszył. Upadłem na łokcie i schowałem twarz w pościeli. Mimowolnie z moich ust wydobywały się pojękiwania, które wcale nie były ciche. No to Key-Umma będzie się śmiał. Kiedy w końcu doszedłem brudząc przy tym pościel, Choi wziął mnie na kolana i namiętnie pocałował. Nie obchodziło nas to, że w każdej chwili może ktoś wejść do pokoju. Liczyliśmy się tylko my dwaj.
- To był drugi najszczęśliwszy moment w moim życiu.- powiedział a ja zmarszczyłem brwi.
- To jaki był pierwszy ?- zapytałem lekko skrempowany.
- Spotkanie ciebie.- odpowiedział, a na moje policzki wkradł się rumieniec.- Nawet po takim stosunku krępują cię komplemnty. Nawet nie wiesz jak cię kocham Lee Taemin.- oznajmił i okrył nas kołdrą po czym udaliśmy się w objęcia Morfeusza.
- Jjong podasz mi poduszkę ?- zapytałem wskazując palcem ów przedmiot. Chłopak spojrzał na mnie jak na wariata i prychnął donośnie.
- Bummie bozia rączki dała ? Nóżki masz ? Więc rusz swój ponętny tyłek i sam sobie sięgnij. - powiedział przeskakując z kanału na kanał.
- No ale ja tak wygodnie siedzę... Czekaj czy ty właśnie powiedziałeś, że mam ponętną pupcię ? - zapytałem z zaskoczeniem spoglądając na wokalistę.
- A co zaprzeczysz ? Każdy chyba to wie i taka jest prawda - odpowiedział i powrócił do wcześniej wykonywanej czynności.
- Umma ja z Minho będziemy na poddaszu, więc jakby Onew pytał to sprzątamy, a wy- wskazał na nas Maknae- nie przeszkadzajcie nam.- oznajmił.
- Bardzo taktownie poinformowałeś nas o tym, że chcecie się kochać, ale mam małą prośbę. Postaraj się aby twoje jęki i w ogóle jakiekolwiek dzwięki jakie masz zamiar wydawać nie były słyszalne w całym domu.- upomniałem go i machnięciem ręki pozwoliłem mu odejść. Gdy młodszy z gracją kociaka opuścił pomieszczenie, podskoczyłem radośnie na kanapie.
- Nasz Taeś nareszcie stanie się mężczyzną.!- pisnąłem.
- Dla mnie on zawsze będzie dzieckiem- mruknął Jonghyun opierając głowę na ramieniu przeszczęśliwej Divy.
Zamknąłęm za sobą drzwi i podszedłem do swojego chłopaka, który siedział na drewnianym krześle wpatrzony w okno.
- Powiedzieli, że nie ma sprawy. A tak poza tym Key-umma był bardzo ucieszony...- zamyśliłem się i zmarszczyłem brwi by po chwili usadowić się wygodnie na kolanach Choi. - Nasza Diva jest stanowczo zbyt domyślna- zaśmiał się chłopak i pocałował mnie w szyję. -To co robimy ?- zapytał sunąc ustami po mojej szczęce.
- No nie wiem możemy porozmawiać.- odpowiedziałem siadając na miękkim łóżku i spojrzałem na niego wymownie.
- Możemy... ale ja mam ochotę na coś trochę innego.- mruknął po czym zawisł nade mną z dzikością w oczach. Spodobało mi się to więc igrałem z nim dalej.
- Oh.! Na co masz taką ochotę ? Ja na mleko bananowe i ciasteczka, takie jak robi One...- nie dokończyłem bo przerwały mi usta Minho na swoich. Wargi chłopaka były stanowczo lepsze od ulubionego napoju czy nawet chrupiących ciasteczek. Choi nadal wisząc składał na moich ustach takie delikatne pocałunki jakby bał sie, że gdziesz zniknę.
- Nie jestem z porcelany żabolu, nigdzie ci nie ucieknę.- powiedziałem spokojnie.
- Wiem, ale nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś i to ze mną - odpowiedział zjeżdżając w zagłębienie mojej szyi. Po chwili poczułem wilgotny język starszego przez co przeszły mnie ciarki na całym ciele. Powoli frżącymi rękoma zacząłem odpinać guziki od jego koszuli. Nag;le zadzwonił telefon oznajmiając połączenie piosenką No Mercy B.A.P
- Odbierz- mruknąłem chcąc wstać, lecz powstrzymała mnie jego ręka.
- Teraz jestem zajęty- oznajmił przygryzając mi ucho, natomiast prawą ręką pozbył się telefonu, mianowicie rzucił nim o ścianę co wywołało na mojej twarzy ogromny szok, ktory po chwili ustąpił uczuciu przyjemności ponieważ Choi pozbył się mojego podkoszulka i z uczuciem zaczął ssać sutki. Oddychałem ciężko co jakiś czas niechcianie jęcząć. Prawie krzyknąłem, gdy przygryzł mojego już twardego sutka.
- Nie powstrzymuj tego. Chcę słyszeć czy jest ci dobrze.- wyszeptał i zjechał niżej wsuwając język w mój pempek.
- Ale to jest takie zawstydzające.- odpowiedziałem sapiąc. Mingo przejechał dłonią po wybrzuszeniu w moich spodniach, a ja odruchowo uniosłem biodra w górę.
- Proszę zrób to dla mnie. Obiecuję, że też nic nie bedę powstrzymywał. Te chwile są tylko dla nas i nikt tego nie zniszczy.- obiecał, a ja pokiwałem nieśmiało głową. Tyle mu wystarczyło. Zębami odpiął guzik od spodni i powoli je ze mnie sciągał. Czyli ja zostałem w samych bokserkach, a on miał tylko do połowy rozpiętą koszulę. Chciałem dokończyć jej odpinanie, lecz chłopak mi w tym przeszkodził. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem pytająco w jego czarne pełne podniecenia oczy.
- Najpierw ja zajmę się tobą, a później ty możesz robić co chcesz- mruknął i wsunął jeden palec za gumkę od mojej bielizny. Wycałował całę podbrzusze i zjerzdzał coraz niżej razem z bokserkami, które po kilku sekundach podziwiały naszą podłogę. Mimowolnie spłonąłem rumieńcem i uciekłem od wzroku partnera.
- Minee, skarbie spójrz na mnie. Jesteś piękny, nie masz się czego wstydzić. Pamiętaj to nasz pierwszy raz.- powiedział, a ja z powątpieniem spojrzałem na tę prześliczną twarz. Pocałował mnie czule, aby rozwiać wszelkie wątpliwości i przejechał dłonia po mocno pobudzonym członku. Cmoknął główkę mojego penisa co wywołało u mnie ciche mruknięcie.
-Ale Key- Umma prosił o ciiiiiiiiiszę..- wysapałem ponieważ oblizał wzdłóź całego penisa. Nawet się nie zorientowałem, gdy wziął go do ust i zaczął robić chamsko powiem loda. Kilka minut później za spermą na ustach złączył nas w namiętnym pocałunku. Podniosłęm się do pozycji siedzącej i zacząłem rozpinać jego kosdzulę. Nareszcie to ja mogłem przejąć stery i patrzeć na wykrzywioną w ekstazie twarz swojego kochanka.
- Teraz moja kolej.- oznajmiłem i przyssałęm się do jabłka adama. Usiadłem na kolanach przodem do niego po czym zacząłem podgryzać jego sutki.
- Będziesz mnie teraz torturował prawda ?- zapytał z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Oj kochany nawet nie wiesz jak bardzo.- odparłem. Zachichotałem złowieszczo i ucałowałem jego umięśniony bruch. W głowie z każdą sekundą kreował się plan dzisiejszej nocy. Opruszkami palców gładziłem jego skurę wywołując na jego ciele dreszcze. Przejechałem językiem od jego szyi po linie spodni, aby po chwili zabrać się za ich odpinanie. Jednym ruchem ściągnąłem z niego jeansy i zacząłem odwiązywać sznurek od bokserek z wielkim uśmiechem na twarzy. Następnie bielizna podzieliła miejsce mojej koszulki, a ja nareszcie mogłem zrobić co planowałem.
- Wejdź we mnie.- wyszeptałem, sam sobie się dziwiąc o wypowiedziane słowa. Chłopak powolnym ruchem zbliżył się do mnie i spojrzał prosto w oczy.
- Napewno tego chcesz ?- zapytał szeptem. Przytaknąłem skinięciem głowy,a on wsadził we mnie jeden palec, całując przy tym moje plecy. Kilka chwil później dołączył do niego kolejny. Przyznam się bez bicia to było trochę niekomfortowe uczucie, ale warte przyjemności. Zamknąłem oczy, aby chociaż przez chwilę oderwać się od tego nieprzyjemnego uczucia. MInho wyjął ze mnie swoje palce, aby zastąpić je członkiem. Zacisnąłem mocno zęby tłumiąc łzy, które zdążyły pojawić się w moich oczach.
- Minee...- wyszeptał Choi.
- Nie zwracaj uwagi... Chcę doprowadzić to do końca zrozumiano ?- zapytałem podpierając się mocniej o łóżko. Chłopak jednak chciał sprawić mi jak najmniej bólu więc poruszał się bardzo powoli. Nawet się nie zorientowałem, gdy ostry ból zamienił się w błogą przyjemność. Machnięciem ręki dałem mu znak żeby przyspieszył. Upadłem na łokcie i schowałem twarz w pościeli. Mimowolnie z moich ust wydobywały się pojękiwania, które wcale nie były ciche. No to Key-Umma będzie się śmiał. Kiedy w końcu doszedłem brudząc przy tym pościel, Choi wziął mnie na kolana i namiętnie pocałował. Nie obchodziło nas to, że w każdej chwili może ktoś wejść do pokoju. Liczyliśmy się tylko my dwaj.
- To był drugi najszczęśliwszy moment w moim życiu.- powiedział a ja zmarszczyłem brwi.
- To jaki był pierwszy ?- zapytałem lekko skrempowany.
- Spotkanie ciebie.- odpowiedział, a na moje policzki wkradł się rumieniec.- Nawet po takim stosunku krępują cię komplemnty. Nawet nie wiesz jak cię kocham Lee Taemin.- oznajmił i okrył nas kołdrą po czym udaliśmy się w objęcia Morfeusza.
wtorek, 25 września 2012
19. "Miłość Wybacza"
Witam was kochani.!
Z całego mojego serduszka przepraszam, że tak późno, ale mam nawał nauki. ;/ Nawet teraz nie powinnam siedzieć i dodawać tego rozdziału tylko ostro zakuwać geografię ;p
Tylko, że miałam napisany ten rozdział i nie mogłam się powstrzymać od dodania go bo wiem jak na niego czekacie. Prosze o komentarze bo one mnie strsznie motywują, a teraz z przykrością muszę stwierdzić iż mnie wena opuściła i nie wiem co teraz zrobię ;(
Komentujcie i obserwujcie. :D
Miłego czytania <3
Po drodze z restauracji udaliśmy się na deptak na, którym odbywały się targi. Mnóstwo stoisk z przeróżnymi artykułami. Od ubrań po jedzenie. Złapałem Minho za rękę, aby nie zgubić się w tłumie. Podobało mi się to jak małe dzieci przepychały się przy stoisku z zabawkami i z radością oglądały świecące bajery.
Pociągnąłem chłopaka w kierunku namiotu z biżuterią. Mimo iż byłem chłopakiem lubiłem takie pierdołki. Mama zawsze powtarzała, że siedzi we mnie jakaś malutka część dziewczyny, która się tym fascynuje. Zazwyczaj wtedy puszyłem się z oburzenia jak paw i tupałem nogami ze złości.
Przeglądałem różne łańcuszki, aż natrafiłem na coś bardzo interesującego.
Dwie połówki serca wiszące na złotym haczyku naprawdę zwróciły moją uwagę.
- Ten łańcuszek został wykonany z najlepszej jakości srebra, idealny dla zakochanych. W tym miesiącu sprzedałem takich chyba z 50. Fascynujące jak młodzież się nimi fascynuje.- oznajmił sprzedawca nagle wyłaniający się zza szafki. Uśmiechnąłem się do niego promiennie i dokonałem zakupu. Poprosiłem jeszcze o wygrawerowanie pewnych napisów na obu częściach i zapłaciłem.
Mężczyzna ostrożnie zapakował go w małe czerwone pudełeczko i mi wręczył. Z całego tego zamieszania nie zorientowałem się, że Choi gdzieś zniknął. Rozejrzałem się dokoła i opuściłem namiot w poszukiwaniu wielkoluda.
- Tu jesteś.!- krzyknął ktoś za mną, a ja pisnąłem i odruchowo przybrałem swoją postawę obronną.
- Minho ty idioto, nie strasz mnie tak.- warknąłem i pozwoliłem mu się przytulić.
- Przepraszam zginąłem mi gdzieś i się martwiłem. Od teraz nie rozstajemy się ani na krok.- oznajmił i poczochrał moje włosy. Nie lubiłem tego, ale widziałem jaką mu to sprawia przyjemność więc zazwyczaj odpuszczałem.
- Ooo.! Wata cukrowa.! Chcę Chcę Chcę..!- pociągnąłem go za rękę i zacząłem skakać jak dziecko.
- Nie możesz jeść tak dużo cukru. Nie pamiętasz co działo się ostatnio ?- przypomniał mi.
- To wszystko przez Key-ummę.! Dał mi za dużo cukierków i batoników.- oburzyłem się i dźgnąłem go palcem w żebra.
- Co nie zmienia faktu, że dwa dni nie spałeś i trzeba było cię zamknąć na poddaszu i czekać aż ci przejdzie.- powiedział Choi i pocałował mnie w czoło.
- Ale to jest tylko wata cukrowa. Wtedy zjadłem o wiele wiele więcej.- naprostowałem i podniosłem głowę aby spojrzeć mu w oczy.
- Dobrze. Jedną małą watę możemy kupić, ale nic więcej.- oznajmił, a ja z radości wystartowałem w kierunku stoiska, lecz zostałem zatrzymany przez dłoń rapera zaciskająca się na mojej.- Ale nie rozdzielamy się- powiedział i powolnym, ślamazarnym krokiem ruszył z miejsca.
Gdy nareszcie dotarliśmy na miejsce Choi kupił mi słodkość i udaliśmy się dalej.
- Może pójdziemy sobie powróżyć.? - zaproponował starszy, a ja energicznie przytaknąłem głową. No co ? Może i nie wierzę w takie zabobony, ale przecież to tylko zabawa więc czemu nie ?
Po przekroczeniu progu namiotu, kobieta siedząca na różnych kolorowych poduszkach podniosła wzrok.
- Wiedziałam, że przyjdziecie.- rzekła i gestem wskazała nam abyśmy usiedli co po chwili nieśmiało zrobiliśmy.
- Chcielibyśmy wiedzieć co czeka nas w przyszłości.- oznajmił poważnym głosem i ścisnął moją dłoń.
- Ależ oczywiście.! Podajcie mi swoje splecione dłonie. Hmm... Widzę, że wasza miłość jest mocna, a co najważniejsze odwzajemniona. W tych czasach to naprawdę rzadkość. Jesteście sobie bardzo bliscy i obaj nie wyobrażacie sobie życia bez tej drugiej osoby., lecz nadal między wami jest tajemnica, która może zniszczyć wasz związek.- oznajmiła, a my spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem. Zapłaciłem kobiecie i wybiegłem z namiotu. Co jeżeli ona mówiła prawdę ? To Minho miał przede mną jakąś tajemnicę. Zadzwoniłem po taksówkę i pojechałem do domu, zamykając się w swoim pokoju. Po chwili jednak rozległo się pukanie do drzwi przerywające moją ciszę.
- Minee coś się stało ?- zapytał zatroskany Kibum.- Otwórz to porozmawiamy- dodał. Jednym ruchem otworzyłem i usiadłem na nieposłanym łóżku.
- Byliśmy z Choi u wróżki i ona powiedziała, że tajemnica w naszym związku nas rozdzieli. Uciekłem i przyjechałem tutaj. Umma ja nie chcę stracić Minho.!- pisnąłem i przytuliłem się do niego.
- Jeżeli z nim porozmawiasz i wyjaśnisz zaistniałą sytuację na pewno go nie stracisz, ja ci to mówię.- powiedział i pogłaskał mnie po głowie.
- No, ale przez ten cały czas jaki jesteśmy razem nie wyznał mi tego .! Co ja mam o tym wszystkim myśleć.?- zapytałem i spojrzałem w kocie oczy chłopaka.
- Może nie miał odwagi ? Może tak samo jak ty nie chciał cię stracić i bał się twojej reakcji ?- rozmyślał na głos Key.
- Chyba masz rację...- stwierdziłem i pocałowałem go w policzek. - Dziękuję jesteś najlepszą Ummą na całym świecie .!- powiedziałem po czym wybiegłem z domu, w celu poszukiwania rapera.
Biegałem po okolicach naszego domu, aż wpadłem na coś lub raczej na kogoś. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany brunet o czarnych oczach.
- MINHO.!- wrzasnąłem i przywarłem do jego piersi.- tak bardzo cię przepraszam. Nawet Jeżeli masz jakąś tajemnicę to mnie to nie interesuje ponieważ nie chcę cię stracić.- wyszeptałem w jego koszulkę.
- Chodźmy do domu, a wszystko ci wytłumaczę- obiecał i razem, trzymając się za ręce skierowaliśmy się do naszego domu.
- Już jesteśmy.!- krzyknąłem i pomknęliśmy na poddasze, gdzie znajdował się pokój gościnny. Usiadłem na łóżku i czekałem aż chłopak zacznie swoją wypowiedź. Szczerze powiem, że bałem się tego co starszy ma mi do wyznania.
- Pięć lat temu, zanim jeszcze dostałem się do zespołu ja i mój kolega, wtedy jedyny przyjaciel, okradaliśmy sklepy. W życiu nigdy nie było nam łatwo. Nasi ojcowie stracili pracę, a przecież musieliśmy za coś żyć. Dzisiaj wiem, że to nie usprawiedliwia naszego zachowania. Wiele razy odwoziła mnie do domu policja. a mama za każdym razem się denerwowała. Pół roku później obiecałem jej, że będę uczciwie zarabiał, a część pieniędzy przekazywał rodzinie.- wyznał, a mnie zamurowało. Choi Minho najmilszy i najuczciwszy chłopak na ziemi w przeszłości kradł ?
- Minee powiedz coś.- usłyszałem jego roztrzęsiony głos. Gdy spojrzałem na jego twarz zorientowałem iż każde moje słowo znaczy dla niego bardzo wiele. Nie mogąc patrzeć jak się męczy wstałem i przytuliłem go mocno, aby dać mu swoje wsparcie.
- To było dawno rozumiem. Też jak byłem młodszy robiłem głupie rzeczy, ale zamknąłem ten rozdział i zacząłem nowy jako Taemin, tancerz i maknae zespołu SHINee. Ty też jesteś inny niż kiedyś wiem to chociaż się jeszcze nie znaliśmy.- powiedziałem i pocałowałem go najczulej jak tylko potrafiłem.
- Dziękuję, że mnie nie odrzuciłeś.- wyszeptał całując mnie w czoło.
- To nic. Miłość rozumie wszystko. Moja mama powiedziała mi kiedyś, że każdy popełnia błędy i powinienem nauczyć się wybaczać.- odpowiedziałem.
- Twoja mama była mądrą kobietą.- stwierdził.
- Tak była i nigdy o niej nie zapomnę.- przyrzekłem i przytuliłem się mocniej do chłopaka.
Z całego mojego serduszka przepraszam, że tak późno, ale mam nawał nauki. ;/ Nawet teraz nie powinnam siedzieć i dodawać tego rozdziału tylko ostro zakuwać geografię ;p
Tylko, że miałam napisany ten rozdział i nie mogłam się powstrzymać od dodania go bo wiem jak na niego czekacie. Prosze o komentarze bo one mnie strsznie motywują, a teraz z przykrością muszę stwierdzić iż mnie wena opuściła i nie wiem co teraz zrobię ;(
Komentujcie i obserwujcie. :D
Miłego czytania <3
Po drodze z restauracji udaliśmy się na deptak na, którym odbywały się targi. Mnóstwo stoisk z przeróżnymi artykułami. Od ubrań po jedzenie. Złapałem Minho za rękę, aby nie zgubić się w tłumie. Podobało mi się to jak małe dzieci przepychały się przy stoisku z zabawkami i z radością oglądały świecące bajery.
Pociągnąłem chłopaka w kierunku namiotu z biżuterią. Mimo iż byłem chłopakiem lubiłem takie pierdołki. Mama zawsze powtarzała, że siedzi we mnie jakaś malutka część dziewczyny, która się tym fascynuje. Zazwyczaj wtedy puszyłem się z oburzenia jak paw i tupałem nogami ze złości.
Przeglądałem różne łańcuszki, aż natrafiłem na coś bardzo interesującego.
Dwie połówki serca wiszące na złotym haczyku naprawdę zwróciły moją uwagę.
- Ten łańcuszek został wykonany z najlepszej jakości srebra, idealny dla zakochanych. W tym miesiącu sprzedałem takich chyba z 50. Fascynujące jak młodzież się nimi fascynuje.- oznajmił sprzedawca nagle wyłaniający się zza szafki. Uśmiechnąłem się do niego promiennie i dokonałem zakupu. Poprosiłem jeszcze o wygrawerowanie pewnych napisów na obu częściach i zapłaciłem.
Mężczyzna ostrożnie zapakował go w małe czerwone pudełeczko i mi wręczył. Z całego tego zamieszania nie zorientowałem się, że Choi gdzieś zniknął. Rozejrzałem się dokoła i opuściłem namiot w poszukiwaniu wielkoluda.
- Tu jesteś.!- krzyknął ktoś za mną, a ja pisnąłem i odruchowo przybrałem swoją postawę obronną.
- Minho ty idioto, nie strasz mnie tak.- warknąłem i pozwoliłem mu się przytulić.
- Przepraszam zginąłem mi gdzieś i się martwiłem. Od teraz nie rozstajemy się ani na krok.- oznajmił i poczochrał moje włosy. Nie lubiłem tego, ale widziałem jaką mu to sprawia przyjemność więc zazwyczaj odpuszczałem.
- Ooo.! Wata cukrowa.! Chcę Chcę Chcę..!- pociągnąłem go za rękę i zacząłem skakać jak dziecko.
- Nie możesz jeść tak dużo cukru. Nie pamiętasz co działo się ostatnio ?- przypomniał mi.
- To wszystko przez Key-ummę.! Dał mi za dużo cukierków i batoników.- oburzyłem się i dźgnąłem go palcem w żebra.
- Co nie zmienia faktu, że dwa dni nie spałeś i trzeba było cię zamknąć na poddaszu i czekać aż ci przejdzie.- powiedział Choi i pocałował mnie w czoło.
- Ale to jest tylko wata cukrowa. Wtedy zjadłem o wiele wiele więcej.- naprostowałem i podniosłem głowę aby spojrzeć mu w oczy.
- Dobrze. Jedną małą watę możemy kupić, ale nic więcej.- oznajmił, a ja z radości wystartowałem w kierunku stoiska, lecz zostałem zatrzymany przez dłoń rapera zaciskająca się na mojej.- Ale nie rozdzielamy się- powiedział i powolnym, ślamazarnym krokiem ruszył z miejsca.
Gdy nareszcie dotarliśmy na miejsce Choi kupił mi słodkość i udaliśmy się dalej.
- Może pójdziemy sobie powróżyć.? - zaproponował starszy, a ja energicznie przytaknąłem głową. No co ? Może i nie wierzę w takie zabobony, ale przecież to tylko zabawa więc czemu nie ?
Po przekroczeniu progu namiotu, kobieta siedząca na różnych kolorowych poduszkach podniosła wzrok.
- Wiedziałam, że przyjdziecie.- rzekła i gestem wskazała nam abyśmy usiedli co po chwili nieśmiało zrobiliśmy.
- Chcielibyśmy wiedzieć co czeka nas w przyszłości.- oznajmił poważnym głosem i ścisnął moją dłoń.
- Ależ oczywiście.! Podajcie mi swoje splecione dłonie. Hmm... Widzę, że wasza miłość jest mocna, a co najważniejsze odwzajemniona. W tych czasach to naprawdę rzadkość. Jesteście sobie bardzo bliscy i obaj nie wyobrażacie sobie życia bez tej drugiej osoby., lecz nadal między wami jest tajemnica, która może zniszczyć wasz związek.- oznajmiła, a my spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem. Zapłaciłem kobiecie i wybiegłem z namiotu. Co jeżeli ona mówiła prawdę ? To Minho miał przede mną jakąś tajemnicę. Zadzwoniłem po taksówkę i pojechałem do domu, zamykając się w swoim pokoju. Po chwili jednak rozległo się pukanie do drzwi przerywające moją ciszę.
- Minee coś się stało ?- zapytał zatroskany Kibum.- Otwórz to porozmawiamy- dodał. Jednym ruchem otworzyłem i usiadłem na nieposłanym łóżku.
- Byliśmy z Choi u wróżki i ona powiedziała, że tajemnica w naszym związku nas rozdzieli. Uciekłem i przyjechałem tutaj. Umma ja nie chcę stracić Minho.!- pisnąłem i przytuliłem się do niego.
- Jeżeli z nim porozmawiasz i wyjaśnisz zaistniałą sytuację na pewno go nie stracisz, ja ci to mówię.- powiedział i pogłaskał mnie po głowie.
- No, ale przez ten cały czas jaki jesteśmy razem nie wyznał mi tego .! Co ja mam o tym wszystkim myśleć.?- zapytałem i spojrzałem w kocie oczy chłopaka.
- Może nie miał odwagi ? Może tak samo jak ty nie chciał cię stracić i bał się twojej reakcji ?- rozmyślał na głos Key.
- Chyba masz rację...- stwierdziłem i pocałowałem go w policzek. - Dziękuję jesteś najlepszą Ummą na całym świecie .!- powiedziałem po czym wybiegłem z domu, w celu poszukiwania rapera.
Biegałem po okolicach naszego domu, aż wpadłem na coś lub raczej na kogoś. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany brunet o czarnych oczach.
- MINHO.!- wrzasnąłem i przywarłem do jego piersi.- tak bardzo cię przepraszam. Nawet Jeżeli masz jakąś tajemnicę to mnie to nie interesuje ponieważ nie chcę cię stracić.- wyszeptałem w jego koszulkę.
- Chodźmy do domu, a wszystko ci wytłumaczę- obiecał i razem, trzymając się za ręce skierowaliśmy się do naszego domu.
- Już jesteśmy.!- krzyknąłem i pomknęliśmy na poddasze, gdzie znajdował się pokój gościnny. Usiadłem na łóżku i czekałem aż chłopak zacznie swoją wypowiedź. Szczerze powiem, że bałem się tego co starszy ma mi do wyznania.
- Pięć lat temu, zanim jeszcze dostałem się do zespołu ja i mój kolega, wtedy jedyny przyjaciel, okradaliśmy sklepy. W życiu nigdy nie było nam łatwo. Nasi ojcowie stracili pracę, a przecież musieliśmy za coś żyć. Dzisiaj wiem, że to nie usprawiedliwia naszego zachowania. Wiele razy odwoziła mnie do domu policja. a mama za każdym razem się denerwowała. Pół roku później obiecałem jej, że będę uczciwie zarabiał, a część pieniędzy przekazywał rodzinie.- wyznał, a mnie zamurowało. Choi Minho najmilszy i najuczciwszy chłopak na ziemi w przeszłości kradł ?
- Minee powiedz coś.- usłyszałem jego roztrzęsiony głos. Gdy spojrzałem na jego twarz zorientowałem iż każde moje słowo znaczy dla niego bardzo wiele. Nie mogąc patrzeć jak się męczy wstałem i przytuliłem go mocno, aby dać mu swoje wsparcie.
- To było dawno rozumiem. Też jak byłem młodszy robiłem głupie rzeczy, ale zamknąłem ten rozdział i zacząłem nowy jako Taemin, tancerz i maknae zespołu SHINee. Ty też jesteś inny niż kiedyś wiem to chociaż się jeszcze nie znaliśmy.- powiedziałem i pocałowałem go najczulej jak tylko potrafiłem.
- Dziękuję, że mnie nie odrzuciłeś.- wyszeptał całując mnie w czoło.
- To nic. Miłość rozumie wszystko. Moja mama powiedziała mi kiedyś, że każdy popełnia błędy i powinienem nauczyć się wybaczać.- odpowiedziałem.
- Twoja mama była mądrą kobietą.- stwierdził.
- Tak była i nigdy o niej nie zapomnę.- przyrzekłem i przytuliłem się mocniej do chłopaka.
sobota, 22 września 2012
One-Shot " Nadzieja umiera ostatnia ''
Bez zbędnego pisania zapraszam. Komentujcie i obserwujcie. ;D
Leżał skulony na zimnej podłodze i płakał. Według jego obliczeń spędził w tej wilgotnej i zimnej piwnicy już trzy tygodnie. Nie rozumiał dlaczego akurat on musiał zostać tak strasznie potraktowany.
Z daleka usłyszał odgłos ciężkich butów, które były coraz bliżej. Chłopak bał się. Wiedział co go czeka. Ten mężczyzna przychodził tu codziennie i żądał tego samego. Całe jego ciało drżało, a z oczu zaczęły wypływać łzy.
Dźwięk otwieranych drzwi przeraził go jeszcze bardziej.
- Wstań i zdejmuj spodnie, nie mam dzisiaj czasu na gry wstępne.- rozkazał agresywnym tonem i uderzył chłopaka w twarz. Kibum nigdy nie widział jego twarzy, on na to nie pozwalał.
Tak jak mówił nie pierdolił się z przygotowywaniem młodszego tylko wbił się w niego wywołując dziki przepełniony bólem krzyk. Czasami starał się myśleć iż jest to jego Jjong, ale Dino zawsze był delikatny i troskliwy, nie jak ten typ. Ale przecież Jonghyun go kochał i nie mógłby go tak strasznie skrzywdzić.
Przez jakiś czas miał nadzieję, że przyjaciele go odnajdą i zabiorą do domu, lecz po tylu tygodniach stracił wszelką nadzieję na powrót do normalnego życia. Skona tu, w tej piwnicy i nikt nie dowie się co stało się z Kim Kibumem, kolorowo-włosym chłopakiem o kocim spojrzeniu.
Natomiast gwałciciel zapiął rozporek i szybko opuścił pomieszczenie zostawiając go samego i obolałego. Tak właśnie mijały kolejne dni. Pewnego chłodnego poranka Key siedział na swoim kocu, który otrzymał od pewnej kobiety, która przynosiła mu jedzenie. Nie były to rarytasy, ale dało się przeżyć. Ponownie usłyszał ciche szuranie butów, lecz różniło się to trochę od odgłosu kroków mężczyzny. Mało co nie dostał zawału gdy nagle rozległ się strzał. Ktoś kopniakiem wyważył drzwi i rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Nie krył zdziwienia, gdy osoba w czarnej kominiarce pociągnęła go za rękę i wyprowadziła z pomieszczenia. Przeprowadził go przez następne pokoje z bronią uniesioną ku górze. Przez nadmierną adrenalinę prawie narobił w spodnie. Chłopak nie krył przerażenia patrząc na przedmiot śmierci. Zastanawiał się kto kryje się pod czarnym kawałkiem materiału, gdy nagle został popchnięty na ścianę i padł kolejny strzał po czym ponownie był zmuszony do ruchu. Został wepchnięty do sportowego samochodu, a tajemniczy chłopak przekręcił kluczyk i z piskiem opon ruszył na najbliższą autostradę w kierunku Seulu. Nie miał pojęcia kim jest ów osoba, ale z tego co zauważył był profesjonalistą. Prędkość z jaką się przemieszczali wywoływała w brzuchu Kibuma odruchy wymiotne.
- Możemy zwolnić ?- zapytał drżącym głosem.
- Jeżeli teraz zwolnimy dogonią nas i dopadną. Za pięć minut znajdziemy się w bezpiecznym miejscu i będziesz mógł odpocząć, a ja wszystko ci wytłumaczę.- zapewnił drastycznie skręcając w lewo. Wjechali na teren jakiejś starej, opuszczonej fabryki. Zaparkowali srebrnego Jaguara na tyłach budynku i opuścili wnętrze pojazdu. Tajemniczy chłopak zabrał dużą torbę z bagażnika i ruszył śladem młodszego.
- Masz przebierz się. W środku masz też coś do jedzenia i picia- oznajmił podając mu torbę.
- Gdzie... Gdzie mogę się przebrać ?- zapytał cichutko kim, natomiast jego towarzysz prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Kibum, nie wymyślaj, nie raz i nie dwa widziałem cię w bokserkach lub bez nich.- zaśmiał się i patrzył na jego reakcje.
- Kim ty jesteś, że mówisz takie rzeczy ?!- ryknął cały czerwony na twarzy i zerwał się na równe nogi.
- Jestem...- zaczął i zdjął czarną kominiarkę z głowy.
- JONGHYUN.!!!- pisnął i rzucił się na chłopaka, kurczowo trzymając koszulkę ukochanego.
- Kibum tak się stęskniłem.- powiedział i przyciągnął go bliżej siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.- wyłkał w jego klatkę piersiową dławiąc się łzami.
- Spokojnie jesteś bezpieczny. Zająłem się tym kretynem, który miał czelność cię krzywdzić przez cały ten czas.- zapewnił Jong i pogłaskał go po głowie- Pamiętaj, nigdy nie trać nadziei. Po twoim zniknięciu nie myślałem o niczym innym jak tylko cię odnaleźć. Byłem pewien, że nie opuściłem okolic Seulu. Dostałem się na kurs policyjny i wykupiłem pozwolenia na posiadanie broni. Poznałem też chłopaka, który pomoże zatuszować śmierć tego gnojka.- rzekł chłopak. Key patrzył na niego z nie dowierzeniem wymalowanym na twarzy i dumą.
- Zrobiłeś to wszystko dla mnie ?- wyszeptał łamiącym się głosem, dotykając opruszkami palców jego rozgrzanego policzka.
- Bummie od samego początku wariowałem, gdy nie było się przy nie. Minho próbował odwrócić moją uwagę sportem, lecz nie wychodziło mu to za dobrze. Zrozum za ciebie mógłbym poświęcić życie.- powiedział a oczy mu się zaszkliły. Starszy był w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem w Azji. Odnalazł swoją miłość i mógł cieszyć się jego obecnością.
Leżał skulony na zimnej podłodze i płakał. Według jego obliczeń spędził w tej wilgotnej i zimnej piwnicy już trzy tygodnie. Nie rozumiał dlaczego akurat on musiał zostać tak strasznie potraktowany.
Z daleka usłyszał odgłos ciężkich butów, które były coraz bliżej. Chłopak bał się. Wiedział co go czeka. Ten mężczyzna przychodził tu codziennie i żądał tego samego. Całe jego ciało drżało, a z oczu zaczęły wypływać łzy.
Dźwięk otwieranych drzwi przeraził go jeszcze bardziej.
- Wstań i zdejmuj spodnie, nie mam dzisiaj czasu na gry wstępne.- rozkazał agresywnym tonem i uderzył chłopaka w twarz. Kibum nigdy nie widział jego twarzy, on na to nie pozwalał.
Tak jak mówił nie pierdolił się z przygotowywaniem młodszego tylko wbił się w niego wywołując dziki przepełniony bólem krzyk. Czasami starał się myśleć iż jest to jego Jjong, ale Dino zawsze był delikatny i troskliwy, nie jak ten typ. Ale przecież Jonghyun go kochał i nie mógłby go tak strasznie skrzywdzić.
Przez jakiś czas miał nadzieję, że przyjaciele go odnajdą i zabiorą do domu, lecz po tylu tygodniach stracił wszelką nadzieję na powrót do normalnego życia. Skona tu, w tej piwnicy i nikt nie dowie się co stało się z Kim Kibumem, kolorowo-włosym chłopakiem o kocim spojrzeniu.
Natomiast gwałciciel zapiął rozporek i szybko opuścił pomieszczenie zostawiając go samego i obolałego. Tak właśnie mijały kolejne dni. Pewnego chłodnego poranka Key siedział na swoim kocu, który otrzymał od pewnej kobiety, która przynosiła mu jedzenie. Nie były to rarytasy, ale dało się przeżyć. Ponownie usłyszał ciche szuranie butów, lecz różniło się to trochę od odgłosu kroków mężczyzny. Mało co nie dostał zawału gdy nagle rozległ się strzał. Ktoś kopniakiem wyważył drzwi i rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Nie krył zdziwienia, gdy osoba w czarnej kominiarce pociągnęła go za rękę i wyprowadziła z pomieszczenia. Przeprowadził go przez następne pokoje z bronią uniesioną ku górze. Przez nadmierną adrenalinę prawie narobił w spodnie. Chłopak nie krył przerażenia patrząc na przedmiot śmierci. Zastanawiał się kto kryje się pod czarnym kawałkiem materiału, gdy nagle został popchnięty na ścianę i padł kolejny strzał po czym ponownie był zmuszony do ruchu. Został wepchnięty do sportowego samochodu, a tajemniczy chłopak przekręcił kluczyk i z piskiem opon ruszył na najbliższą autostradę w kierunku Seulu. Nie miał pojęcia kim jest ów osoba, ale z tego co zauważył był profesjonalistą. Prędkość z jaką się przemieszczali wywoływała w brzuchu Kibuma odruchy wymiotne.
- Możemy zwolnić ?- zapytał drżącym głosem.
- Jeżeli teraz zwolnimy dogonią nas i dopadną. Za pięć minut znajdziemy się w bezpiecznym miejscu i będziesz mógł odpocząć, a ja wszystko ci wytłumaczę.- zapewnił drastycznie skręcając w lewo. Wjechali na teren jakiejś starej, opuszczonej fabryki. Zaparkowali srebrnego Jaguara na tyłach budynku i opuścili wnętrze pojazdu. Tajemniczy chłopak zabrał dużą torbę z bagażnika i ruszył śladem młodszego.
- Masz przebierz się. W środku masz też coś do jedzenia i picia- oznajmił podając mu torbę.
- Gdzie... Gdzie mogę się przebrać ?- zapytał cichutko kim, natomiast jego towarzysz prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Kibum, nie wymyślaj, nie raz i nie dwa widziałem cię w bokserkach lub bez nich.- zaśmiał się i patrzył na jego reakcje.
- Kim ty jesteś, że mówisz takie rzeczy ?!- ryknął cały czerwony na twarzy i zerwał się na równe nogi.
- Jestem...- zaczął i zdjął czarną kominiarkę z głowy.
- JONGHYUN.!!!- pisnął i rzucił się na chłopaka, kurczowo trzymając koszulkę ukochanego.
- Kibum tak się stęskniłem.- powiedział i przyciągnął go bliżej siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.- wyłkał w jego klatkę piersiową dławiąc się łzami.
- Spokojnie jesteś bezpieczny. Zająłem się tym kretynem, który miał czelność cię krzywdzić przez cały ten czas.- zapewnił Jong i pogłaskał go po głowie- Pamiętaj, nigdy nie trać nadziei. Po twoim zniknięciu nie myślałem o niczym innym jak tylko cię odnaleźć. Byłem pewien, że nie opuściłem okolic Seulu. Dostałem się na kurs policyjny i wykupiłem pozwolenia na posiadanie broni. Poznałem też chłopaka, który pomoże zatuszować śmierć tego gnojka.- rzekł chłopak. Key patrzył na niego z nie dowierzeniem wymalowanym na twarzy i dumą.
- Zrobiłeś to wszystko dla mnie ?- wyszeptał łamiącym się głosem, dotykając opruszkami palców jego rozgrzanego policzka.
- Bummie od samego początku wariowałem, gdy nie było się przy nie. Minho próbował odwrócić moją uwagę sportem, lecz nie wychodziło mu to za dobrze. Zrozum za ciebie mógłbym poświęcić życie.- powiedział a oczy mu się zaszkliły. Starszy był w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem w Azji. Odnalazł swoją miłość i mógł cieszyć się jego obecnością.
wtorek, 18 września 2012
Strona na Facebook'u
Moje kochane. (kochane bo o ile dobrze wiem żaden chłopak nie czyta mojego bloga ;p) Założyłam stronę na facebook'u. Jeżeli chcecie polubcie, a jeżeli sami takową posiadacie dajcie link chętnie polubię ;D No to by było na tyle. Jutro rozdziału nie będzie ponieważ zapodział mi się gdzieś zeszyt i mam trening piłki ręcznej (zaciągnięta siłą). Jeżeli nie będę dawała znaków życia to znaczy iż padłam ;p http://www.facebook.com/#!/pages/I-Jak-Tu-Nie-Kocha%C4%87-Azjat%C3%B3w/466517903380320
poniedziałek, 17 września 2012
Ogłoszenia Parafialne.!
Drodzy parafianie.!
*poprawia sobie mikrofon i teatralnie chrząka*
Jako iż spodobało mi się pisanie One-Shotów zaczęłam pisać jeszcze jednego. Tym razem parring JongKey. Hmm... Tematyka trochę inna niż w poprzednim, ale kończy się dobrze xD Rozdział 19 pojawi się dzień po opublikowaniu owego one-shota. Wiem, że długo już nie dodaje ale serio wciągnęło mnie takie pisanie ;p
Jestem z siebie dumna ponieważ dostałam pierwszą jedynkę w tym roku szkolnym * szczerzy się* No dobra wiem angielski potrzebny abym mogła lecieć do Korei. ♥.♥ Obiecuję wam, że się za siebie wezmę. *przysięga z ręką na sercu* (bo jeżeli będę miała chujowe oceny - przepraszam za wyrażenie- to mama da mi szlaban na komputer a co się z tym równa nie będzie rozdziałów ;oo. Więc motywujcie mnie do nauki bo mi się już serdecznie nie chce patrzeć na te głupie książki. ;/
*poprawia sobie mikrofon i teatralnie chrząka*
Jako iż spodobało mi się pisanie One-Shotów zaczęłam pisać jeszcze jednego. Tym razem parring JongKey. Hmm... Tematyka trochę inna niż w poprzednim, ale kończy się dobrze xD Rozdział 19 pojawi się dzień po opublikowaniu owego one-shota. Wiem, że długo już nie dodaje ale serio wciągnęło mnie takie pisanie ;p
Jestem z siebie dumna ponieważ dostałam pierwszą jedynkę w tym roku szkolnym * szczerzy się* No dobra wiem angielski potrzebny abym mogła lecieć do Korei. ♥.♥ Obiecuję wam, że się za siebie wezmę. *przysięga z ręką na sercu* (bo jeżeli będę miała chujowe oceny - przepraszam za wyrażenie- to mama da mi szlaban na komputer a co się z tym równa nie będzie rozdziałów ;oo. Więc motywujcie mnie do nauki bo mi się już serdecznie nie chce patrzeć na te głupie książki. ;/
czwartek, 13 września 2012
ONE-SHOT.! " Śmierć to nie koniec miłości"
No i wreszcie zdołałam ukończyć tego One-shot'a
Powiem szczerze, że naszedł mnie na to aby go napisać bo własnych życiowych odczuciach. Większość tego co się dzieje w tym tekście to opis mojego zachowania itp. To mój pierwszy tego typu tekst więc proszę was o oceny. No i powiedzcie czy mam napisać jeszcze jakieś One-shot'y a jeżeli tak to z jakim parringiem byście chcieli. Myślałam, że wyjdzie dłuższy bo zajęło mi to 10 i pół strony ;o. No ale co zrobić nic już nie wymyślę. A co do nowych One-Shot'ów to pewnie coś się u mnie jeszcze zdarzy więc mogę to zawsze opisać. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania. A no i dziękuję za wszelkie komentarze. Jakiekolwiek pytania to tu jest moje gg: 33660906. Jeżeli chcecie być powiadomieni o nowych notkach to piszcie. No to ja już nie przeszkadzam i zapraszam do czytania ;D
Obudził się tak jak zawsze o 8. Przez to wszystko co się ostatnio działo nie potrafił normalnie spać. Zasypiał o 2 w nocy, a później chodził jak duch i nie wiedział co ze sobą zrobić.
Ogarnął swoją powłokę i w celu zrobienia sobie herbaty udał się do kuchni. Myślami był bardzo daleko, a jego ciało wykonywało wszystkie czynności automatycznie. Usiadł przy stole i upił łyk gorącego napoju. Od dwóch tygodni prowadził tę samą pustą egzystencję. Chłopcy próbowali go jakoś pocieszyć i doprowadzić do normalnego stanu, lecz chłopak zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
No, ale zacznijmy od początku. Powróćmy do momentu w, którym wszystko się spieprzyło i Lee Taemin przestał być radosnym i uśmiechniętym nastolatkiem.
"-Z kim tak piszesz ?- zapytał młodszy patrząc na Minho, który nie wypuszczał telefonu z rąk od paru dobrych godzin.
- Z nikim takim. I tak nie znasz.- mruknął w odpowiedzi i powrócił do stukania w ekran. lee spuścił głowę i kątem oka próbował zobaczyć z kim koresponduje starszy. Kolejny sms i i kolejny denerwujący dźwięk oznajmiający nową wiadomość tekstową.
Jeden szybki rzut oka na telefon rapera i w głowie pojawiły się ostrzegawcze dzwonki. Suli. Była dziewczyna bruneta, która prawie zniszczyła ich przyjaźń.
- SULI ?! Czy ty już nie pamiętasz co ona nam zrobiła ?!- krzyknął młody ze łzami w oczach i pobiegł do swojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. Zdenerwowany chwycił swoją żyletkę i wykonał zdecydowane cięcie. Bezsilnie opadł na kolana i zaczął płakać. Ta sytuacja wykańczała go psychicznie.
"- Czy on nie widzi tego jak bardzo go kocham ?'' zastanawiał się młodszy. Położył się i najnormalniej w świecie zasnął.
Od tamtego dnia było już tylko gorzej. Maknae zmizerniał, uśmiech coraz rzadziej pojawiał się na jego młodej buzi, a w oczach widniał ból.
Co do Minho i Suli, kilka dni później przyprowadził ją do domu, a reszta przyjęła ją z otwartymi ramionami. Chyba tylko on pamiętał jak namieszała w życiu całej ekipy.
Początkowo starał się cieszyć szczęściem przyjaciela, lecz kiedy obdarzał ją swoimi pocałunkami czy czułymi słowami rozsadzało go od środka.
Każdego kolejnego dnia na lewym nadgarstku pojawiało się więcej ran i blizn. Nawet się nie zorientował gdy jedno cięcie zmieniło się w uzależnienie.
Nagle wstał i wyjął z szafki pudełko tabletek nasennych i alkohol. Cicho przemknął po schodach do swojego pokoju i usiadł na podłodze chwytając kartkę i długopis. Chłopak nie wiedział ile czasu przelewał uczucia na kartkę, ale dla niego czas już nie był ważny. Włożył wiadomość do koperty i dokładnie ją zakleił pisząc na niej adresata. Połknął kilkanaście tabletek i ze spokojem osunął się na podłogę.
Tydzień później Choi Minho znajdował się na cmentarzu ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Płakał. Był idiotą. Powinien bardziej obserwować młodszego, a nie latać za Suli niczym pies z którą i tak zerwał trzy dni po śmierci chłopaka. Usiadł na drewnianej ławce i wpatrywał się w te lśniące brązowe oczy na zdjęciu. jego ukochany Minee odszedł. Już nigdy nie uśmiechnie się do niego, nie przytuli, ani nie poprosi o zapas mleka bananowego.
- Choi Minho ?- zapytał dobrze znany kobiecy głos. Podniósł wzrok, a jego oczom ukazała się matka jego ukochanego.
- Tak to ja- powiedział drżącym głosem.
- Taemin zostawił dla ciebie list. Nikt go nie otwierał możesz być tego pewny.- zapewniła podając mu list i powolnym krokiem odchodząc.
Powoli otworzył kolorową kopertę i zagłębił się w treści owego listu.
" Kochany żabolu.!
Nawet nie wiesz jak boli mnie pisanie tego listu. Każdego dnia gdy wiedziałem ciebie z Suli serce pękało mi a tysiące malutkich kawałeczków. Przez jakiś czas cieszyłem się twoim szczęściem, lecz miłość jaką cię obdarzyłem zabijała mnie od środka. Każdej nocy zapłakany zasypiałem wtulony w poduszkę, a chciałem abyś to był ty. To było trudne. Choi miłość potrafi zabijać i właśnie to zrobiła ze mną. Te wszystkie chwile jakie razem przeżyliśmy teraz przelatują mi przez głowę. Płaczę. Płaczę pisząc ten list bo wiem, że już nigdy nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy i nie usłyszę twojego głosu. Wiem też, że koniec mojego życia jest już bliski. Nie chciałem tak odchodzić, ale moje serce nie ma już siły na takie życie. Zrozum mnie. Chciałbym abyś po moim odejściu normalnie żył. Abyś odnosił sukcesy zawodowe i posiadał gromadkę małych dzieci podobnych do ciebie. To tylko jedna decyzja, a tyle zmieni w naszych życiach. Żegnaj Minho mam nadzieję, że spotkamy się w innym świecie.
Kocham cię Taemin <3"
Raper z zapłakanymi oczami wpatrywał się w kartkę.
- Czyli on mnie też kochał- wyszeptał z niedowierzaniem i ponownie zaczął płakać.
- Młody jeżeli myślisz, że o tobie zapomnę to się grubo mylisz.- powiedział i wytarł twarz dłońmi, chowając list do kieszeni marynarki.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ.
Minho żył tak jak nakazał mu Taemin. Pracował tak, aby młody mógł być z niego dumny. Wiedział, że Lee obserwuje jego poczynania gdziekolwiek się znajdował. Lecz Choi nigdy nie pokochał nikogo innego. Mijały dni, miesiące, lata, a on nadal pozostawał sam. Żył z myślą iż gdy tylko ukończy swoje ziemskie życie spotka Jego. Szatyna o czekoladowych oczach i anielskim uśmiechu, który zapewnił sobie miejsce w jego sercu.
Spotka miłość swojego życia i wtedy powie mu wszystko czego nie zdążył powiedzieć za życia. Wyzna jak bardzo go kocha i jak bardzo brakowało mu go przez te wszystkie lata. Po zakończeniu swojego życia trafi do raju, nie dlatego, że miał jakieś specjalne zasługi u Boga bo jakoś w niego nie wierzył, ale jemu wystarczyła obecność młodszego aby wieczność jaka mu została potrafiła uszczęśliwiać.
I wreszcie nadszedł ten moment w, którym nareszcie miał spotkać swoją miłość.
- Minho to już czas.- odparł delikatny głos. Otworzył szeroko oczy lecz z tego co mógł dostrzec był znowu młody. Przed nim stał On. Ubrany był w białą bluzkę, białe rurki i tego samego koloru Martensy.
- Minee.?- zapytał prawie piszcząc. Chłopak posłał mu lśniący uśmiech, chwycił za rękę i pociągnął w stronę dużych lśniących drzwi.
- Musisz wejść tędy razem ze mną.- polecił tancerz wskazując palcem wejście.
- Co tam jest ? - zapytał lekko drżącym głosem.
- Nie mam bladego pojęcia. Czekałem tu na ciebie przez te wszystkie lata. Chciałem cię osobiście przeprosić za to, że aż tak bardzo zniszczyłem twój świat.- powiedział i momentalnie posmutniał.
- To ja powinienem cię przeprosić za swoje zachowanie. Tak naprawdę nigdy nie kochałem Suli. Chciałem dać ci szanse na normalne życie. Lecz po śmierci gdy twoja mama dała mi list zrozumiałem, że obaj czujemy do siebie to samo. Kocham cię Lee Taeminie i nawet przez ten czas jaki minął nie przestałem o tobie myśleć- odpowiedział brunet i pochwycił młodszego w swoje objęcia. Zdziwił go fakt iż mógł go normalnie dotknąć. Podniósł jego podbródek i złożył na tych ślicznych, malinowych ustach motyli pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej czuły i namiętny. Ich języki tańczyły ciesząc się drugą osobą. To wszystko było tak niesamowite, że aż trudne do opisania. Młody nareszcie doczekał się, aby skosztować smaku tych pięknych warg, a Minho nareszcie wyznał tancerzowi co do niego czuje. Trzymając się za ręce przeszli przez drzwi ciesząc się swoją miłością i tym, że mają przed sobą całą wieczność.
Powiem szczerze, że naszedł mnie na to aby go napisać bo własnych życiowych odczuciach. Większość tego co się dzieje w tym tekście to opis mojego zachowania itp. To mój pierwszy tego typu tekst więc proszę was o oceny. No i powiedzcie czy mam napisać jeszcze jakieś One-shot'y a jeżeli tak to z jakim parringiem byście chcieli. Myślałam, że wyjdzie dłuższy bo zajęło mi to 10 i pół strony ;o. No ale co zrobić nic już nie wymyślę. A co do nowych One-Shot'ów to pewnie coś się u mnie jeszcze zdarzy więc mogę to zawsze opisać. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania. A no i dziękuję za wszelkie komentarze. Jakiekolwiek pytania to tu jest moje gg: 33660906. Jeżeli chcecie być powiadomieni o nowych notkach to piszcie. No to ja już nie przeszkadzam i zapraszam do czytania ;D
Obudził się tak jak zawsze o 8. Przez to wszystko co się ostatnio działo nie potrafił normalnie spać. Zasypiał o 2 w nocy, a później chodził jak duch i nie wiedział co ze sobą zrobić.
Ogarnął swoją powłokę i w celu zrobienia sobie herbaty udał się do kuchni. Myślami był bardzo daleko, a jego ciało wykonywało wszystkie czynności automatycznie. Usiadł przy stole i upił łyk gorącego napoju. Od dwóch tygodni prowadził tę samą pustą egzystencję. Chłopcy próbowali go jakoś pocieszyć i doprowadzić do normalnego stanu, lecz chłopak zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
No, ale zacznijmy od początku. Powróćmy do momentu w, którym wszystko się spieprzyło i Lee Taemin przestał być radosnym i uśmiechniętym nastolatkiem.
"-Z kim tak piszesz ?- zapytał młodszy patrząc na Minho, który nie wypuszczał telefonu z rąk od paru dobrych godzin.
- Z nikim takim. I tak nie znasz.- mruknął w odpowiedzi i powrócił do stukania w ekran. lee spuścił głowę i kątem oka próbował zobaczyć z kim koresponduje starszy. Kolejny sms i i kolejny denerwujący dźwięk oznajmiający nową wiadomość tekstową.
Jeden szybki rzut oka na telefon rapera i w głowie pojawiły się ostrzegawcze dzwonki. Suli. Była dziewczyna bruneta, która prawie zniszczyła ich przyjaźń.
- SULI ?! Czy ty już nie pamiętasz co ona nam zrobiła ?!- krzyknął młody ze łzami w oczach i pobiegł do swojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. Zdenerwowany chwycił swoją żyletkę i wykonał zdecydowane cięcie. Bezsilnie opadł na kolana i zaczął płakać. Ta sytuacja wykańczała go psychicznie.
"- Czy on nie widzi tego jak bardzo go kocham ?'' zastanawiał się młodszy. Położył się i najnormalniej w świecie zasnął.
Od tamtego dnia było już tylko gorzej. Maknae zmizerniał, uśmiech coraz rzadziej pojawiał się na jego młodej buzi, a w oczach widniał ból.
Co do Minho i Suli, kilka dni później przyprowadził ją do domu, a reszta przyjęła ją z otwartymi ramionami. Chyba tylko on pamiętał jak namieszała w życiu całej ekipy.
Początkowo starał się cieszyć szczęściem przyjaciela, lecz kiedy obdarzał ją swoimi pocałunkami czy czułymi słowami rozsadzało go od środka.
Każdego kolejnego dnia na lewym nadgarstku pojawiało się więcej ran i blizn. Nawet się nie zorientował gdy jedno cięcie zmieniło się w uzależnienie.
Nagle wstał i wyjął z szafki pudełko tabletek nasennych i alkohol. Cicho przemknął po schodach do swojego pokoju i usiadł na podłodze chwytając kartkę i długopis. Chłopak nie wiedział ile czasu przelewał uczucia na kartkę, ale dla niego czas już nie był ważny. Włożył wiadomość do koperty i dokładnie ją zakleił pisząc na niej adresata. Połknął kilkanaście tabletek i ze spokojem osunął się na podłogę.
Tydzień później Choi Minho znajdował się na cmentarzu ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Płakał. Był idiotą. Powinien bardziej obserwować młodszego, a nie latać za Suli niczym pies z którą i tak zerwał trzy dni po śmierci chłopaka. Usiadł na drewnianej ławce i wpatrywał się w te lśniące brązowe oczy na zdjęciu. jego ukochany Minee odszedł. Już nigdy nie uśmiechnie się do niego, nie przytuli, ani nie poprosi o zapas mleka bananowego.
- Choi Minho ?- zapytał dobrze znany kobiecy głos. Podniósł wzrok, a jego oczom ukazała się matka jego ukochanego.
- Tak to ja- powiedział drżącym głosem.
- Taemin zostawił dla ciebie list. Nikt go nie otwierał możesz być tego pewny.- zapewniła podając mu list i powolnym krokiem odchodząc.
Powoli otworzył kolorową kopertę i zagłębił się w treści owego listu.
" Kochany żabolu.!
Nawet nie wiesz jak boli mnie pisanie tego listu. Każdego dnia gdy wiedziałem ciebie z Suli serce pękało mi a tysiące malutkich kawałeczków. Przez jakiś czas cieszyłem się twoim szczęściem, lecz miłość jaką cię obdarzyłem zabijała mnie od środka. Każdej nocy zapłakany zasypiałem wtulony w poduszkę, a chciałem abyś to był ty. To było trudne. Choi miłość potrafi zabijać i właśnie to zrobiła ze mną. Te wszystkie chwile jakie razem przeżyliśmy teraz przelatują mi przez głowę. Płaczę. Płaczę pisząc ten list bo wiem, że już nigdy nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy i nie usłyszę twojego głosu. Wiem też, że koniec mojego życia jest już bliski. Nie chciałem tak odchodzić, ale moje serce nie ma już siły na takie życie. Zrozum mnie. Chciałbym abyś po moim odejściu normalnie żył. Abyś odnosił sukcesy zawodowe i posiadał gromadkę małych dzieci podobnych do ciebie. To tylko jedna decyzja, a tyle zmieni w naszych życiach. Żegnaj Minho mam nadzieję, że spotkamy się w innym świecie.
Kocham cię Taemin <3"
Raper z zapłakanymi oczami wpatrywał się w kartkę.
- Czyli on mnie też kochał- wyszeptał z niedowierzaniem i ponownie zaczął płakać.
- Młody jeżeli myślisz, że o tobie zapomnę to się grubo mylisz.- powiedział i wytarł twarz dłońmi, chowając list do kieszeni marynarki.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ.
Minho żył tak jak nakazał mu Taemin. Pracował tak, aby młody mógł być z niego dumny. Wiedział, że Lee obserwuje jego poczynania gdziekolwiek się znajdował. Lecz Choi nigdy nie pokochał nikogo innego. Mijały dni, miesiące, lata, a on nadal pozostawał sam. Żył z myślą iż gdy tylko ukończy swoje ziemskie życie spotka Jego. Szatyna o czekoladowych oczach i anielskim uśmiechu, który zapewnił sobie miejsce w jego sercu.
Spotka miłość swojego życia i wtedy powie mu wszystko czego nie zdążył powiedzieć za życia. Wyzna jak bardzo go kocha i jak bardzo brakowało mu go przez te wszystkie lata. Po zakończeniu swojego życia trafi do raju, nie dlatego, że miał jakieś specjalne zasługi u Boga bo jakoś w niego nie wierzył, ale jemu wystarczyła obecność młodszego aby wieczność jaka mu została potrafiła uszczęśliwiać.
I wreszcie nadszedł ten moment w, którym nareszcie miał spotkać swoją miłość.
- Minho to już czas.- odparł delikatny głos. Otworzył szeroko oczy lecz z tego co mógł dostrzec był znowu młody. Przed nim stał On. Ubrany był w białą bluzkę, białe rurki i tego samego koloru Martensy.
- Minee.?- zapytał prawie piszcząc. Chłopak posłał mu lśniący uśmiech, chwycił za rękę i pociągnął w stronę dużych lśniących drzwi.
- Musisz wejść tędy razem ze mną.- polecił tancerz wskazując palcem wejście.
- Co tam jest ? - zapytał lekko drżącym głosem.
- Nie mam bladego pojęcia. Czekałem tu na ciebie przez te wszystkie lata. Chciałem cię osobiście przeprosić za to, że aż tak bardzo zniszczyłem twój świat.- powiedział i momentalnie posmutniał.
- To ja powinienem cię przeprosić za swoje zachowanie. Tak naprawdę nigdy nie kochałem Suli. Chciałem dać ci szanse na normalne życie. Lecz po śmierci gdy twoja mama dała mi list zrozumiałem, że obaj czujemy do siebie to samo. Kocham cię Lee Taeminie i nawet przez ten czas jaki minął nie przestałem o tobie myśleć- odpowiedział brunet i pochwycił młodszego w swoje objęcia. Zdziwił go fakt iż mógł go normalnie dotknąć. Podniósł jego podbródek i złożył na tych ślicznych, malinowych ustach motyli pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej czuły i namiętny. Ich języki tańczyły ciesząc się drugą osobą. To wszystko było tak niesamowite, że aż trudne do opisania. Młody nareszcie doczekał się, aby skosztować smaku tych pięknych warg, a Minho nareszcie wyznał tancerzowi co do niego czuje. Trzymając się za ręce przeszli przez drzwi ciesząc się swoją miłością i tym, że mają przed sobą całą wieczność.
niedziela, 9 września 2012
18. "Pójdziesz ze mną na randkę ?"
No to jestem. Tak pod koniec tygodnia, ale jestem. ( No w zasadzie gdyby brać tak tydzień według
kościoła to niedziela jest pierwszym dniem tygodnia ;p) No ale dobra.
Rozdział znowu krótki. Usprawiedliwiam się tylko tym iż jestem w trakcie
pisania One-shot'a z 2Min'em więc mam nadzieję iż mi wybaczycie. Dodaję
dzisiaj ponieważ moja siostra ma urodziny i nikt nie będzie chciał
zająć mi komputera. Wiecie rodzina siedzi i kilka jej koleżanek więc
siedzę sobie w pokoju i mam spokój ;D Nie wiem ile będzie jeszcze
rozdziałów do końca, ale o tym będę informowała na bieżąco. Jutro mam
dyktando z polskiego i nie wiem co zrobić z tym fantem czy mam sobie
powtórzyć zasady ortografii czy jednak liczyć na szczęście ;D Komentujcie bo to strasznie cieszy i motywuje do dalszego pisania ;D
No ale bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania :
Otworzyłem szeroko wielkie okno i odetchnąłem świeżym powietrzem. Atmosfera na zewnątrz była rześka i przyjemna po wczorajszym deszczu.
Nagle za plecami usłyszałem chrząknięcie więc odruchowo odwróciłem się, aby sprawdzić kto zakłóca mój spokój. Przede mną stał nie kto inny jak Choi Minho w samych bokserkach. Powiem szczerze, że zrobiło mi się trochę słabo na widok pół nagiego chłopaka. Usiadłem na krześle, a raper podszedł bliżej siadając na rogu biurka.
- Wiesz, bo ja chciałem... Nigdy jeszcze nie zapraszałem chłopaka, ale raz się żyje. Minee pójdziesz ze mną na randkę ? Taką prawdziwą z kolacją i spacerem ?- wydukał, a ja z uśmiechem na ustach przytuliłem go mocno.
- Oczywiście, że pójdę. Z tobą wszędzie.- odpowiedziałem i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Każde muśnięcie naszych warg wywoływało u mnie zawroty głowy i przyjemne uczucie w podbrzuszu. W naszych pocałunkach zawsze było coś magicznego, może dlatego iż kochaliśmy się. Oplotłem ramionami jego szyję i przyciągnąłem bliżej siebie zmniejszając jednocześnie odległość naszych rozgrzanych ciał. Jego dłonie błądziły po moich plecach aż w końcu zatrzymały się na pośladkach lekko je ściskając.
- Kocham... cię.- wyszeptałem pomiędzy pocałunkami.
- Ja ciebie też Minee. Ja ciebie też.- odpowiedział i ponownie naparł na moje usta. Nawet się nie zorientowałem gdy obaj leżeliśmy na moim świeżo posłanym łóżku.
Ułożyłem głowę na klatce piersiowej mojego ukochanego i głośno westchnąłem.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz ?- zapytałem z uśmiechem.
- Niespodzianka- wyszczerzył się jak to tylko on potrafił i cmoknął mnie w czoło.
- No proszę powiedz.! - zrobiłem błagalne oczka i poruszyłem co jakiś czas dolną wargą. Niestety chłopak chyba uodpornił się na tę minę i będę musiał wymyślić coś lepszego. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Dowiesz się w swoim czasie kotek, a teraz rozkoszujmy się chwilą.- chciałem zaprotestować, ale uciszył mnie kolejnym pocałunkiem. Już nie protestując usadowiłem się na jego biodrach, a ręce ułożyłem ponad jego ramionami.
- Ktoś się tu rozpędził.- zaśmiał się cichutko i pozwolił mi na małe tortury. Cmoknąłem go w nos po czym przeniosłem usta na jego szyję robiąc soczystą malinkę.
- No. Teraz należysz tylko i wyłącznie do mnie.- stwierdziłem .
- Zawsze należałem tylko do ciebie.- odpowiedział ponownie mnie całując. Po chwili poczułem, że coś ociera się o moje miejsce X powodując lekkie napięcie w spodniach. Na policzkach pojawił się szkarłatny rimieniec. Jeszcze nikt w całym moim życiu nie doprowadził mnie do takiego stanu.
Gdy chłopak otarł się mocniej o moje krocze z ust wydobył się jęk, który za wszelką cenę pragnąłem stłumić.
- Może być ?- szepnął całując mnie po szczęce.
- Dotykaj... mnie... jeszcze.- wysapałem. Chyba zdziwiła go moja wypowiedź bo zawahał się chwilowo. Szybkim ruchem włożył ręce pod moją koszulkę i pozbył się jej.
- Chłopaki musimy jechać do wytwórni zaplanować... MINHO .! Ty demoralizujesz młodzież.! Taemin złaź z tego zboczeńca i na boga załóż bluzkę.!- krzyknął cały czerwony na twarzy Onew. Lider złapał mnie za rękę i ściągnął z rapera.- A teraz z łaski swojej biegiem na dół i nie będę dwa razy powtarzał.- rozkazał i gestem pokazał nam drzwi.
Złapałem swojego chłopaka za rękę i wybiegliśmy z pokoju zostawiając za sobą Lidera, który mamrotał coś pod nosem co ja rozumiałem jako " Mali zboczeńcy. Tylko jedno im w głowie" Uśmiechnąłem się pod nosem spojrzałem na rapera. Oczy iskrzyły mu ze szczęścia, a na ustach widniał śliczny uśmiech ukazujący jego idealnie proste zęby. Cóż dla mnie wszystko co on robił było idealne. To w jaki sposób się poruszał, przytulał mnie czy nawet przedrzeźniał Kibuma.
- No nareszcie.! Co tak długo ?- odezwał się Jjong gdy wchodziliśmy do samochodu.
- Zgadnij na czym ich przyłapałem.!- krzyknął Jinki.
- No nie wiem, ale zapewne zaraz mnie poinformujesz.- mruknął Key.
- Oni się macali.! Rozumiesz ?- opadł na miejsce kierowcy i spojrzał na nas wilkiem. Ja natomiast tylko wyszczerzyłem się i przylgnąłem mocniej do bruneta.
- A ty jak się macasz z dziewczyną to jest dobrze ?- zapytał Jonghyun.
- To co innego.- warknął Onew.
- No oczywiście- prychnął Kibum.
- O spadaj.- mruknął lider.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem z bezradności chłopaka. W takiej atmosferze minęła nam droga do studia. Wysiadając z auta Lee potknął się o krawężnik co wywołało u nas kolejny wybuch śmiechu. Całą grupą uśmiechnięci wparowaliśmy do budynku.
- Witaj Megan. - przywitałem się z dziewczyną i energicznie pomachałem ręką.
- O cześć chłopaki.! Minee lepiej się już czujesz ?- zapytała unosząc wzrok znad ekranu i obdarowując mnie swoim uśmiechem.
- Tak już mi lepiej i dziękuję za to, że poinformowałaś resztę o moim stanie.- podziękowałem jej i przytuliłem się do boku mojego wielkoluda.
- O ile dobrze wiem to DongWoon już na was czeka w sali numer 3.- powiedziała i wróciła do przepisywania jakiś zapewne ważnych papierów. Ruszyliśmy schodami na pomieszczenia, które wyznaczyła nam dziewczyna. W sali spędziliśmy ponad dwie godziny planując wszystkie najdrobniejsze szczegóły dotyczące koncertu w Tokio, który miał się odbyć za dwa miesiące. DongWoon zarezerwował nam salę na dodatkowe treningi. Okazało się, że nasz wcześniejszy choreograf jest na zwolnieniu lekarskim i dopóki nie załatwią kogoś aby go zastąpił mam obowiązek wymyślić układ i nauczyć go reszty. Cóż szczyt moich marzeń, ale i strasznie trudny obowiązek. Bo przecież mogłem coś zepsuć i podczas występu coś pójdzie nie tak. Przeczesałem ręką włosy i spojrzałem na Minho i uśmiechnąłem się do niego. Był ze mnie dumny, widziałem to w jego oczach. Duma wręcz go rozpierała.
- Skoro mamy już wszystko z głowy Ja i Minuś wychodzimy nie czekajcie na nas.- oznajmił i chwycił mnie za rękę wyprowadzając z budynku. Nawet się nie zorientowałem iż chłopak przyprowadził mnie do bardzo ładnej no i nie da się pominąć drogiej restauracji.
- Dlaczego akurat tutaj ?- zapytałem z ciekawości podczas, gdy on otwierał mi drzwi.
- Jeszcze nie jedliśmy razem kolacji i chciałbym to zmienić.- pocałował mnie w policzek i zaprowadził mnie do stolika, przy którym paliły się dwie świeczki. Stolik był oddalony od wszystkich więc nie musieliśmy się krępować tym iż zobaczy ktoś nas zobaczy a co najgorsze rozpozna. Dodatkowo zasłaniała nas płachta na, której namalowany była panorama Paryża.
- Sam to zorganizowałeś ?- zapytałem chłonąc każdy szczegół z tego pięknego widoku.
- To nic wielkiego- mruknął, a ja rzuciłem się na niego łącząc nasze usta w pocałunku. Niestety chwilę później odsunął się ode mnie co wywołało niekontrolowany jęk z mojej strony.
- Spokojnie. W domu mamy mnóstwo czasu - musnął wargami moje ucho
- Nie, jeżeli Onew zamontuje w naszym pokoju monitoring. -mruknąłem i usiadłem przy stole.
- Nie zrobi tego.- wyszczerzył się i także zajął swoje miejsce. Tego momentu już nic mi nie zepsuje.
No ale bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania :
Otworzyłem szeroko wielkie okno i odetchnąłem świeżym powietrzem. Atmosfera na zewnątrz była rześka i przyjemna po wczorajszym deszczu.
Nagle za plecami usłyszałem chrząknięcie więc odruchowo odwróciłem się, aby sprawdzić kto zakłóca mój spokój. Przede mną stał nie kto inny jak Choi Minho w samych bokserkach. Powiem szczerze, że zrobiło mi się trochę słabo na widok pół nagiego chłopaka. Usiadłem na krześle, a raper podszedł bliżej siadając na rogu biurka.
- Wiesz, bo ja chciałem... Nigdy jeszcze nie zapraszałem chłopaka, ale raz się żyje. Minee pójdziesz ze mną na randkę ? Taką prawdziwą z kolacją i spacerem ?- wydukał, a ja z uśmiechem na ustach przytuliłem go mocno.
- Oczywiście, że pójdę. Z tobą wszędzie.- odpowiedziałem i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Każde muśnięcie naszych warg wywoływało u mnie zawroty głowy i przyjemne uczucie w podbrzuszu. W naszych pocałunkach zawsze było coś magicznego, może dlatego iż kochaliśmy się. Oplotłem ramionami jego szyję i przyciągnąłem bliżej siebie zmniejszając jednocześnie odległość naszych rozgrzanych ciał. Jego dłonie błądziły po moich plecach aż w końcu zatrzymały się na pośladkach lekko je ściskając.
- Kocham... cię.- wyszeptałem pomiędzy pocałunkami.
- Ja ciebie też Minee. Ja ciebie też.- odpowiedział i ponownie naparł na moje usta. Nawet się nie zorientowałem gdy obaj leżeliśmy na moim świeżo posłanym łóżku.
Ułożyłem głowę na klatce piersiowej mojego ukochanego i głośno westchnąłem.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz ?- zapytałem z uśmiechem.
- Niespodzianka- wyszczerzył się jak to tylko on potrafił i cmoknął mnie w czoło.
- No proszę powiedz.! - zrobiłem błagalne oczka i poruszyłem co jakiś czas dolną wargą. Niestety chłopak chyba uodpornił się na tę minę i będę musiał wymyślić coś lepszego. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Dowiesz się w swoim czasie kotek, a teraz rozkoszujmy się chwilą.- chciałem zaprotestować, ale uciszył mnie kolejnym pocałunkiem. Już nie protestując usadowiłem się na jego biodrach, a ręce ułożyłem ponad jego ramionami.
- Ktoś się tu rozpędził.- zaśmiał się cichutko i pozwolił mi na małe tortury. Cmoknąłem go w nos po czym przeniosłem usta na jego szyję robiąc soczystą malinkę.
- No. Teraz należysz tylko i wyłącznie do mnie.- stwierdziłem .
- Zawsze należałem tylko do ciebie.- odpowiedział ponownie mnie całując. Po chwili poczułem, że coś ociera się o moje miejsce X powodując lekkie napięcie w spodniach. Na policzkach pojawił się szkarłatny rimieniec. Jeszcze nikt w całym moim życiu nie doprowadził mnie do takiego stanu.
Gdy chłopak otarł się mocniej o moje krocze z ust wydobył się jęk, który za wszelką cenę pragnąłem stłumić.
- Może być ?- szepnął całując mnie po szczęce.
- Dotykaj... mnie... jeszcze.- wysapałem. Chyba zdziwiła go moja wypowiedź bo zawahał się chwilowo. Szybkim ruchem włożył ręce pod moją koszulkę i pozbył się jej.
- Chłopaki musimy jechać do wytwórni zaplanować... MINHO .! Ty demoralizujesz młodzież.! Taemin złaź z tego zboczeńca i na boga załóż bluzkę.!- krzyknął cały czerwony na twarzy Onew. Lider złapał mnie za rękę i ściągnął z rapera.- A teraz z łaski swojej biegiem na dół i nie będę dwa razy powtarzał.- rozkazał i gestem pokazał nam drzwi.
Złapałem swojego chłopaka za rękę i wybiegliśmy z pokoju zostawiając za sobą Lidera, który mamrotał coś pod nosem co ja rozumiałem jako " Mali zboczeńcy. Tylko jedno im w głowie" Uśmiechnąłem się pod nosem spojrzałem na rapera. Oczy iskrzyły mu ze szczęścia, a na ustach widniał śliczny uśmiech ukazujący jego idealnie proste zęby. Cóż dla mnie wszystko co on robił było idealne. To w jaki sposób się poruszał, przytulał mnie czy nawet przedrzeźniał Kibuma.
- No nareszcie.! Co tak długo ?- odezwał się Jjong gdy wchodziliśmy do samochodu.
- Zgadnij na czym ich przyłapałem.!- krzyknął Jinki.
- No nie wiem, ale zapewne zaraz mnie poinformujesz.- mruknął Key.
- Oni się macali.! Rozumiesz ?- opadł na miejsce kierowcy i spojrzał na nas wilkiem. Ja natomiast tylko wyszczerzyłem się i przylgnąłem mocniej do bruneta.
- A ty jak się macasz z dziewczyną to jest dobrze ?- zapytał Jonghyun.
- To co innego.- warknął Onew.
- No oczywiście- prychnął Kibum.
- O spadaj.- mruknął lider.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem z bezradności chłopaka. W takiej atmosferze minęła nam droga do studia. Wysiadając z auta Lee potknął się o krawężnik co wywołało u nas kolejny wybuch śmiechu. Całą grupą uśmiechnięci wparowaliśmy do budynku.
- Witaj Megan. - przywitałem się z dziewczyną i energicznie pomachałem ręką.
- O cześć chłopaki.! Minee lepiej się już czujesz ?- zapytała unosząc wzrok znad ekranu i obdarowując mnie swoim uśmiechem.
- Tak już mi lepiej i dziękuję za to, że poinformowałaś resztę o moim stanie.- podziękowałem jej i przytuliłem się do boku mojego wielkoluda.
- O ile dobrze wiem to DongWoon już na was czeka w sali numer 3.- powiedziała i wróciła do przepisywania jakiś zapewne ważnych papierów. Ruszyliśmy schodami na pomieszczenia, które wyznaczyła nam dziewczyna. W sali spędziliśmy ponad dwie godziny planując wszystkie najdrobniejsze szczegóły dotyczące koncertu w Tokio, który miał się odbyć za dwa miesiące. DongWoon zarezerwował nam salę na dodatkowe treningi. Okazało się, że nasz wcześniejszy choreograf jest na zwolnieniu lekarskim i dopóki nie załatwią kogoś aby go zastąpił mam obowiązek wymyślić układ i nauczyć go reszty. Cóż szczyt moich marzeń, ale i strasznie trudny obowiązek. Bo przecież mogłem coś zepsuć i podczas występu coś pójdzie nie tak. Przeczesałem ręką włosy i spojrzałem na Minho i uśmiechnąłem się do niego. Był ze mnie dumny, widziałem to w jego oczach. Duma wręcz go rozpierała.
- Skoro mamy już wszystko z głowy Ja i Minuś wychodzimy nie czekajcie na nas.- oznajmił i chwycił mnie za rękę wyprowadzając z budynku. Nawet się nie zorientowałem iż chłopak przyprowadził mnie do bardzo ładnej no i nie da się pominąć drogiej restauracji.
- Dlaczego akurat tutaj ?- zapytałem z ciekawości podczas, gdy on otwierał mi drzwi.
- Jeszcze nie jedliśmy razem kolacji i chciałbym to zmienić.- pocałował mnie w policzek i zaprowadził mnie do stolika, przy którym paliły się dwie świeczki. Stolik był oddalony od wszystkich więc nie musieliśmy się krępować tym iż zobaczy ktoś nas zobaczy a co najgorsze rozpozna. Dodatkowo zasłaniała nas płachta na, której namalowany była panorama Paryża.
- Sam to zorganizowałeś ?- zapytałem chłonąc każdy szczegół z tego pięknego widoku.
- To nic wielkiego- mruknął, a ja rzuciłem się na niego łącząc nasze usta w pocałunku. Niestety chwilę później odsunął się ode mnie co wywołało niekontrolowany jęk z mojej strony.
- Spokojnie. W domu mamy mnóstwo czasu - musnął wargami moje ucho
- Nie, jeżeli Onew zamontuje w naszym pokoju monitoring. -mruknąłem i usiadłem przy stole.
- Nie zrobi tego.- wyszczerzył się i także zajął swoje miejsce. Tego momentu już nic mi nie zepsuje.
środa, 5 września 2012
17. "Przecież wiesz że cię kocham"
Jak ostatnio mam w tradycji zanim sobie poczytacie trochę wam pobiadolę.Jak
dobrze wiecie teraz zaczął się rok szkolny i powiem szczerze, że w 1 LO
wcale nie jest tak łatwo ;/ Nie mam pojęcia kiedy będę pisała te notki
bo codziennie mam po 8 lekcji czyli o 16 jestem w domu ;o No, ale
żebyście wiedzieli na czym stoimy w ciągu tygodnia powinny pojawić się
1-2 notki. Wybaczcie ale jednak kiedyś trzeba się uczyć bo matura się
zbliża. (Co wcale jakoś dzisiaj nie poprawia mi nastroju) Ze szkoły
przychodzę taka zmęczona, że jedyne co robię to moje cieplutkie łóżeczko
i sen na najbliższe 2 godziny. Wiem że ten rozdział taki krótki, ale
jak mówiłam został podzielony na dwie części. Powoli dobiegamy do końca
naszej historii i muszę się zabrać za to opowiadanie w której bohaterami
głównymi będą Onew & Taemin ;D Myślę jeszcze nad połączeniem Minho i
Key ale na to już wyraźcie własną opinię ok ? To ja już zostawiam wam ♥ Ten rozdział taki na szybko i jakiś kleisty więc z góry przepraszam za taką papkę.
Otworzył niechętnie swoje duże brązowe oczy, aby po chwili ponownie je zamknąć. Lampa obok niego dawała tak mocne światło iż jego oczy tego nie wytrzymywały.
Głowa bolała go strasznie, a prawa stopa odmawiała posłuszeństwa za każdym razem gdy próbował wykonać jakikolwiek ruch.
- Obudził się.- oznajmił ktoś obok niego z nieukrywaną ulgą w głosie.
- Ale nas wystraszyłeś.- odezwał się kolejny.
Chłopak za wszelką cenę chciał sobie przypomnieć gdzie jest lecz z marnym skutkiem, w głowie miał tylko ciemność, a to nie oznaczało niczego dobrego.
Młody podparł się ramionami chcąc podnieść się do pozycji siedzącej, lecz czyjeś dłonie mu to uniemożliwiły.
- Odpoczywaj teraz. Jesteś bardzo osłabiony.- nakazał mu Onew.
Otworzył ponownie oczy, tym razem powoli aby przyzwyczaić się do światła jakie panowało w pomieszczeniu. Znajdował się w sali tanecznej.
"Co ja to robię ?" Pomyślał i rozejrzał się.
Przy ścianie stał Jjong obejmując młodszego Kim'a ramieniem, po prawej stronie kanapy znajdował się Lider, a po lewej Choi kurczowo trzymając dłoń szatyna co jakiś czas pocierając ją kciukiem. W oczach rapera malował się smutek, strach, ból, a co najważniejsze miłość.
- Przepraszam.- powiedział, a reszta zespołu automatycznie opuściła pomieszczenie. Maknae chciał wyrwać swoją dłoń z jego uścisku lecz nadal był zbyt słaby.
- Dlaczego to robisz ?- zapytał młodszy drżącym głosem. Czuł, że w jego oczach ponowienie zaczęły gromadzić się łzy.
- Co takiego ?- spytał lekko zdezorientowany.
- Robisz mi nadzieję.
- Na co ?- kolejne pytanie padające z ust rapera.
- Na to, że wciąż mnie kochasz i ci na mnie zależy.- odpowiedział młody i wytarł rękawem mokre policzki.
- Co ty wygadujesz przecież dobrze wiesz, że cię kocham- oznajmił wpatrując się w te czekoladowe oczy.- Jeżeli chodzi ci o tę akcję w salonie to była moja ex. Zakończyliśmy nasz związek ponad rok temu, ale ona chyba nadal coś do mnie czuje ponieważ jak tylko otworzyłem drzwi rzuciła się na mnie i zaczęła całować, co zresztą niestety widziałeś. Chciała abym do niej wrócił, lecz dość dosadnie wytłumaczyłem jej, że moje serce należy do pewnego długowłosego szatyna o czekoladowych oczach i słodkim dziecięcym uśmiechu. Pobiegłem za tobą, ale zniknąłeś mi w tłumie i nie mogłem cię odnaleźć. Minee moje życie bez ciebie u mego boku nie ma sensu. Bo jakie ma szanse człowiek, który nie może oddychać?- wyznał raper ze łzami w oczach. Tae nie przejmował się już swoimi zapłakanymi policzkami. Słone krople spływały po jego brodzie wnikając w koszulkę.
-Przepraszam myślałem... Co ja mówię ja nie myślałem.! Przepraszam.- wyłkał tancerz.
- Spokojnie skarbie, już wszystko dobrze- wyszeptał mu do ucha zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- A co się w ogóle stało ?- zapytał cały czerwony na twarzy Lee. Choi spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na ustach i dramatycznie westchnął zaczynając swoją wypowiedź typowym chrząknięciem.
- Przebiegłeś całą drogę do wytwórni, a później tańczyłeś kilka dobrych godzin. Twój organizm opadł z sił ponieważ nie dostarczałeś mu odpowiednich płynów. Megan znalazła cię na podłodze i od razu poinformowała mnie. Wiem, że nie kazałeś jej niczego mówić, ale ona naprawdę wystraszyła się tego w jakim stanie cię znalazła. Nie chciała dzwonić na pogotowie, aby nie robić zbędnego zamieszania. Nie bądź na nią zły.- położył dłoń na jego policzku i delikatnie, lekkim muśnięciem pocałował wargi młodszego.
Po pewnym czasie Choi wziął swojego chłopaka na ręce i zapakował go delikatnie do ich mini busa. Minee był tak zmęczony iż nie minęły nawet dwie minuty a jego powieki stały się cięższe a sam chłopak popadał w głęboki sen. Nie przeszkadzała mu głośna muzyka Jonghyun'a czy też komentarze Kibuma na temat zachowania Bling Bling'a. Liczyło się tylko ciepło i bliskość ciała Minho, który aby go uspokoić głaskał go delikatnie po ramieniu. Młody miał nadzieję, że nic już nie stanie na drodze ich miłości.
Jednak to tylko nadzieja...
Otworzył niechętnie swoje duże brązowe oczy, aby po chwili ponownie je zamknąć. Lampa obok niego dawała tak mocne światło iż jego oczy tego nie wytrzymywały.
Głowa bolała go strasznie, a prawa stopa odmawiała posłuszeństwa za każdym razem gdy próbował wykonać jakikolwiek ruch.
- Obudził się.- oznajmił ktoś obok niego z nieukrywaną ulgą w głosie.
- Ale nas wystraszyłeś.- odezwał się kolejny.
Chłopak za wszelką cenę chciał sobie przypomnieć gdzie jest lecz z marnym skutkiem, w głowie miał tylko ciemność, a to nie oznaczało niczego dobrego.
Młody podparł się ramionami chcąc podnieść się do pozycji siedzącej, lecz czyjeś dłonie mu to uniemożliwiły.
- Odpoczywaj teraz. Jesteś bardzo osłabiony.- nakazał mu Onew.
Otworzył ponownie oczy, tym razem powoli aby przyzwyczaić się do światła jakie panowało w pomieszczeniu. Znajdował się w sali tanecznej.
"Co ja to robię ?" Pomyślał i rozejrzał się.
Przy ścianie stał Jjong obejmując młodszego Kim'a ramieniem, po prawej stronie kanapy znajdował się Lider, a po lewej Choi kurczowo trzymając dłoń szatyna co jakiś czas pocierając ją kciukiem. W oczach rapera malował się smutek, strach, ból, a co najważniejsze miłość.
- Przepraszam.- powiedział, a reszta zespołu automatycznie opuściła pomieszczenie. Maknae chciał wyrwać swoją dłoń z jego uścisku lecz nadal był zbyt słaby.
- Dlaczego to robisz ?- zapytał młodszy drżącym głosem. Czuł, że w jego oczach ponowienie zaczęły gromadzić się łzy.
- Co takiego ?- spytał lekko zdezorientowany.
- Robisz mi nadzieję.
- Na co ?- kolejne pytanie padające z ust rapera.
- Na to, że wciąż mnie kochasz i ci na mnie zależy.- odpowiedział młody i wytarł rękawem mokre policzki.
- Co ty wygadujesz przecież dobrze wiesz, że cię kocham- oznajmił wpatrując się w te czekoladowe oczy.- Jeżeli chodzi ci o tę akcję w salonie to była moja ex. Zakończyliśmy nasz związek ponad rok temu, ale ona chyba nadal coś do mnie czuje ponieważ jak tylko otworzyłem drzwi rzuciła się na mnie i zaczęła całować, co zresztą niestety widziałeś. Chciała abym do niej wrócił, lecz dość dosadnie wytłumaczyłem jej, że moje serce należy do pewnego długowłosego szatyna o czekoladowych oczach i słodkim dziecięcym uśmiechu. Pobiegłem za tobą, ale zniknąłeś mi w tłumie i nie mogłem cię odnaleźć. Minee moje życie bez ciebie u mego boku nie ma sensu. Bo jakie ma szanse człowiek, który nie może oddychać?- wyznał raper ze łzami w oczach. Tae nie przejmował się już swoimi zapłakanymi policzkami. Słone krople spływały po jego brodzie wnikając w koszulkę.
-Przepraszam myślałem... Co ja mówię ja nie myślałem.! Przepraszam.- wyłkał tancerz.
- Spokojnie skarbie, już wszystko dobrze- wyszeptał mu do ucha zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- A co się w ogóle stało ?- zapytał cały czerwony na twarzy Lee. Choi spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na ustach i dramatycznie westchnął zaczynając swoją wypowiedź typowym chrząknięciem.
- Przebiegłeś całą drogę do wytwórni, a później tańczyłeś kilka dobrych godzin. Twój organizm opadł z sił ponieważ nie dostarczałeś mu odpowiednich płynów. Megan znalazła cię na podłodze i od razu poinformowała mnie. Wiem, że nie kazałeś jej niczego mówić, ale ona naprawdę wystraszyła się tego w jakim stanie cię znalazła. Nie chciała dzwonić na pogotowie, aby nie robić zbędnego zamieszania. Nie bądź na nią zły.- położył dłoń na jego policzku i delikatnie, lekkim muśnięciem pocałował wargi młodszego.
Po pewnym czasie Choi wziął swojego chłopaka na ręce i zapakował go delikatnie do ich mini busa. Minee był tak zmęczony iż nie minęły nawet dwie minuty a jego powieki stały się cięższe a sam chłopak popadał w głęboki sen. Nie przeszkadzała mu głośna muzyka Jonghyun'a czy też komentarze Kibuma na temat zachowania Bling Bling'a. Liczyło się tylko ciepło i bliskość ciała Minho, który aby go uspokoić głaskał go delikatnie po ramieniu. Młody miał nadzieję, że nic już nie stanie na drodze ich miłości.
Jednak to tylko nadzieja...
sobota, 1 września 2012
16. "Robisz mi nadzieję"
Więc tak oto rozdział 16 moi drodzy ;D Ten rozdział w moim zeszycie jest dłuższy,
ale stwierdziłam że podzielę go na dwie części żeby była taka nutka
niepewności :D Zauważyliście nowy wygląd bloga ? Mówić szczerze jak wam
się podoba ( jeżeli nie to zmienię na inny). Piszcie jak oceniacie tego
bloga i obserwujcie. Mam prośbę byłabym wdzięczna gdybyście podali mi
adresy swoich blogów ponieważ nie mam co czytać w nocy ;P
A teraz zapraszam do czytania:
Taemin siedział na kolanach swojego chłopaka i bawił się jego ciemnymi włosami. Od czasu, gdy wrócili ze szpitala minęły dwa tygodnie.
Pewnie myślicie, że przez ten czas odpoczywali co ? Nie, przez te dni występowali w radiu, gościli w różnych programach i udzielali wywiadów, aby wyjaśnić całą tą sytuacje. Lider stał na głowie aby to wszystko ogarnąć i ze sobą pogodzić.
Podczas jednej ze wspólnych kolacji przyznali się przed przyjaciółmi iż łączy ich coś więcej niż przyjaźń czy czysto braterska miłość. Ku ich zaskoczeniu przyjęli tę informacje z radością.
- Idę do swojego pokoju.- oznajmił Maknae i wstał z kolan partnera. Raper pokiwał głową i powrócił do oglądania swojego ulubionego programu przyrodniczego, którego Młody nigdy nie potrafił zapamiętać. Będąc już w swoim azylu rzucił się na łóżko i zaciągnął zapachem pościeli, która pachniała brunetem. Obrócił się na brzuch i nasłuchiwał co się dzieje na dole. Lubił siedzieć w samotności, nie żeby przeszkadzała mu obecność starszych przyjaciół, lecz czasami musiał odpocząć od natłoku obowiązków, życia w ciągłym biegu, stresu i uczucia iż wszyscy czegoś od ciebie oczekują.
Jego rozmyślenia i ciszę jaka panowała w domu przerwał dzwonek do drzwi.
- MINHO.!!!- rozbrzmiał lekko piskliwy damski głos.
Chłopak szybko zerwał się z łóżka i pobiegł na schody, lecz to co tam zobaczył zamurowało go kompletnie.
Choi Minho właśnie całował jakąś brunetkę. Lee nie myśląc dużo zbiegł po schodach wymijając parę i opuszczając teren domu.
Jego twarz wykrzywiona była z rozpaczy, a serce konało z bólu.
Nim się zorientował stał przed drzwiami wytwórni. Jednym ruchem otworzył drzwi i przyjął maskę szczęśliwego chłopca.
- Cześć Megan.- przywitał się z drobną blondynką o błękitnych oczach.
- Cześć Minee.! Co ty tu robisz ? Nie macie dzisiaj studia ani sali.- stwierdziła marszcząc brwi i przyglądając się mu podejrzliwie.
- Chciałem poćwiczyć układ. Sala wolna ?
- Teraz tak. Powinni zajmować ją SuJu, ale mają jakiś występ na urodzinach jakiegoś bogatego dzieciaka.- odpowiedziała wpisując coś do komputera.
- Jakby ktoś o mnie pytał to mnie tu nie ma.- dodał, a dziewczyna przytaknęła wracając do swojej pracy.
Powolnym ślamazarnym krokiem dotarł do sali treningowej. Gdy tylko oddalił się od dziewczyny nie powstrzymywał już łez. Nie chciał tłumić w sobie tych strasznych emocji, które rozrywały jego serce.
Włączył pierwszą lepszą piosenkę z ich płyty i oddał się swojej pasji. To dzięki niemu pogodził się z odejściem osoby która dała mu życie. Każda kropla potu cieknąca po jego zmęczonym ciele skrywała za sobą ból i rozpacz.
Wyłączył telefon i rzucił na fotel. Nie chciał z nikim teraz rozmawiać, potrzebował samotności, aby móc się wypłakać.
Przy piątej piosence Młody powoli zaczynał tracić czucie w nogach. Cały jego świat się zawalił. Nie miał matki i stracił Minho. Z osłabienia zamknął oczy, lecz już ich nie otworzył ponieważ runął na ziemie. W oddali usłyszał tylko krzyk, a później pochłonęła go ciemność.
Natomiast w domu panowała nerwowa atmosfera.
Onew chodził po domu próbując dodzwonić się do Młodego z marnym skutkiem ponieważ ciągle odzywała się sekretarka.
Key siedział na kolanach Jonghyun'a nerwowo ściskając jego bluzkę. Martwił się o swojego małego Taeminka. Gdyby coś mu się stało nigdy by sobie tego nie wybaczył przecież był jego ummą powinien go lepiej pilnować.
Ostatni członek zespołu siedział na łóżku swojego chłopaka i kurczowo trzymał telefon w dłoniach. Tylko on z całej czwórki znał prawdziwy powód ucieczki szatyna. Gdzieś w głębi czuł, że powinien wcześniej temu zapobiec. Nagle w jego dłoniach zawibrował telefon oznajmiając nadejście wiadomości.
" Od: Megan;
Taemin jest nieprzytomny. Zemdlał z wycieńczenia. Przyjeżdżajcie do wytwórni. Znajdziecie nas w sali 3. Pośpieszcie się."
Zerwał się z łóżka i oznajmił reszcie czego się właśnie dowiedział.
Kibum nie oszczędził im łez i obwiniania się w drodze do miejsca w którym leżał nieprzytomny Maknae.
Na widok bladego jak ściana chłopaka, raperowi ścisnęło się serce. Jako drugi dotarł do kanapy i usiadł na podłodze chwytając rękę młodszego.
-Będę tak siedział dopóki się nie obudzisz.- wyszeptał mu do ucha.
A teraz zapraszam do czytania:
Taemin siedział na kolanach swojego chłopaka i bawił się jego ciemnymi włosami. Od czasu, gdy wrócili ze szpitala minęły dwa tygodnie.
Pewnie myślicie, że przez ten czas odpoczywali co ? Nie, przez te dni występowali w radiu, gościli w różnych programach i udzielali wywiadów, aby wyjaśnić całą tą sytuacje. Lider stał na głowie aby to wszystko ogarnąć i ze sobą pogodzić.
Podczas jednej ze wspólnych kolacji przyznali się przed przyjaciółmi iż łączy ich coś więcej niż przyjaźń czy czysto braterska miłość. Ku ich zaskoczeniu przyjęli tę informacje z radością.
- Idę do swojego pokoju.- oznajmił Maknae i wstał z kolan partnera. Raper pokiwał głową i powrócił do oglądania swojego ulubionego programu przyrodniczego, którego Młody nigdy nie potrafił zapamiętać. Będąc już w swoim azylu rzucił się na łóżko i zaciągnął zapachem pościeli, która pachniała brunetem. Obrócił się na brzuch i nasłuchiwał co się dzieje na dole. Lubił siedzieć w samotności, nie żeby przeszkadzała mu obecność starszych przyjaciół, lecz czasami musiał odpocząć od natłoku obowiązków, życia w ciągłym biegu, stresu i uczucia iż wszyscy czegoś od ciebie oczekują.
Jego rozmyślenia i ciszę jaka panowała w domu przerwał dzwonek do drzwi.
- MINHO.!!!- rozbrzmiał lekko piskliwy damski głos.
Chłopak szybko zerwał się z łóżka i pobiegł na schody, lecz to co tam zobaczył zamurowało go kompletnie.
Choi Minho właśnie całował jakąś brunetkę. Lee nie myśląc dużo zbiegł po schodach wymijając parę i opuszczając teren domu.
Jego twarz wykrzywiona była z rozpaczy, a serce konało z bólu.
Nim się zorientował stał przed drzwiami wytwórni. Jednym ruchem otworzył drzwi i przyjął maskę szczęśliwego chłopca.
- Cześć Megan.- przywitał się z drobną blondynką o błękitnych oczach.
- Cześć Minee.! Co ty tu robisz ? Nie macie dzisiaj studia ani sali.- stwierdziła marszcząc brwi i przyglądając się mu podejrzliwie.
- Chciałem poćwiczyć układ. Sala wolna ?
- Teraz tak. Powinni zajmować ją SuJu, ale mają jakiś występ na urodzinach jakiegoś bogatego dzieciaka.- odpowiedziała wpisując coś do komputera.
- Jakby ktoś o mnie pytał to mnie tu nie ma.- dodał, a dziewczyna przytaknęła wracając do swojej pracy.
Powolnym ślamazarnym krokiem dotarł do sali treningowej. Gdy tylko oddalił się od dziewczyny nie powstrzymywał już łez. Nie chciał tłumić w sobie tych strasznych emocji, które rozrywały jego serce.
Włączył pierwszą lepszą piosenkę z ich płyty i oddał się swojej pasji. To dzięki niemu pogodził się z odejściem osoby która dała mu życie. Każda kropla potu cieknąca po jego zmęczonym ciele skrywała za sobą ból i rozpacz.
Wyłączył telefon i rzucił na fotel. Nie chciał z nikim teraz rozmawiać, potrzebował samotności, aby móc się wypłakać.
Przy piątej piosence Młody powoli zaczynał tracić czucie w nogach. Cały jego świat się zawalił. Nie miał matki i stracił Minho. Z osłabienia zamknął oczy, lecz już ich nie otworzył ponieważ runął na ziemie. W oddali usłyszał tylko krzyk, a później pochłonęła go ciemność.
Natomiast w domu panowała nerwowa atmosfera.
Onew chodził po domu próbując dodzwonić się do Młodego z marnym skutkiem ponieważ ciągle odzywała się sekretarka.
Key siedział na kolanach Jonghyun'a nerwowo ściskając jego bluzkę. Martwił się o swojego małego Taeminka. Gdyby coś mu się stało nigdy by sobie tego nie wybaczył przecież był jego ummą powinien go lepiej pilnować.
Ostatni członek zespołu siedział na łóżku swojego chłopaka i kurczowo trzymał telefon w dłoniach. Tylko on z całej czwórki znał prawdziwy powód ucieczki szatyna. Gdzieś w głębi czuł, że powinien wcześniej temu zapobiec. Nagle w jego dłoniach zawibrował telefon oznajmiając nadejście wiadomości.
" Od: Megan;
Taemin jest nieprzytomny. Zemdlał z wycieńczenia. Przyjeżdżajcie do wytwórni. Znajdziecie nas w sali 3. Pośpieszcie się."
Zerwał się z łóżka i oznajmił reszcie czego się właśnie dowiedział.
Kibum nie oszczędził im łez i obwiniania się w drodze do miejsca w którym leżał nieprzytomny Maknae.
Na widok bladego jak ściana chłopaka, raperowi ścisnęło się serce. Jako drugi dotarł do kanapy i usiadł na podłodze chwytając rękę młodszego.
-Będę tak siedział dopóki się nie obudzisz.- wyszeptał mu do ucha.
czwartek, 30 sierpnia 2012
Informacje i zdjęcia.
Więc tak co do nowego bloga postanowiłam iść za radą i prośbą Chisana
Sekai. Po co pisać ciągle o tej samej tematyce ? Więc tak. To nowe
opowiadanie, które jest na razie tylko w mojej głowie będzie o tematyce
Onew i Taemin. Jak zakończę to opowiadanie będę myślała nad jakimś innym
połączeniem, no w ostateczności braku pomysłu dam JongKey'a lub 2Min'a.
To jeszcze zależy od pomysłu i wykonania z którym zazwyczaj jest
troszkę gorzej. Mam nadzieję iż nie będziecie na mnie źli iż teraz
jeszcze nie ma waszych ulubionych parring'ów. Może od czasu do czasu
będę wstawiała jakieś one shoty z nimi. Albo jakieś dwu częściowe
opowiadanka. Ale jak wcześniej mówiłam to zależy tylko i wyłącznie od
mojej wyobraźni. No i z nudów dodam kilka zdjęć 2Min'a i JongKey'a .
(Więc tak nie wiem czy to z plakatem można uznać za JongKey'a ale tak zajebiście mi się podoba, że musiałam wstawić ;D)
(Więc tak nie wiem czy to z plakatem można uznać za JongKey'a ale tak zajebiście mi się podoba, że musiałam wstawić ;D)
wtorek, 28 sierpnia 2012
15. Pierwsza Kłótnia.
Zanim pozwolę wam przeczytać to co mi kompletnie nie wyszło trochę tu pomarudzę.
Dziękuję wam za te wszystkie wejścia komentarze. Sceny z JongKey wprowadzę w następnym rozdziale. ( chyba że walnę inne opowiadanie o tej tematyce ;pp) Piszcie w kom co byście woleli. Bo niestety nadejdzie koniec tego opowiadania a bardzo lubię pisać ( chodź pewnie nie wychodzi mi to za dobrze) Komentujcie Obserwujcie. Kolejny rozdział już niedługo więc wpadajcie ♥
Ze snu wyrwało go czyjeś ramie. Otworzył niechętnie oczy i zobaczył obok siebie małą dziewczynkę. Miała góra z cztery lata i spała właśnie wtulona w jego klatkę piersiową.
Zapewne uciekła ze swojej sali. Pomyślał chłopak i wziął ją delikatnie na ręce starając się jej nie zbudzić. Szukając jej pokoju szpitalnego Maknae wpadł na sporą ilość dzieci. Spojrzał na zegarek i zdziwiony uniósł brwi. 7:20. Czy te dzieci nie powinny jeszcze spać.? I co ta dziewczynka robiła w pokoju rapera. Zastanawiał się lecz przerwał mu czyjś głosik.
- Tata ?- zapytała pocierając zaspane oczka.
- Nie- zaśmiał się cichutko chłopak.- Jestem Lee Taemin a ty ?- zapytał nadal niosąc ją na rękach, a wzrokiem poszukując jej sali, lecz szczerze nie miał pojęcia jak ją znaleźć.
- Ja jestem Mina miło mi cię poznać, a tam jest mój pokoik.- przedstawiła się i pokazała paluszkiem kolorowe drzwi od swojej sali.
Otworzył szeroko drzwi i ułożył dziewczynkę na szpitalnym łóżeczku. Mina wtuliła się w kolorową kołderkę i po chwili zasnęła.
Dla Taemina był to najsłodszy widok jaki ujrzał przez całe swoje życie. Pogłaskał ją delikatnie dłonią po zaróżowionym policzku i rozejrzał się po pokoju. Błękitne ściany były pokryte różnymi malunkami chmurek, tęczy, jednorożców i księżniczek. Pomieszczenie było naprawdę sympatyczne gdyby nie to iż nadal pozostawał szpitalem. Ostatni raz spojrzał na dziewczynkę i opuścił pokój.
Kilka minut później gdy odnalazł drogę powrotną do pomieszczenia w, którym spał Minho. Wślizgnął się, starając nie robić hałasu.
Sala Rapera była nijaka. W porównaniu do pokoiku w sektorze dziecięcym to miejsce było ponure i dziwnie przytłaczające. Jak zwykle zajął swoje krzesło obok łóżka i przyjrzał się spokojnej twarzy chłopaka.
Młody nie mógł uwierzyć w to, że brunet był cały jego. Od tych ciemnych włosów po koniuszki palców u stóp. Z zamyślenia wyrwał go lekki uścisk dłoni.
- O czym myślisz ?- zapytał i przeciągnął się leniwie.
- O tobie, o nas.- odpowiedział cichutko młodszy, a na jego twarzy pojawił się rumieniec.
Z twarzy starszego nagle zniknął uśmiech co nie uszło uwadze szatyna.
- Co jest ?- spytał próbując spojrzeć mu w oczy, lecz ten unikał jego wzroku.
- Myślisz, że dobrze robimy ? No wiesz to bycie razem i w ogóle.- wyszeptał, powoli podnosząc wzrok na Lee.
- Poczekaj bo czegoś chyba nie rozumiem. Skoro mnie kochasz, więc czemu nie możemy być razem ?- zapytał zdezorientowany Taemin.
- Kocham cię jak nikogo innego na świecie, ale zastanawiałeś się jak zareagują chłopcy, a co najważniejsze fani ? Bez nich nasza praca nie ma sensu. Nie chcę zniszczyć kariery przyjaciołom. To wszystko komplikuje.
- Za bardzo przejmujesz się zdaniem innych Choi. Moim zdaniem prawdziwa miłość przezwycięży wszystkie przeszkody jakie stawia przed nami życie.- wyjaśnił spokojnie młody, lecz w jego wnętrzu aż się gotowało.- Przemyśl całą sprawę. Jeżeli chcesz żebyśmy byli tylko przyjaciółmi zgodzę się, lecz nie myśl, że przez to będę szczęśliwy. - chwycił kurtkę i pierwszy raz od jakiegoś czasu opuścił budynek.
Szybkim krokiem udał się do parku, który znajdował się koło szpitala i usiadł na ławce obok jakiegoś starca, który karmił gołębie. Chłopak czuł się źle przez to jak potraktował Rapera, ale w głębi serca cieszył się iż powiedział mu to co myślał. Minho bardzo polegał na zdaniu innych, lecz co do reakcji fanów miał racje. Młody nie chciał niszczyć kariery przyjaciół.
- Myślisz o chłopaku prawda ?- zapytał mężczyzna nie odwracając wzroku od gołębi.
- Ale... skąd...?- zapytał zdezorientowany.
- Skąd wiem, że o nim myślisz ? Widzę to w twoich oczach. W głębi serca toczysz walkę o waszą miłość. Serce chce kochać, lecz mózg myśli racjonalnie...- jego słowa przerwał telefon i piosenka Hello ustawiona na dzwonek połączenia.
- Halo ?- zapytał przykładając urządzenie do ucha.
- Minee... proszę wróć. Ja nie chciałem... to były tylko moje głupie myśli. Nie zostawiaj mnie. samego...- wyjąkał zanosząc się głębokim szlochem. Serce chłopaka momentalnie zabiło mocniej i chciało do niego pobiec.
- Idź do niego. On cię teraz potrzebuje i dobrze o tym wiesz. Kimkolwiek jest ten chłopak ma niesamowite szczęście, że to właśnie tobie powierzył swoje serce. No idź on czeka.- rzekł mężczyzna. Lee zerwał się z ławki zostawiając starca daleko za sobą. Przepychał się pomiędzy pacjentami, a lekarzami pragnąc jak najszybciej dotrzeć do jego sali. Gdy dzieliło go już parę metrów usłyszał płacz. Szybko otworzył drzwi i zobaczył jego.
Minho miał zaczerwienione oczy i rozczochrane włosy. Leżał na łóżku i wycierał łzy rogiem kołdry.
- Przepraszam- wyszeptał młodszy i zamknął swojego chłopaka w niedźwiedzim uścisku.
- To ja przepraszam nie powinienem. Nie chciałem.- zaczął terkotać a młodszy zaczął go delikatnie kołysać. Każda wylana łza przez starszego wywiercała w jego sercu dziurę.
- Nie płacz już. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię - spletli swoje palce i złączyli swoje usta w pocałunku pełnym wsparcia i obietnicy. Raper podniósł głowę do góry i spojrzał na Maknae tymi zniewalającymi oczami.
- Kocham cię i nie chcę cię stracić.- powiedział drżącym głosem.
- Wszystko się jakoś ułoży.- pocieszył go Lee.
- A co jeżeli fani się dowiedzą.? Możemy zrujnować karierę przyjaciół.- wyszeptał.
- Jeżeli nie zaakceptują tego jacy jesteśmy nie ma sensu być nadal w zespole. Mamy udawać kogoś kim nie jesteśmy ? To nie ma najmniejszego sensu.Dla mnie nie liczy się zdanie innych. Kocham cię i nie pozwolę na to aby ktokolwiek nas rozdzielił- powiedział Taemin.
Chwile później do ich sali wpadł lekarz ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Panie Choi co pan tu jeszcze robi ?- zapytał zapisując coś w swoim notesie i poprawiając okulary na nosie.
- Wypisany zostanę dopiero za 2 dni.- przypomniał.
- Wysłałem pielęgniarkę aby przekazała pani iż wypis został przyspieszony z powodu przeludnienia. Nie mamy już miejsc w szpitalu, a inni pacjenci też potrzebują pomocy więc skoro jest pan już zdrowy z czystym sumieniem mogłem podpisać wypis.- oznajmił lekarz a twarz pacjenta rozpromieniła się momentalnie.
- Czyli mogę już iść do domu ?- upewnił się i mocno ścisnął dłoń chłopaka.
- To właśnie powiedziałem, a teraz przepraszam, ale mam jeszcze innych pacjentów.- przeprosił i wyszedł zostawiając ich samych. Choi pośpiesznie zerwał się z łóżka i chwycił torbę do której zaczął wpychać wszystkie swoje rzeczy.
Kiedy w końcu był gotowy złapał Taemina za rękę i wyprowadził pośpiesznie z sali.
Przechodząc przez sektor dziecięcy młody zatrzymał się i pociągnął partnera do znajomej jemu sali. Uchylił lekko drzwi i wciągnął go do środka.
- Minee gdzie ty mnie ciągniesz ?- zapytał zdezorientowany.
-Cześć Mina.- przywitał się z dziewczynką puszczając całkowicie mimo uszu jego pytanie.
- Taemin .!!!!!- krzyknęła i przytuliła się do jego nóg.
Jak na tak małą osóbkę ma naprawdę mocny uścisk.
- Wychodzicie już ze szpitala prawda ?- spytała.
- Minho już wyzdrowiał i może wracać do domu. A ty jak się czujesz ?- uśmiechnął się do niej a ona spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie jest źle. Lekarz mówi, że powoli wracam do zdrowia. Lecz trochę mi smutno bo mama nie ma czasu mnie odwiedzić, a tata biega pomiędzy domem a szpitalem.- powiedziała.
Chłopcy posiedzieli z nią jeszcze przez godzinę i opuścili szpital. Niestety Raper uparł się żeby iść pieszo co specjalnie nie cieszyło młodszego.
Dziękuję wam za te wszystkie wejścia komentarze. Sceny z JongKey wprowadzę w następnym rozdziale. ( chyba że walnę inne opowiadanie o tej tematyce ;pp) Piszcie w kom co byście woleli. Bo niestety nadejdzie koniec tego opowiadania a bardzo lubię pisać ( chodź pewnie nie wychodzi mi to za dobrze) Komentujcie Obserwujcie. Kolejny rozdział już niedługo więc wpadajcie ♥
Ze snu wyrwało go czyjeś ramie. Otworzył niechętnie oczy i zobaczył obok siebie małą dziewczynkę. Miała góra z cztery lata i spała właśnie wtulona w jego klatkę piersiową.
Zapewne uciekła ze swojej sali. Pomyślał chłopak i wziął ją delikatnie na ręce starając się jej nie zbudzić. Szukając jej pokoju szpitalnego Maknae wpadł na sporą ilość dzieci. Spojrzał na zegarek i zdziwiony uniósł brwi. 7:20. Czy te dzieci nie powinny jeszcze spać.? I co ta dziewczynka robiła w pokoju rapera. Zastanawiał się lecz przerwał mu czyjś głosik.
- Tata ?- zapytała pocierając zaspane oczka.
- Nie- zaśmiał się cichutko chłopak.- Jestem Lee Taemin a ty ?- zapytał nadal niosąc ją na rękach, a wzrokiem poszukując jej sali, lecz szczerze nie miał pojęcia jak ją znaleźć.
- Ja jestem Mina miło mi cię poznać, a tam jest mój pokoik.- przedstawiła się i pokazała paluszkiem kolorowe drzwi od swojej sali.
Otworzył szeroko drzwi i ułożył dziewczynkę na szpitalnym łóżeczku. Mina wtuliła się w kolorową kołderkę i po chwili zasnęła.
Dla Taemina był to najsłodszy widok jaki ujrzał przez całe swoje życie. Pogłaskał ją delikatnie dłonią po zaróżowionym policzku i rozejrzał się po pokoju. Błękitne ściany były pokryte różnymi malunkami chmurek, tęczy, jednorożców i księżniczek. Pomieszczenie było naprawdę sympatyczne gdyby nie to iż nadal pozostawał szpitalem. Ostatni raz spojrzał na dziewczynkę i opuścił pokój.
Kilka minut później gdy odnalazł drogę powrotną do pomieszczenia w, którym spał Minho. Wślizgnął się, starając nie robić hałasu.
Sala Rapera była nijaka. W porównaniu do pokoiku w sektorze dziecięcym to miejsce było ponure i dziwnie przytłaczające. Jak zwykle zajął swoje krzesło obok łóżka i przyjrzał się spokojnej twarzy chłopaka.
Młody nie mógł uwierzyć w to, że brunet był cały jego. Od tych ciemnych włosów po koniuszki palców u stóp. Z zamyślenia wyrwał go lekki uścisk dłoni.
- O czym myślisz ?- zapytał i przeciągnął się leniwie.
- O tobie, o nas.- odpowiedział cichutko młodszy, a na jego twarzy pojawił się rumieniec.
Z twarzy starszego nagle zniknął uśmiech co nie uszło uwadze szatyna.
- Co jest ?- spytał próbując spojrzeć mu w oczy, lecz ten unikał jego wzroku.
- Myślisz, że dobrze robimy ? No wiesz to bycie razem i w ogóle.- wyszeptał, powoli podnosząc wzrok na Lee.
- Poczekaj bo czegoś chyba nie rozumiem. Skoro mnie kochasz, więc czemu nie możemy być razem ?- zapytał zdezorientowany Taemin.
- Kocham cię jak nikogo innego na świecie, ale zastanawiałeś się jak zareagują chłopcy, a co najważniejsze fani ? Bez nich nasza praca nie ma sensu. Nie chcę zniszczyć kariery przyjaciołom. To wszystko komplikuje.
- Za bardzo przejmujesz się zdaniem innych Choi. Moim zdaniem prawdziwa miłość przezwycięży wszystkie przeszkody jakie stawia przed nami życie.- wyjaśnił spokojnie młody, lecz w jego wnętrzu aż się gotowało.- Przemyśl całą sprawę. Jeżeli chcesz żebyśmy byli tylko przyjaciółmi zgodzę się, lecz nie myśl, że przez to będę szczęśliwy. - chwycił kurtkę i pierwszy raz od jakiegoś czasu opuścił budynek.
Szybkim krokiem udał się do parku, który znajdował się koło szpitala i usiadł na ławce obok jakiegoś starca, który karmił gołębie. Chłopak czuł się źle przez to jak potraktował Rapera, ale w głębi serca cieszył się iż powiedział mu to co myślał. Minho bardzo polegał na zdaniu innych, lecz co do reakcji fanów miał racje. Młody nie chciał niszczyć kariery przyjaciół.
- Myślisz o chłopaku prawda ?- zapytał mężczyzna nie odwracając wzroku od gołębi.
- Ale... skąd...?- zapytał zdezorientowany.
- Skąd wiem, że o nim myślisz ? Widzę to w twoich oczach. W głębi serca toczysz walkę o waszą miłość. Serce chce kochać, lecz mózg myśli racjonalnie...- jego słowa przerwał telefon i piosenka Hello ustawiona na dzwonek połączenia.
- Halo ?- zapytał przykładając urządzenie do ucha.
- Minee... proszę wróć. Ja nie chciałem... to były tylko moje głupie myśli. Nie zostawiaj mnie. samego...- wyjąkał zanosząc się głębokim szlochem. Serce chłopaka momentalnie zabiło mocniej i chciało do niego pobiec.
- Idź do niego. On cię teraz potrzebuje i dobrze o tym wiesz. Kimkolwiek jest ten chłopak ma niesamowite szczęście, że to właśnie tobie powierzył swoje serce. No idź on czeka.- rzekł mężczyzna. Lee zerwał się z ławki zostawiając starca daleko za sobą. Przepychał się pomiędzy pacjentami, a lekarzami pragnąc jak najszybciej dotrzeć do jego sali. Gdy dzieliło go już parę metrów usłyszał płacz. Szybko otworzył drzwi i zobaczył jego.
Minho miał zaczerwienione oczy i rozczochrane włosy. Leżał na łóżku i wycierał łzy rogiem kołdry.
- Przepraszam- wyszeptał młodszy i zamknął swojego chłopaka w niedźwiedzim uścisku.
- To ja przepraszam nie powinienem. Nie chciałem.- zaczął terkotać a młodszy zaczął go delikatnie kołysać. Każda wylana łza przez starszego wywiercała w jego sercu dziurę.
- Nie płacz już. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię - spletli swoje palce i złączyli swoje usta w pocałunku pełnym wsparcia i obietnicy. Raper podniósł głowę do góry i spojrzał na Maknae tymi zniewalającymi oczami.
- Kocham cię i nie chcę cię stracić.- powiedział drżącym głosem.
- Wszystko się jakoś ułoży.- pocieszył go Lee.
- A co jeżeli fani się dowiedzą.? Możemy zrujnować karierę przyjaciół.- wyszeptał.
- Jeżeli nie zaakceptują tego jacy jesteśmy nie ma sensu być nadal w zespole. Mamy udawać kogoś kim nie jesteśmy ? To nie ma najmniejszego sensu.Dla mnie nie liczy się zdanie innych. Kocham cię i nie pozwolę na to aby ktokolwiek nas rozdzielił- powiedział Taemin.
Chwile później do ich sali wpadł lekarz ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Panie Choi co pan tu jeszcze robi ?- zapytał zapisując coś w swoim notesie i poprawiając okulary na nosie.
- Wypisany zostanę dopiero za 2 dni.- przypomniał.
- Wysłałem pielęgniarkę aby przekazała pani iż wypis został przyspieszony z powodu przeludnienia. Nie mamy już miejsc w szpitalu, a inni pacjenci też potrzebują pomocy więc skoro jest pan już zdrowy z czystym sumieniem mogłem podpisać wypis.- oznajmił lekarz a twarz pacjenta rozpromieniła się momentalnie.
- Czyli mogę już iść do domu ?- upewnił się i mocno ścisnął dłoń chłopaka.
- To właśnie powiedziałem, a teraz przepraszam, ale mam jeszcze innych pacjentów.- przeprosił i wyszedł zostawiając ich samych. Choi pośpiesznie zerwał się z łóżka i chwycił torbę do której zaczął wpychać wszystkie swoje rzeczy.
Kiedy w końcu był gotowy złapał Taemina za rękę i wyprowadził pośpiesznie z sali.
Przechodząc przez sektor dziecięcy młody zatrzymał się i pociągnął partnera do znajomej jemu sali. Uchylił lekko drzwi i wciągnął go do środka.
- Minee gdzie ty mnie ciągniesz ?- zapytał zdezorientowany.
-Cześć Mina.- przywitał się z dziewczynką puszczając całkowicie mimo uszu jego pytanie.
- Taemin .!!!!!- krzyknęła i przytuliła się do jego nóg.
Jak na tak małą osóbkę ma naprawdę mocny uścisk.
- Wychodzicie już ze szpitala prawda ?- spytała.
- Minho już wyzdrowiał i może wracać do domu. A ty jak się czujesz ?- uśmiechnął się do niej a ona spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie jest źle. Lekarz mówi, że powoli wracam do zdrowia. Lecz trochę mi smutno bo mama nie ma czasu mnie odwiedzić, a tata biega pomiędzy domem a szpitalem.- powiedziała.
Chłopcy posiedzieli z nią jeszcze przez godzinę i opuścili szpital. Niestety Raper uparł się żeby iść pieszo co specjalnie nie cieszyło młodszego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)