czwartek, 13 września 2012

ONE-SHOT.! " Śmierć to nie koniec miłości"

No i wreszcie zdołałam ukończyć tego One-shot'a
Powiem szczerze, że naszedł mnie na to aby go napisać bo własnych życiowych odczuciach. Większość tego co się dzieje w tym tekście to opis mojego zachowania itp. To mój pierwszy tego typu tekst więc proszę was o oceny. No i powiedzcie czy mam napisać jeszcze jakieś One-shot'y a jeżeli tak to z jakim parringiem byście chcieli. Myślałam, że wyjdzie dłuższy bo zajęło mi to 10 i pół strony ;o. No ale co zrobić nic już nie wymyślę. A co do nowych One-Shot'ów to pewnie coś się u mnie jeszcze zdarzy więc mogę to zawsze opisać. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania. A no i dziękuję za wszelkie komentarze. Jakiekolwiek pytania to tu jest moje gg: 33660906. Jeżeli chcecie być powiadomieni o nowych notkach to piszcie. No to ja już nie przeszkadzam i zapraszam do czytania ;D







Obudził się tak jak zawsze o 8. Przez to wszystko co się ostatnio działo nie potrafił normalnie spać. Zasypiał o 2 w nocy, a później chodził jak duch i nie wiedział co ze sobą zrobić.
Ogarnął swoją powłokę i w celu zrobienia sobie herbaty udał się do kuchni. Myślami był bardzo daleko, a jego ciało wykonywało wszystkie czynności automatycznie. Usiadł przy stole i upił łyk gorącego napoju. Od dwóch tygodni prowadził tę samą pustą egzystencję. Chłopcy próbowali go jakoś pocieszyć i doprowadzić do normalnego stanu, lecz chłopak zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
No, ale zacznijmy od początku. Powróćmy do momentu w, którym wszystko się spieprzyło i Lee Taemin przestał być radosnym i uśmiechniętym nastolatkiem.
"-Z kim tak piszesz ?- zapytał młodszy patrząc na Minho, który nie wypuszczał telefonu z rąk od paru dobrych godzin.
- Z nikim takim. I tak nie znasz.- mruknął w odpowiedzi i powrócił do stukania w ekran. lee spuścił głowę i kątem oka próbował zobaczyć z kim koresponduje starszy. Kolejny sms i i kolejny denerwujący dźwięk oznajmiający nową wiadomość tekstową.

Jeden szybki rzut oka na telefon rapera i w głowie pojawiły się ostrzegawcze dzwonki. Suli. Była dziewczyna bruneta, która prawie zniszczyła ich przyjaźń.
- SULI ?! Czy ty już nie pamiętasz co ona nam zrobiła ?!- krzyknął młody ze łzami w oczach i pobiegł do swojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. Zdenerwowany chwycił swoją żyletkę i wykonał zdecydowane cięcie. Bezsilnie opadł na kolana i zaczął płakać. Ta sytuacja wykańczała go psychicznie.
"- Czy on nie widzi tego jak bardzo go kocham ?'' zastanawiał się młodszy. Położył się i najnormalniej w świecie zasnął.
 Od tamtego dnia było już tylko gorzej. Maknae zmizerniał, uśmiech coraz rzadziej pojawiał się na jego młodej buzi, a w oczach widniał ból.
Co do Minho i Suli, kilka dni później przyprowadził ją do domu, a reszta przyjęła ją z otwartymi ramionami. Chyba tylko on pamiętał jak namieszała w życiu całej ekipy.
Początkowo starał się cieszyć szczęściem przyjaciela, lecz kiedy obdarzał ją swoimi pocałunkami czy czułymi słowami rozsadzało go od środka.
Każdego kolejnego dnia na lewym nadgarstku pojawiało się więcej ran i blizn. Nawet się nie zorientował gdy jedno cięcie zmieniło się w uzależnienie.

Nagle wstał i wyjął z szafki pudełko tabletek nasennych i alkohol. Cicho przemknął po schodach do swojego pokoju i usiadł na podłodze chwytając kartkę i długopis. Chłopak nie wiedział ile czasu przelewał uczucia na kartkę, ale dla niego czas już nie był ważny. Włożył wiadomość do koperty i dokładnie ją zakleił pisząc na niej adresata. Połknął kilkanaście tabletek i ze spokojem osunął się na podłogę.

Tydzień później Choi Minho znajdował się na cmentarzu ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Płakał. Był idiotą. Powinien bardziej obserwować młodszego, a nie latać za Suli niczym pies z którą i tak zerwał trzy dni po śmierci chłopaka. Usiadł na drewnianej ławce i wpatrywał się w te lśniące brązowe oczy na zdjęciu. jego ukochany Minee odszedł. Już nigdy nie uśmiechnie się do niego, nie przytuli, ani nie poprosi o zapas mleka bananowego.
- Choi Minho ?- zapytał dobrze znany kobiecy głos. Podniósł wzrok, a jego oczom ukazała się matka jego ukochanego.
- Tak to ja- powiedział drżącym głosem.
- Taemin zostawił dla ciebie list. Nikt go nie otwierał możesz być tego pewny.- zapewniła podając mu list i powolnym krokiem odchodząc.
Powoli otworzył kolorową kopertę i zagłębił się w treści owego listu.
" Kochany żabolu.!
Nawet nie wiesz jak boli mnie pisanie tego listu. Każdego dnia gdy wiedziałem ciebie z Suli serce pękało mi a tysiące malutkich kawałeczków. Przez jakiś czas cieszyłem się twoim szczęściem, lecz miłość  jaką cię obdarzyłem zabijała mnie od środka. Każdej nocy zapłakany zasypiałem wtulony w poduszkę, a chciałem abyś to był ty.  To było trudne. Choi miłość potrafi zabijać i właśnie to zrobiła ze mną. Te wszystkie chwile jakie razem przeżyliśmy teraz przelatują mi przez głowę. Płaczę. Płaczę pisząc ten list bo wiem, że już nigdy nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy i nie usłyszę twojego głosu. Wiem też, że koniec mojego życia jest już bliski. Nie chciałem tak odchodzić, ale moje serce nie ma już siły na takie życie. Zrozum mnie. Chciałbym abyś po moim odejściu normalnie żył. Abyś odnosił sukcesy zawodowe i posiadał gromadkę małych dzieci podobnych do ciebie. To tylko jedna decyzja, a tyle zmieni w naszych życiach. Żegnaj Minho mam nadzieję, że spotkamy się w innym świecie.
Kocham cię Taemin <3"
Raper z zapłakanymi oczami wpatrywał się w kartkę.
- Czyli on mnie też kochał- wyszeptał z niedowierzaniem i ponownie zaczął płakać.
- Młody jeżeli myślisz, że o tobie zapomnę  to się grubo mylisz.- powiedział i wytarł twarz dłońmi, chowając list do kieszeni marynarki.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ.
Minho żył tak jak nakazał mu Taemin. Pracował tak, aby młody mógł być z niego dumny. Wiedział, że Lee obserwuje jego poczynania gdziekolwiek się znajdował. Lecz Choi nigdy nie pokochał nikogo innego. Mijały dni, miesiące, lata, a on nadal pozostawał sam. Żył z myślą iż gdy tylko ukończy swoje ziemskie życie spotka Jego. Szatyna o czekoladowych oczach i anielskim uśmiechu, który zapewnił sobie miejsce w jego sercu.

Spotka miłość swojego życia i wtedy powie mu wszystko czego nie zdążył powiedzieć za życia. Wyzna jak bardzo go kocha i jak bardzo brakowało mu go przez te wszystkie lata. Po zakończeniu swojego życia trafi do raju, nie dlatego, że miał jakieś specjalne zasługi u Boga bo jakoś w niego nie wierzył, ale jemu wystarczyła obecność młodszego aby wieczność jaka mu została potrafiła uszczęśliwiać.

I wreszcie nadszedł ten  moment w, którym nareszcie miał spotkać swoją miłość.
- Minho to już czas.- odparł delikatny głos. Otworzył szeroko oczy lecz z tego co mógł dostrzec był znowu młody. Przed nim stał On.  Ubrany był w białą bluzkę, białe rurki i tego samego koloru Martensy.
- Minee.?- zapytał prawie piszcząc.  Chłopak posłał mu lśniący uśmiech, chwycił za rękę i pociągnął w stronę dużych lśniących drzwi.
- Musisz wejść tędy razem ze mną.- polecił tancerz wskazując palcem wejście.
- Co tam jest ? - zapytał lekko drżącym głosem.
- Nie mam bladego pojęcia. Czekałem tu na ciebie przez te wszystkie lata. Chciałem cię osobiście przeprosić za to, że aż tak bardzo zniszczyłem twój świat.- powiedział i momentalnie posmutniał.
- To ja powinienem cię przeprosić za swoje zachowanie. Tak naprawdę nigdy nie kochałem Suli. Chciałem dać ci szanse na normalne życie. Lecz po śmierci gdy twoja mama dała mi list zrozumiałem, że obaj czujemy do siebie to samo. Kocham cię Lee Taeminie i nawet przez ten czas jaki minął nie przestałem o tobie myśleć- odpowiedział brunet i pochwycił młodszego w swoje objęcia. Zdziwił go fakt iż mógł go normalnie dotknąć. Podniósł jego podbródek i złożył na tych ślicznych, malinowych ustach motyli pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej czuły i namiętny. Ich języki tańczyły ciesząc się drugą osobą. To wszystko było tak niesamowite, że aż trudne do opisania. Młody nareszcie doczekał się, aby skosztować smaku tych pięknych warg, a Minho nareszcie wyznał tancerzowi co do niego czuje. Trzymając się za ręce przeszli przez drzwi ciesząc się swoją miłością i tym, że mają przed sobą całą wieczność.

6 komentarzy:

  1. *-*
    Płacze, płacze i jeszcze raz płacze przez Ciebie !
    Jakie to piękne <333
    Pisz takich rzeczy więcej, bo rozpływam się czytając je !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne,ale w przeciwieństwie do ChisanaSekai się nie popłakałam. Czemu to nie mam pojęcia... Ale cóż podobało mi się,to takie radosne [koniec] ^^
    Pozdrawiam,Kasumi Kuno ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twojego bloga!!
    To było piękne <3
    Wzruszyłam się :D
    Pisz takie rzeczy częściej ^^
    Czekam na kolejne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ! Genialne <3
    Oczywiście się rozpłakałam T^T
    Ale warto było :3
    Czekam na kolejne rozdziały ^^
    Yun :3

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko święta popłakałam się to było genialne
    Czekam na kolejne rozdziały a i zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem o NU'EST pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tydzień temu mój kolega popełnił samobójstwo... Widząc tytuł tego opowiadania miałam zamiar sobie odpuścić, ale głupia ja przeczytałam... I nie żałuję. Po mimo tego, że było to dla mnie ciężkie to naprawdę mi się podobało i dzięki tobie zrozumiałam, że "śmierć to nie koniec miłości". Dziękuje <3

    OdpowiedzUsuń