Witam was kochani.!
Z całego mojego serduszka przepraszam, że tak późno, ale mam nawał nauki. ;/ Nawet teraz nie powinnam siedzieć i dodawać tego rozdziału tylko ostro zakuwać geografię ;p
Tylko, że miałam napisany ten rozdział i nie mogłam się powstrzymać od dodania go bo wiem jak na niego czekacie. Prosze o komentarze bo one mnie strsznie motywują, a teraz z przykrością muszę stwierdzić iż mnie wena opuściła i nie wiem co teraz zrobię ;(
Komentujcie i obserwujcie. :D
Miłego czytania <3
Po drodze z restauracji udaliśmy się na deptak na, którym odbywały się targi. Mnóstwo stoisk z przeróżnymi artykułami. Od ubrań po jedzenie. Złapałem Minho za rękę, aby nie zgubić się w tłumie. Podobało mi się to jak małe dzieci przepychały się przy stoisku z zabawkami i z radością oglądały świecące bajery.
Pociągnąłem chłopaka w kierunku namiotu z biżuterią. Mimo iż byłem chłopakiem lubiłem takie pierdołki. Mama zawsze powtarzała, że siedzi we mnie jakaś malutka część dziewczyny, która się tym fascynuje. Zazwyczaj wtedy puszyłem się z oburzenia jak paw i tupałem nogami ze złości.
Przeglądałem różne łańcuszki, aż natrafiłem na coś bardzo interesującego.
Dwie połówki serca wiszące na złotym haczyku naprawdę zwróciły moją uwagę.
- Ten łańcuszek został wykonany z najlepszej jakości srebra, idealny dla zakochanych. W tym miesiącu sprzedałem takich chyba z 50. Fascynujące jak młodzież się nimi fascynuje.- oznajmił sprzedawca nagle wyłaniający się zza szafki. Uśmiechnąłem się do niego promiennie i dokonałem zakupu. Poprosiłem jeszcze o wygrawerowanie pewnych napisów na obu częściach i zapłaciłem.
Mężczyzna ostrożnie zapakował go w małe czerwone pudełeczko i mi wręczył. Z całego tego zamieszania nie zorientowałem się, że Choi gdzieś zniknął. Rozejrzałem się dokoła i opuściłem namiot w poszukiwaniu wielkoluda.
- Tu jesteś.!- krzyknął ktoś za mną, a ja pisnąłem i odruchowo przybrałem swoją postawę obronną.
- Minho ty idioto, nie strasz mnie tak.- warknąłem i pozwoliłem mu się przytulić.
- Przepraszam zginąłem mi gdzieś i się martwiłem. Od teraz nie rozstajemy się ani na krok.- oznajmił i poczochrał moje włosy. Nie lubiłem tego, ale widziałem jaką mu to sprawia przyjemność więc zazwyczaj odpuszczałem.
- Ooo.! Wata cukrowa.! Chcę Chcę Chcę..!- pociągnąłem go za rękę i zacząłem skakać jak dziecko.
- Nie możesz jeść tak dużo cukru. Nie pamiętasz co działo się ostatnio ?- przypomniał mi.
- To wszystko przez Key-ummę.! Dał mi za dużo cukierków i batoników.- oburzyłem się i dźgnąłem go palcem w żebra.
- Co nie zmienia faktu, że dwa dni nie spałeś i trzeba było cię zamknąć na poddaszu i czekać aż ci przejdzie.- powiedział Choi i pocałował mnie w czoło.
- Ale to jest tylko wata cukrowa. Wtedy zjadłem o wiele wiele więcej.- naprostowałem i podniosłem głowę aby spojrzeć mu w oczy.
- Dobrze. Jedną małą watę możemy kupić, ale nic więcej.- oznajmił, a ja z radości wystartowałem w kierunku stoiska, lecz zostałem zatrzymany przez dłoń rapera zaciskająca się na mojej.- Ale nie rozdzielamy się- powiedział i powolnym, ślamazarnym krokiem ruszył z miejsca.
Gdy nareszcie dotarliśmy na miejsce Choi kupił mi słodkość i udaliśmy się dalej.
- Może pójdziemy sobie powróżyć.? - zaproponował starszy, a ja energicznie przytaknąłem głową. No co ? Może i nie wierzę w takie zabobony, ale przecież to tylko zabawa więc czemu nie ?
Po przekroczeniu progu namiotu, kobieta siedząca na różnych kolorowych poduszkach podniosła wzrok.
- Wiedziałam, że przyjdziecie.- rzekła i gestem wskazała nam abyśmy usiedli co po chwili nieśmiało zrobiliśmy.
- Chcielibyśmy wiedzieć co czeka nas w przyszłości.- oznajmił poważnym głosem i ścisnął moją dłoń.
- Ależ oczywiście.! Podajcie mi swoje splecione dłonie. Hmm... Widzę, że wasza miłość jest mocna, a co najważniejsze odwzajemniona. W tych czasach to naprawdę rzadkość. Jesteście sobie bardzo bliscy i obaj nie wyobrażacie sobie życia bez tej drugiej osoby., lecz nadal między wami jest tajemnica, która może zniszczyć wasz związek.- oznajmiła, a my spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem. Zapłaciłem kobiecie i wybiegłem z namiotu. Co jeżeli ona mówiła prawdę ? To Minho miał przede mną jakąś tajemnicę. Zadzwoniłem po taksówkę i pojechałem do domu, zamykając się w swoim pokoju. Po chwili jednak rozległo się pukanie do drzwi przerywające moją ciszę.
- Minee coś się stało ?- zapytał zatroskany Kibum.- Otwórz to porozmawiamy- dodał. Jednym ruchem otworzyłem i usiadłem na nieposłanym łóżku.
- Byliśmy z Choi u wróżki i ona powiedziała, że tajemnica w naszym związku nas rozdzieli. Uciekłem i przyjechałem tutaj. Umma ja nie chcę stracić Minho.!- pisnąłem i przytuliłem się do niego.
- Jeżeli z nim porozmawiasz i wyjaśnisz zaistniałą sytuację na pewno go nie stracisz, ja ci to mówię.- powiedział i pogłaskał mnie po głowie.
- No, ale przez ten cały czas jaki jesteśmy razem nie wyznał mi tego .! Co ja mam o tym wszystkim myśleć.?- zapytałem i spojrzałem w kocie oczy chłopaka.
- Może nie miał odwagi ? Może tak samo jak ty nie chciał cię stracić i bał się twojej reakcji ?- rozmyślał na głos Key.
- Chyba masz rację...- stwierdziłem i pocałowałem go w policzek. - Dziękuję jesteś najlepszą Ummą na całym świecie .!- powiedziałem po czym wybiegłem z domu, w celu poszukiwania rapera.
Biegałem po okolicach naszego domu, aż wpadłem na coś lub raczej na kogoś. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany brunet o czarnych oczach.
- MINHO.!- wrzasnąłem i przywarłem do jego piersi.- tak bardzo cię przepraszam. Nawet Jeżeli masz jakąś tajemnicę to mnie to nie interesuje ponieważ nie chcę cię stracić.- wyszeptałem w jego koszulkę.
- Chodźmy do domu, a wszystko ci wytłumaczę- obiecał i razem, trzymając się za ręce skierowaliśmy się do naszego domu.
- Już jesteśmy.!- krzyknąłem i pomknęliśmy na poddasze, gdzie znajdował się pokój gościnny. Usiadłem na łóżku i czekałem aż chłopak zacznie swoją wypowiedź. Szczerze powiem, że bałem się tego co starszy ma mi do wyznania.
- Pięć lat temu, zanim jeszcze dostałem się do zespołu ja i mój kolega, wtedy jedyny przyjaciel, okradaliśmy sklepy. W życiu nigdy nie było nam łatwo. Nasi ojcowie stracili pracę, a przecież musieliśmy za coś żyć. Dzisiaj wiem, że to nie usprawiedliwia naszego zachowania. Wiele razy odwoziła mnie do domu policja. a mama za każdym razem się denerwowała. Pół roku później obiecałem jej, że będę uczciwie zarabiał, a część pieniędzy przekazywał rodzinie.- wyznał, a mnie zamurowało. Choi Minho najmilszy i najuczciwszy chłopak na ziemi w przeszłości kradł ?
- Minee powiedz coś.- usłyszałem jego roztrzęsiony głos. Gdy spojrzałem na jego twarz zorientowałem iż każde moje słowo znaczy dla niego bardzo wiele. Nie mogąc patrzeć jak się męczy wstałem i przytuliłem go mocno, aby dać mu swoje wsparcie.
- To było dawno rozumiem. Też jak byłem młodszy robiłem głupie rzeczy, ale zamknąłem ten rozdział i zacząłem nowy jako Taemin, tancerz i maknae zespołu SHINee. Ty też jesteś inny niż kiedyś wiem to chociaż się jeszcze nie znaliśmy.- powiedziałem i pocałowałem go najczulej jak tylko potrafiłem.
- Dziękuję, że mnie nie odrzuciłeś.- wyszeptał całując mnie w czoło.
- To nic. Miłość rozumie wszystko. Moja mama powiedziała mi kiedyś, że każdy popełnia błędy i powinienem nauczyć się wybaczać.- odpowiedziałem.
- Twoja mama była mądrą kobietą.- stwierdził.
- Tak była i nigdy o niej nie zapomnę.- przyrzekłem i przytuliłem się mocniej do chłopaka.
wtorek, 25 września 2012
sobota, 22 września 2012
One-Shot " Nadzieja umiera ostatnia ''
Bez zbędnego pisania zapraszam. Komentujcie i obserwujcie. ;D
Leżał skulony na zimnej podłodze i płakał. Według jego obliczeń spędził w tej wilgotnej i zimnej piwnicy już trzy tygodnie. Nie rozumiał dlaczego akurat on musiał zostać tak strasznie potraktowany.
Z daleka usłyszał odgłos ciężkich butów, które były coraz bliżej. Chłopak bał się. Wiedział co go czeka. Ten mężczyzna przychodził tu codziennie i żądał tego samego. Całe jego ciało drżało, a z oczu zaczęły wypływać łzy.
Dźwięk otwieranych drzwi przeraził go jeszcze bardziej.
- Wstań i zdejmuj spodnie, nie mam dzisiaj czasu na gry wstępne.- rozkazał agresywnym tonem i uderzył chłopaka w twarz. Kibum nigdy nie widział jego twarzy, on na to nie pozwalał.
Tak jak mówił nie pierdolił się z przygotowywaniem młodszego tylko wbił się w niego wywołując dziki przepełniony bólem krzyk. Czasami starał się myśleć iż jest to jego Jjong, ale Dino zawsze był delikatny i troskliwy, nie jak ten typ. Ale przecież Jonghyun go kochał i nie mógłby go tak strasznie skrzywdzić.
Przez jakiś czas miał nadzieję, że przyjaciele go odnajdą i zabiorą do domu, lecz po tylu tygodniach stracił wszelką nadzieję na powrót do normalnego życia. Skona tu, w tej piwnicy i nikt nie dowie się co stało się z Kim Kibumem, kolorowo-włosym chłopakiem o kocim spojrzeniu.
Natomiast gwałciciel zapiął rozporek i szybko opuścił pomieszczenie zostawiając go samego i obolałego. Tak właśnie mijały kolejne dni. Pewnego chłodnego poranka Key siedział na swoim kocu, który otrzymał od pewnej kobiety, która przynosiła mu jedzenie. Nie były to rarytasy, ale dało się przeżyć. Ponownie usłyszał ciche szuranie butów, lecz różniło się to trochę od odgłosu kroków mężczyzny. Mało co nie dostał zawału gdy nagle rozległ się strzał. Ktoś kopniakiem wyważył drzwi i rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Nie krył zdziwienia, gdy osoba w czarnej kominiarce pociągnęła go za rękę i wyprowadziła z pomieszczenia. Przeprowadził go przez następne pokoje z bronią uniesioną ku górze. Przez nadmierną adrenalinę prawie narobił w spodnie. Chłopak nie krył przerażenia patrząc na przedmiot śmierci. Zastanawiał się kto kryje się pod czarnym kawałkiem materiału, gdy nagle został popchnięty na ścianę i padł kolejny strzał po czym ponownie był zmuszony do ruchu. Został wepchnięty do sportowego samochodu, a tajemniczy chłopak przekręcił kluczyk i z piskiem opon ruszył na najbliższą autostradę w kierunku Seulu. Nie miał pojęcia kim jest ów osoba, ale z tego co zauważył był profesjonalistą. Prędkość z jaką się przemieszczali wywoływała w brzuchu Kibuma odruchy wymiotne.
- Możemy zwolnić ?- zapytał drżącym głosem.
- Jeżeli teraz zwolnimy dogonią nas i dopadną. Za pięć minut znajdziemy się w bezpiecznym miejscu i będziesz mógł odpocząć, a ja wszystko ci wytłumaczę.- zapewnił drastycznie skręcając w lewo. Wjechali na teren jakiejś starej, opuszczonej fabryki. Zaparkowali srebrnego Jaguara na tyłach budynku i opuścili wnętrze pojazdu. Tajemniczy chłopak zabrał dużą torbę z bagażnika i ruszył śladem młodszego.
- Masz przebierz się. W środku masz też coś do jedzenia i picia- oznajmił podając mu torbę.
- Gdzie... Gdzie mogę się przebrać ?- zapytał cichutko kim, natomiast jego towarzysz prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Kibum, nie wymyślaj, nie raz i nie dwa widziałem cię w bokserkach lub bez nich.- zaśmiał się i patrzył na jego reakcje.
- Kim ty jesteś, że mówisz takie rzeczy ?!- ryknął cały czerwony na twarzy i zerwał się na równe nogi.
- Jestem...- zaczął i zdjął czarną kominiarkę z głowy.
- JONGHYUN.!!!- pisnął i rzucił się na chłopaka, kurczowo trzymając koszulkę ukochanego.
- Kibum tak się stęskniłem.- powiedział i przyciągnął go bliżej siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.- wyłkał w jego klatkę piersiową dławiąc się łzami.
- Spokojnie jesteś bezpieczny. Zająłem się tym kretynem, który miał czelność cię krzywdzić przez cały ten czas.- zapewnił Jong i pogłaskał go po głowie- Pamiętaj, nigdy nie trać nadziei. Po twoim zniknięciu nie myślałem o niczym innym jak tylko cię odnaleźć. Byłem pewien, że nie opuściłem okolic Seulu. Dostałem się na kurs policyjny i wykupiłem pozwolenia na posiadanie broni. Poznałem też chłopaka, który pomoże zatuszować śmierć tego gnojka.- rzekł chłopak. Key patrzył na niego z nie dowierzeniem wymalowanym na twarzy i dumą.
- Zrobiłeś to wszystko dla mnie ?- wyszeptał łamiącym się głosem, dotykając opruszkami palców jego rozgrzanego policzka.
- Bummie od samego początku wariowałem, gdy nie było się przy nie. Minho próbował odwrócić moją uwagę sportem, lecz nie wychodziło mu to za dobrze. Zrozum za ciebie mógłbym poświęcić życie.- powiedział a oczy mu się zaszkliły. Starszy był w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem w Azji. Odnalazł swoją miłość i mógł cieszyć się jego obecnością.
Leżał skulony na zimnej podłodze i płakał. Według jego obliczeń spędził w tej wilgotnej i zimnej piwnicy już trzy tygodnie. Nie rozumiał dlaczego akurat on musiał zostać tak strasznie potraktowany.
Z daleka usłyszał odgłos ciężkich butów, które były coraz bliżej. Chłopak bał się. Wiedział co go czeka. Ten mężczyzna przychodził tu codziennie i żądał tego samego. Całe jego ciało drżało, a z oczu zaczęły wypływać łzy.
Dźwięk otwieranych drzwi przeraził go jeszcze bardziej.
- Wstań i zdejmuj spodnie, nie mam dzisiaj czasu na gry wstępne.- rozkazał agresywnym tonem i uderzył chłopaka w twarz. Kibum nigdy nie widział jego twarzy, on na to nie pozwalał.
Tak jak mówił nie pierdolił się z przygotowywaniem młodszego tylko wbił się w niego wywołując dziki przepełniony bólem krzyk. Czasami starał się myśleć iż jest to jego Jjong, ale Dino zawsze był delikatny i troskliwy, nie jak ten typ. Ale przecież Jonghyun go kochał i nie mógłby go tak strasznie skrzywdzić.
Przez jakiś czas miał nadzieję, że przyjaciele go odnajdą i zabiorą do domu, lecz po tylu tygodniach stracił wszelką nadzieję na powrót do normalnego życia. Skona tu, w tej piwnicy i nikt nie dowie się co stało się z Kim Kibumem, kolorowo-włosym chłopakiem o kocim spojrzeniu.
Natomiast gwałciciel zapiął rozporek i szybko opuścił pomieszczenie zostawiając go samego i obolałego. Tak właśnie mijały kolejne dni. Pewnego chłodnego poranka Key siedział na swoim kocu, który otrzymał od pewnej kobiety, która przynosiła mu jedzenie. Nie były to rarytasy, ale dało się przeżyć. Ponownie usłyszał ciche szuranie butów, lecz różniło się to trochę od odgłosu kroków mężczyzny. Mało co nie dostał zawału gdy nagle rozległ się strzał. Ktoś kopniakiem wyważył drzwi i rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Nie krył zdziwienia, gdy osoba w czarnej kominiarce pociągnęła go za rękę i wyprowadziła z pomieszczenia. Przeprowadził go przez następne pokoje z bronią uniesioną ku górze. Przez nadmierną adrenalinę prawie narobił w spodnie. Chłopak nie krył przerażenia patrząc na przedmiot śmierci. Zastanawiał się kto kryje się pod czarnym kawałkiem materiału, gdy nagle został popchnięty na ścianę i padł kolejny strzał po czym ponownie był zmuszony do ruchu. Został wepchnięty do sportowego samochodu, a tajemniczy chłopak przekręcił kluczyk i z piskiem opon ruszył na najbliższą autostradę w kierunku Seulu. Nie miał pojęcia kim jest ów osoba, ale z tego co zauważył był profesjonalistą. Prędkość z jaką się przemieszczali wywoływała w brzuchu Kibuma odruchy wymiotne.
- Możemy zwolnić ?- zapytał drżącym głosem.
- Jeżeli teraz zwolnimy dogonią nas i dopadną. Za pięć minut znajdziemy się w bezpiecznym miejscu i będziesz mógł odpocząć, a ja wszystko ci wytłumaczę.- zapewnił drastycznie skręcając w lewo. Wjechali na teren jakiejś starej, opuszczonej fabryki. Zaparkowali srebrnego Jaguara na tyłach budynku i opuścili wnętrze pojazdu. Tajemniczy chłopak zabrał dużą torbę z bagażnika i ruszył śladem młodszego.
- Masz przebierz się. W środku masz też coś do jedzenia i picia- oznajmił podając mu torbę.
- Gdzie... Gdzie mogę się przebrać ?- zapytał cichutko kim, natomiast jego towarzysz prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Kibum, nie wymyślaj, nie raz i nie dwa widziałem cię w bokserkach lub bez nich.- zaśmiał się i patrzył na jego reakcje.
- Kim ty jesteś, że mówisz takie rzeczy ?!- ryknął cały czerwony na twarzy i zerwał się na równe nogi.
- Jestem...- zaczął i zdjął czarną kominiarkę z głowy.
- JONGHYUN.!!!- pisnął i rzucił się na chłopaka, kurczowo trzymając koszulkę ukochanego.
- Kibum tak się stęskniłem.- powiedział i przyciągnął go bliżej siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.- wyłkał w jego klatkę piersiową dławiąc się łzami.
- Spokojnie jesteś bezpieczny. Zająłem się tym kretynem, który miał czelność cię krzywdzić przez cały ten czas.- zapewnił Jong i pogłaskał go po głowie- Pamiętaj, nigdy nie trać nadziei. Po twoim zniknięciu nie myślałem o niczym innym jak tylko cię odnaleźć. Byłem pewien, że nie opuściłem okolic Seulu. Dostałem się na kurs policyjny i wykupiłem pozwolenia na posiadanie broni. Poznałem też chłopaka, który pomoże zatuszować śmierć tego gnojka.- rzekł chłopak. Key patrzył na niego z nie dowierzeniem wymalowanym na twarzy i dumą.
- Zrobiłeś to wszystko dla mnie ?- wyszeptał łamiącym się głosem, dotykając opruszkami palców jego rozgrzanego policzka.
- Bummie od samego początku wariowałem, gdy nie było się przy nie. Minho próbował odwrócić moją uwagę sportem, lecz nie wychodziło mu to za dobrze. Zrozum za ciebie mógłbym poświęcić życie.- powiedział a oczy mu się zaszkliły. Starszy był w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem w Azji. Odnalazł swoją miłość i mógł cieszyć się jego obecnością.
wtorek, 18 września 2012
Strona na Facebook'u
Moje kochane. (kochane bo o ile dobrze wiem żaden chłopak nie czyta mojego bloga ;p) Założyłam stronę na facebook'u. Jeżeli chcecie polubcie, a jeżeli sami takową posiadacie dajcie link chętnie polubię ;D No to by było na tyle. Jutro rozdziału nie będzie ponieważ zapodział mi się gdzieś zeszyt i mam trening piłki ręcznej (zaciągnięta siłą). Jeżeli nie będę dawała znaków życia to znaczy iż padłam ;p http://www.facebook.com/#!/pages/I-Jak-Tu-Nie-Kocha%C4%87-Azjat%C3%B3w/466517903380320
poniedziałek, 17 września 2012
Ogłoszenia Parafialne.!
Drodzy parafianie.!
*poprawia sobie mikrofon i teatralnie chrząka*
Jako iż spodobało mi się pisanie One-Shotów zaczęłam pisać jeszcze jednego. Tym razem parring JongKey. Hmm... Tematyka trochę inna niż w poprzednim, ale kończy się dobrze xD Rozdział 19 pojawi się dzień po opublikowaniu owego one-shota. Wiem, że długo już nie dodaje ale serio wciągnęło mnie takie pisanie ;p
Jestem z siebie dumna ponieważ dostałam pierwszą jedynkę w tym roku szkolnym * szczerzy się* No dobra wiem angielski potrzebny abym mogła lecieć do Korei. ♥.♥ Obiecuję wam, że się za siebie wezmę. *przysięga z ręką na sercu* (bo jeżeli będę miała chujowe oceny - przepraszam za wyrażenie- to mama da mi szlaban na komputer a co się z tym równa nie będzie rozdziałów ;oo. Więc motywujcie mnie do nauki bo mi się już serdecznie nie chce patrzeć na te głupie książki. ;/
*poprawia sobie mikrofon i teatralnie chrząka*
Jako iż spodobało mi się pisanie One-Shotów zaczęłam pisać jeszcze jednego. Tym razem parring JongKey. Hmm... Tematyka trochę inna niż w poprzednim, ale kończy się dobrze xD Rozdział 19 pojawi się dzień po opublikowaniu owego one-shota. Wiem, że długo już nie dodaje ale serio wciągnęło mnie takie pisanie ;p
Jestem z siebie dumna ponieważ dostałam pierwszą jedynkę w tym roku szkolnym * szczerzy się* No dobra wiem angielski potrzebny abym mogła lecieć do Korei. ♥.♥ Obiecuję wam, że się za siebie wezmę. *przysięga z ręką na sercu* (bo jeżeli będę miała chujowe oceny - przepraszam za wyrażenie- to mama da mi szlaban na komputer a co się z tym równa nie będzie rozdziałów ;oo. Więc motywujcie mnie do nauki bo mi się już serdecznie nie chce patrzeć na te głupie książki. ;/
czwartek, 13 września 2012
ONE-SHOT.! " Śmierć to nie koniec miłości"
No i wreszcie zdołałam ukończyć tego One-shot'a
Powiem szczerze, że naszedł mnie na to aby go napisać bo własnych życiowych odczuciach. Większość tego co się dzieje w tym tekście to opis mojego zachowania itp. To mój pierwszy tego typu tekst więc proszę was o oceny. No i powiedzcie czy mam napisać jeszcze jakieś One-shot'y a jeżeli tak to z jakim parringiem byście chcieli. Myślałam, że wyjdzie dłuższy bo zajęło mi to 10 i pół strony ;o. No ale co zrobić nic już nie wymyślę. A co do nowych One-Shot'ów to pewnie coś się u mnie jeszcze zdarzy więc mogę to zawsze opisać. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania. A no i dziękuję za wszelkie komentarze. Jakiekolwiek pytania to tu jest moje gg: 33660906. Jeżeli chcecie być powiadomieni o nowych notkach to piszcie. No to ja już nie przeszkadzam i zapraszam do czytania ;D
Obudził się tak jak zawsze o 8. Przez to wszystko co się ostatnio działo nie potrafił normalnie spać. Zasypiał o 2 w nocy, a później chodził jak duch i nie wiedział co ze sobą zrobić.
Ogarnął swoją powłokę i w celu zrobienia sobie herbaty udał się do kuchni. Myślami był bardzo daleko, a jego ciało wykonywało wszystkie czynności automatycznie. Usiadł przy stole i upił łyk gorącego napoju. Od dwóch tygodni prowadził tę samą pustą egzystencję. Chłopcy próbowali go jakoś pocieszyć i doprowadzić do normalnego stanu, lecz chłopak zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
No, ale zacznijmy od początku. Powróćmy do momentu w, którym wszystko się spieprzyło i Lee Taemin przestał być radosnym i uśmiechniętym nastolatkiem.
"-Z kim tak piszesz ?- zapytał młodszy patrząc na Minho, który nie wypuszczał telefonu z rąk od paru dobrych godzin.
- Z nikim takim. I tak nie znasz.- mruknął w odpowiedzi i powrócił do stukania w ekran. lee spuścił głowę i kątem oka próbował zobaczyć z kim koresponduje starszy. Kolejny sms i i kolejny denerwujący dźwięk oznajmiający nową wiadomość tekstową.
Jeden szybki rzut oka na telefon rapera i w głowie pojawiły się ostrzegawcze dzwonki. Suli. Była dziewczyna bruneta, która prawie zniszczyła ich przyjaźń.
- SULI ?! Czy ty już nie pamiętasz co ona nam zrobiła ?!- krzyknął młody ze łzami w oczach i pobiegł do swojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. Zdenerwowany chwycił swoją żyletkę i wykonał zdecydowane cięcie. Bezsilnie opadł na kolana i zaczął płakać. Ta sytuacja wykańczała go psychicznie.
"- Czy on nie widzi tego jak bardzo go kocham ?'' zastanawiał się młodszy. Położył się i najnormalniej w świecie zasnął.
Od tamtego dnia było już tylko gorzej. Maknae zmizerniał, uśmiech coraz rzadziej pojawiał się na jego młodej buzi, a w oczach widniał ból.
Co do Minho i Suli, kilka dni później przyprowadził ją do domu, a reszta przyjęła ją z otwartymi ramionami. Chyba tylko on pamiętał jak namieszała w życiu całej ekipy.
Początkowo starał się cieszyć szczęściem przyjaciela, lecz kiedy obdarzał ją swoimi pocałunkami czy czułymi słowami rozsadzało go od środka.
Każdego kolejnego dnia na lewym nadgarstku pojawiało się więcej ran i blizn. Nawet się nie zorientował gdy jedno cięcie zmieniło się w uzależnienie.
Nagle wstał i wyjął z szafki pudełko tabletek nasennych i alkohol. Cicho przemknął po schodach do swojego pokoju i usiadł na podłodze chwytając kartkę i długopis. Chłopak nie wiedział ile czasu przelewał uczucia na kartkę, ale dla niego czas już nie był ważny. Włożył wiadomość do koperty i dokładnie ją zakleił pisząc na niej adresata. Połknął kilkanaście tabletek i ze spokojem osunął się na podłogę.
Tydzień później Choi Minho znajdował się na cmentarzu ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Płakał. Był idiotą. Powinien bardziej obserwować młodszego, a nie latać za Suli niczym pies z którą i tak zerwał trzy dni po śmierci chłopaka. Usiadł na drewnianej ławce i wpatrywał się w te lśniące brązowe oczy na zdjęciu. jego ukochany Minee odszedł. Już nigdy nie uśmiechnie się do niego, nie przytuli, ani nie poprosi o zapas mleka bananowego.
- Choi Minho ?- zapytał dobrze znany kobiecy głos. Podniósł wzrok, a jego oczom ukazała się matka jego ukochanego.
- Tak to ja- powiedział drżącym głosem.
- Taemin zostawił dla ciebie list. Nikt go nie otwierał możesz być tego pewny.- zapewniła podając mu list i powolnym krokiem odchodząc.
Powoli otworzył kolorową kopertę i zagłębił się w treści owego listu.
" Kochany żabolu.!
Nawet nie wiesz jak boli mnie pisanie tego listu. Każdego dnia gdy wiedziałem ciebie z Suli serce pękało mi a tysiące malutkich kawałeczków. Przez jakiś czas cieszyłem się twoim szczęściem, lecz miłość jaką cię obdarzyłem zabijała mnie od środka. Każdej nocy zapłakany zasypiałem wtulony w poduszkę, a chciałem abyś to był ty. To było trudne. Choi miłość potrafi zabijać i właśnie to zrobiła ze mną. Te wszystkie chwile jakie razem przeżyliśmy teraz przelatują mi przez głowę. Płaczę. Płaczę pisząc ten list bo wiem, że już nigdy nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy i nie usłyszę twojego głosu. Wiem też, że koniec mojego życia jest już bliski. Nie chciałem tak odchodzić, ale moje serce nie ma już siły na takie życie. Zrozum mnie. Chciałbym abyś po moim odejściu normalnie żył. Abyś odnosił sukcesy zawodowe i posiadał gromadkę małych dzieci podobnych do ciebie. To tylko jedna decyzja, a tyle zmieni w naszych życiach. Żegnaj Minho mam nadzieję, że spotkamy się w innym świecie.
Kocham cię Taemin <3"
Raper z zapłakanymi oczami wpatrywał się w kartkę.
- Czyli on mnie też kochał- wyszeptał z niedowierzaniem i ponownie zaczął płakać.
- Młody jeżeli myślisz, że o tobie zapomnę to się grubo mylisz.- powiedział i wytarł twarz dłońmi, chowając list do kieszeni marynarki.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ.
Minho żył tak jak nakazał mu Taemin. Pracował tak, aby młody mógł być z niego dumny. Wiedział, że Lee obserwuje jego poczynania gdziekolwiek się znajdował. Lecz Choi nigdy nie pokochał nikogo innego. Mijały dni, miesiące, lata, a on nadal pozostawał sam. Żył z myślą iż gdy tylko ukończy swoje ziemskie życie spotka Jego. Szatyna o czekoladowych oczach i anielskim uśmiechu, który zapewnił sobie miejsce w jego sercu.
Spotka miłość swojego życia i wtedy powie mu wszystko czego nie zdążył powiedzieć za życia. Wyzna jak bardzo go kocha i jak bardzo brakowało mu go przez te wszystkie lata. Po zakończeniu swojego życia trafi do raju, nie dlatego, że miał jakieś specjalne zasługi u Boga bo jakoś w niego nie wierzył, ale jemu wystarczyła obecność młodszego aby wieczność jaka mu została potrafiła uszczęśliwiać.
I wreszcie nadszedł ten moment w, którym nareszcie miał spotkać swoją miłość.
- Minho to już czas.- odparł delikatny głos. Otworzył szeroko oczy lecz z tego co mógł dostrzec był znowu młody. Przed nim stał On. Ubrany był w białą bluzkę, białe rurki i tego samego koloru Martensy.
- Minee.?- zapytał prawie piszcząc. Chłopak posłał mu lśniący uśmiech, chwycił za rękę i pociągnął w stronę dużych lśniących drzwi.
- Musisz wejść tędy razem ze mną.- polecił tancerz wskazując palcem wejście.
- Co tam jest ? - zapytał lekko drżącym głosem.
- Nie mam bladego pojęcia. Czekałem tu na ciebie przez te wszystkie lata. Chciałem cię osobiście przeprosić za to, że aż tak bardzo zniszczyłem twój świat.- powiedział i momentalnie posmutniał.
- To ja powinienem cię przeprosić za swoje zachowanie. Tak naprawdę nigdy nie kochałem Suli. Chciałem dać ci szanse na normalne życie. Lecz po śmierci gdy twoja mama dała mi list zrozumiałem, że obaj czujemy do siebie to samo. Kocham cię Lee Taeminie i nawet przez ten czas jaki minął nie przestałem o tobie myśleć- odpowiedział brunet i pochwycił młodszego w swoje objęcia. Zdziwił go fakt iż mógł go normalnie dotknąć. Podniósł jego podbródek i złożył na tych ślicznych, malinowych ustach motyli pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej czuły i namiętny. Ich języki tańczyły ciesząc się drugą osobą. To wszystko było tak niesamowite, że aż trudne do opisania. Młody nareszcie doczekał się, aby skosztować smaku tych pięknych warg, a Minho nareszcie wyznał tancerzowi co do niego czuje. Trzymając się za ręce przeszli przez drzwi ciesząc się swoją miłością i tym, że mają przed sobą całą wieczność.
Powiem szczerze, że naszedł mnie na to aby go napisać bo własnych życiowych odczuciach. Większość tego co się dzieje w tym tekście to opis mojego zachowania itp. To mój pierwszy tego typu tekst więc proszę was o oceny. No i powiedzcie czy mam napisać jeszcze jakieś One-shot'y a jeżeli tak to z jakim parringiem byście chcieli. Myślałam, że wyjdzie dłuższy bo zajęło mi to 10 i pół strony ;o. No ale co zrobić nic już nie wymyślę. A co do nowych One-Shot'ów to pewnie coś się u mnie jeszcze zdarzy więc mogę to zawsze opisać. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania. A no i dziękuję za wszelkie komentarze. Jakiekolwiek pytania to tu jest moje gg: 33660906. Jeżeli chcecie być powiadomieni o nowych notkach to piszcie. No to ja już nie przeszkadzam i zapraszam do czytania ;D
Obudził się tak jak zawsze o 8. Przez to wszystko co się ostatnio działo nie potrafił normalnie spać. Zasypiał o 2 w nocy, a później chodził jak duch i nie wiedział co ze sobą zrobić.
Ogarnął swoją powłokę i w celu zrobienia sobie herbaty udał się do kuchni. Myślami był bardzo daleko, a jego ciało wykonywało wszystkie czynności automatycznie. Usiadł przy stole i upił łyk gorącego napoju. Od dwóch tygodni prowadził tę samą pustą egzystencję. Chłopcy próbowali go jakoś pocieszyć i doprowadzić do normalnego stanu, lecz chłopak zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
No, ale zacznijmy od początku. Powróćmy do momentu w, którym wszystko się spieprzyło i Lee Taemin przestał być radosnym i uśmiechniętym nastolatkiem.
"-Z kim tak piszesz ?- zapytał młodszy patrząc na Minho, który nie wypuszczał telefonu z rąk od paru dobrych godzin.
- Z nikim takim. I tak nie znasz.- mruknął w odpowiedzi i powrócił do stukania w ekran. lee spuścił głowę i kątem oka próbował zobaczyć z kim koresponduje starszy. Kolejny sms i i kolejny denerwujący dźwięk oznajmiający nową wiadomość tekstową.
Jeden szybki rzut oka na telefon rapera i w głowie pojawiły się ostrzegawcze dzwonki. Suli. Była dziewczyna bruneta, która prawie zniszczyła ich przyjaźń.
- SULI ?! Czy ty już nie pamiętasz co ona nam zrobiła ?!- krzyknął młody ze łzami w oczach i pobiegł do swojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. Zdenerwowany chwycił swoją żyletkę i wykonał zdecydowane cięcie. Bezsilnie opadł na kolana i zaczął płakać. Ta sytuacja wykańczała go psychicznie.
"- Czy on nie widzi tego jak bardzo go kocham ?'' zastanawiał się młodszy. Położył się i najnormalniej w świecie zasnął.
Od tamtego dnia było już tylko gorzej. Maknae zmizerniał, uśmiech coraz rzadziej pojawiał się na jego młodej buzi, a w oczach widniał ból.
Co do Minho i Suli, kilka dni później przyprowadził ją do domu, a reszta przyjęła ją z otwartymi ramionami. Chyba tylko on pamiętał jak namieszała w życiu całej ekipy.
Początkowo starał się cieszyć szczęściem przyjaciela, lecz kiedy obdarzał ją swoimi pocałunkami czy czułymi słowami rozsadzało go od środka.
Każdego kolejnego dnia na lewym nadgarstku pojawiało się więcej ran i blizn. Nawet się nie zorientował gdy jedno cięcie zmieniło się w uzależnienie.
Nagle wstał i wyjął z szafki pudełko tabletek nasennych i alkohol. Cicho przemknął po schodach do swojego pokoju i usiadł na podłodze chwytając kartkę i długopis. Chłopak nie wiedział ile czasu przelewał uczucia na kartkę, ale dla niego czas już nie był ważny. Włożył wiadomość do koperty i dokładnie ją zakleił pisząc na niej adresata. Połknął kilkanaście tabletek i ze spokojem osunął się na podłogę.
Tydzień później Choi Minho znajdował się na cmentarzu ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Płakał. Był idiotą. Powinien bardziej obserwować młodszego, a nie latać za Suli niczym pies z którą i tak zerwał trzy dni po śmierci chłopaka. Usiadł na drewnianej ławce i wpatrywał się w te lśniące brązowe oczy na zdjęciu. jego ukochany Minee odszedł. Już nigdy nie uśmiechnie się do niego, nie przytuli, ani nie poprosi o zapas mleka bananowego.
- Choi Minho ?- zapytał dobrze znany kobiecy głos. Podniósł wzrok, a jego oczom ukazała się matka jego ukochanego.
- Tak to ja- powiedział drżącym głosem.
- Taemin zostawił dla ciebie list. Nikt go nie otwierał możesz być tego pewny.- zapewniła podając mu list i powolnym krokiem odchodząc.
Powoli otworzył kolorową kopertę i zagłębił się w treści owego listu.
" Kochany żabolu.!
Nawet nie wiesz jak boli mnie pisanie tego listu. Każdego dnia gdy wiedziałem ciebie z Suli serce pękało mi a tysiące malutkich kawałeczków. Przez jakiś czas cieszyłem się twoim szczęściem, lecz miłość jaką cię obdarzyłem zabijała mnie od środka. Każdej nocy zapłakany zasypiałem wtulony w poduszkę, a chciałem abyś to był ty. To było trudne. Choi miłość potrafi zabijać i właśnie to zrobiła ze mną. Te wszystkie chwile jakie razem przeżyliśmy teraz przelatują mi przez głowę. Płaczę. Płaczę pisząc ten list bo wiem, że już nigdy nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy i nie usłyszę twojego głosu. Wiem też, że koniec mojego życia jest już bliski. Nie chciałem tak odchodzić, ale moje serce nie ma już siły na takie życie. Zrozum mnie. Chciałbym abyś po moim odejściu normalnie żył. Abyś odnosił sukcesy zawodowe i posiadał gromadkę małych dzieci podobnych do ciebie. To tylko jedna decyzja, a tyle zmieni w naszych życiach. Żegnaj Minho mam nadzieję, że spotkamy się w innym świecie.
Kocham cię Taemin <3"
Raper z zapłakanymi oczami wpatrywał się w kartkę.
- Czyli on mnie też kochał- wyszeptał z niedowierzaniem i ponownie zaczął płakać.
- Młody jeżeli myślisz, że o tobie zapomnę to się grubo mylisz.- powiedział i wytarł twarz dłońmi, chowając list do kieszeni marynarki.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ.
Minho żył tak jak nakazał mu Taemin. Pracował tak, aby młody mógł być z niego dumny. Wiedział, że Lee obserwuje jego poczynania gdziekolwiek się znajdował. Lecz Choi nigdy nie pokochał nikogo innego. Mijały dni, miesiące, lata, a on nadal pozostawał sam. Żył z myślą iż gdy tylko ukończy swoje ziemskie życie spotka Jego. Szatyna o czekoladowych oczach i anielskim uśmiechu, który zapewnił sobie miejsce w jego sercu.
Spotka miłość swojego życia i wtedy powie mu wszystko czego nie zdążył powiedzieć za życia. Wyzna jak bardzo go kocha i jak bardzo brakowało mu go przez te wszystkie lata. Po zakończeniu swojego życia trafi do raju, nie dlatego, że miał jakieś specjalne zasługi u Boga bo jakoś w niego nie wierzył, ale jemu wystarczyła obecność młodszego aby wieczność jaka mu została potrafiła uszczęśliwiać.
I wreszcie nadszedł ten moment w, którym nareszcie miał spotkać swoją miłość.
- Minho to już czas.- odparł delikatny głos. Otworzył szeroko oczy lecz z tego co mógł dostrzec był znowu młody. Przed nim stał On. Ubrany był w białą bluzkę, białe rurki i tego samego koloru Martensy.
- Minee.?- zapytał prawie piszcząc. Chłopak posłał mu lśniący uśmiech, chwycił za rękę i pociągnął w stronę dużych lśniących drzwi.
- Musisz wejść tędy razem ze mną.- polecił tancerz wskazując palcem wejście.
- Co tam jest ? - zapytał lekko drżącym głosem.
- Nie mam bladego pojęcia. Czekałem tu na ciebie przez te wszystkie lata. Chciałem cię osobiście przeprosić za to, że aż tak bardzo zniszczyłem twój świat.- powiedział i momentalnie posmutniał.
- To ja powinienem cię przeprosić za swoje zachowanie. Tak naprawdę nigdy nie kochałem Suli. Chciałem dać ci szanse na normalne życie. Lecz po śmierci gdy twoja mama dała mi list zrozumiałem, że obaj czujemy do siebie to samo. Kocham cię Lee Taeminie i nawet przez ten czas jaki minął nie przestałem o tobie myśleć- odpowiedział brunet i pochwycił młodszego w swoje objęcia. Zdziwił go fakt iż mógł go normalnie dotknąć. Podniósł jego podbródek i złożył na tych ślicznych, malinowych ustach motyli pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej czuły i namiętny. Ich języki tańczyły ciesząc się drugą osobą. To wszystko było tak niesamowite, że aż trudne do opisania. Młody nareszcie doczekał się, aby skosztować smaku tych pięknych warg, a Minho nareszcie wyznał tancerzowi co do niego czuje. Trzymając się za ręce przeszli przez drzwi ciesząc się swoją miłością i tym, że mają przed sobą całą wieczność.
niedziela, 9 września 2012
18. "Pójdziesz ze mną na randkę ?"
No to jestem. Tak pod koniec tygodnia, ale jestem. ( No w zasadzie gdyby brać tak tydzień według
kościoła to niedziela jest pierwszym dniem tygodnia ;p) No ale dobra.
Rozdział znowu krótki. Usprawiedliwiam się tylko tym iż jestem w trakcie
pisania One-shot'a z 2Min'em więc mam nadzieję iż mi wybaczycie. Dodaję
dzisiaj ponieważ moja siostra ma urodziny i nikt nie będzie chciał
zająć mi komputera. Wiecie rodzina siedzi i kilka jej koleżanek więc
siedzę sobie w pokoju i mam spokój ;D Nie wiem ile będzie jeszcze
rozdziałów do końca, ale o tym będę informowała na bieżąco. Jutro mam
dyktando z polskiego i nie wiem co zrobić z tym fantem czy mam sobie
powtórzyć zasady ortografii czy jednak liczyć na szczęście ;D Komentujcie bo to strasznie cieszy i motywuje do dalszego pisania ;D
No ale bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania :
Otworzyłem szeroko wielkie okno i odetchnąłem świeżym powietrzem. Atmosfera na zewnątrz była rześka i przyjemna po wczorajszym deszczu.
Nagle za plecami usłyszałem chrząknięcie więc odruchowo odwróciłem się, aby sprawdzić kto zakłóca mój spokój. Przede mną stał nie kto inny jak Choi Minho w samych bokserkach. Powiem szczerze, że zrobiło mi się trochę słabo na widok pół nagiego chłopaka. Usiadłem na krześle, a raper podszedł bliżej siadając na rogu biurka.
- Wiesz, bo ja chciałem... Nigdy jeszcze nie zapraszałem chłopaka, ale raz się żyje. Minee pójdziesz ze mną na randkę ? Taką prawdziwą z kolacją i spacerem ?- wydukał, a ja z uśmiechem na ustach przytuliłem go mocno.
- Oczywiście, że pójdę. Z tobą wszędzie.- odpowiedziałem i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Każde muśnięcie naszych warg wywoływało u mnie zawroty głowy i przyjemne uczucie w podbrzuszu. W naszych pocałunkach zawsze było coś magicznego, może dlatego iż kochaliśmy się. Oplotłem ramionami jego szyję i przyciągnąłem bliżej siebie zmniejszając jednocześnie odległość naszych rozgrzanych ciał. Jego dłonie błądziły po moich plecach aż w końcu zatrzymały się na pośladkach lekko je ściskając.
- Kocham... cię.- wyszeptałem pomiędzy pocałunkami.
- Ja ciebie też Minee. Ja ciebie też.- odpowiedział i ponownie naparł na moje usta. Nawet się nie zorientowałem gdy obaj leżeliśmy na moim świeżo posłanym łóżku.
Ułożyłem głowę na klatce piersiowej mojego ukochanego i głośno westchnąłem.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz ?- zapytałem z uśmiechem.
- Niespodzianka- wyszczerzył się jak to tylko on potrafił i cmoknął mnie w czoło.
- No proszę powiedz.! - zrobiłem błagalne oczka i poruszyłem co jakiś czas dolną wargą. Niestety chłopak chyba uodpornił się na tę minę i będę musiał wymyślić coś lepszego. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Dowiesz się w swoim czasie kotek, a teraz rozkoszujmy się chwilą.- chciałem zaprotestować, ale uciszył mnie kolejnym pocałunkiem. Już nie protestując usadowiłem się na jego biodrach, a ręce ułożyłem ponad jego ramionami.
- Ktoś się tu rozpędził.- zaśmiał się cichutko i pozwolił mi na małe tortury. Cmoknąłem go w nos po czym przeniosłem usta na jego szyję robiąc soczystą malinkę.
- No. Teraz należysz tylko i wyłącznie do mnie.- stwierdziłem .
- Zawsze należałem tylko do ciebie.- odpowiedział ponownie mnie całując. Po chwili poczułem, że coś ociera się o moje miejsce X powodując lekkie napięcie w spodniach. Na policzkach pojawił się szkarłatny rimieniec. Jeszcze nikt w całym moim życiu nie doprowadził mnie do takiego stanu.
Gdy chłopak otarł się mocniej o moje krocze z ust wydobył się jęk, który za wszelką cenę pragnąłem stłumić.
- Może być ?- szepnął całując mnie po szczęce.
- Dotykaj... mnie... jeszcze.- wysapałem. Chyba zdziwiła go moja wypowiedź bo zawahał się chwilowo. Szybkim ruchem włożył ręce pod moją koszulkę i pozbył się jej.
- Chłopaki musimy jechać do wytwórni zaplanować... MINHO .! Ty demoralizujesz młodzież.! Taemin złaź z tego zboczeńca i na boga załóż bluzkę.!- krzyknął cały czerwony na twarzy Onew. Lider złapał mnie za rękę i ściągnął z rapera.- A teraz z łaski swojej biegiem na dół i nie będę dwa razy powtarzał.- rozkazał i gestem pokazał nam drzwi.
Złapałem swojego chłopaka za rękę i wybiegliśmy z pokoju zostawiając za sobą Lidera, który mamrotał coś pod nosem co ja rozumiałem jako " Mali zboczeńcy. Tylko jedno im w głowie" Uśmiechnąłem się pod nosem spojrzałem na rapera. Oczy iskrzyły mu ze szczęścia, a na ustach widniał śliczny uśmiech ukazujący jego idealnie proste zęby. Cóż dla mnie wszystko co on robił było idealne. To w jaki sposób się poruszał, przytulał mnie czy nawet przedrzeźniał Kibuma.
- No nareszcie.! Co tak długo ?- odezwał się Jjong gdy wchodziliśmy do samochodu.
- Zgadnij na czym ich przyłapałem.!- krzyknął Jinki.
- No nie wiem, ale zapewne zaraz mnie poinformujesz.- mruknął Key.
- Oni się macali.! Rozumiesz ?- opadł na miejsce kierowcy i spojrzał na nas wilkiem. Ja natomiast tylko wyszczerzyłem się i przylgnąłem mocniej do bruneta.
- A ty jak się macasz z dziewczyną to jest dobrze ?- zapytał Jonghyun.
- To co innego.- warknął Onew.
- No oczywiście- prychnął Kibum.
- O spadaj.- mruknął lider.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem z bezradności chłopaka. W takiej atmosferze minęła nam droga do studia. Wysiadając z auta Lee potknął się o krawężnik co wywołało u nas kolejny wybuch śmiechu. Całą grupą uśmiechnięci wparowaliśmy do budynku.
- Witaj Megan. - przywitałem się z dziewczyną i energicznie pomachałem ręką.
- O cześć chłopaki.! Minee lepiej się już czujesz ?- zapytała unosząc wzrok znad ekranu i obdarowując mnie swoim uśmiechem.
- Tak już mi lepiej i dziękuję za to, że poinformowałaś resztę o moim stanie.- podziękowałem jej i przytuliłem się do boku mojego wielkoluda.
- O ile dobrze wiem to DongWoon już na was czeka w sali numer 3.- powiedziała i wróciła do przepisywania jakiś zapewne ważnych papierów. Ruszyliśmy schodami na pomieszczenia, które wyznaczyła nam dziewczyna. W sali spędziliśmy ponad dwie godziny planując wszystkie najdrobniejsze szczegóły dotyczące koncertu w Tokio, który miał się odbyć za dwa miesiące. DongWoon zarezerwował nam salę na dodatkowe treningi. Okazało się, że nasz wcześniejszy choreograf jest na zwolnieniu lekarskim i dopóki nie załatwią kogoś aby go zastąpił mam obowiązek wymyślić układ i nauczyć go reszty. Cóż szczyt moich marzeń, ale i strasznie trudny obowiązek. Bo przecież mogłem coś zepsuć i podczas występu coś pójdzie nie tak. Przeczesałem ręką włosy i spojrzałem na Minho i uśmiechnąłem się do niego. Był ze mnie dumny, widziałem to w jego oczach. Duma wręcz go rozpierała.
- Skoro mamy już wszystko z głowy Ja i Minuś wychodzimy nie czekajcie na nas.- oznajmił i chwycił mnie za rękę wyprowadzając z budynku. Nawet się nie zorientowałem iż chłopak przyprowadził mnie do bardzo ładnej no i nie da się pominąć drogiej restauracji.
- Dlaczego akurat tutaj ?- zapytałem z ciekawości podczas, gdy on otwierał mi drzwi.
- Jeszcze nie jedliśmy razem kolacji i chciałbym to zmienić.- pocałował mnie w policzek i zaprowadził mnie do stolika, przy którym paliły się dwie świeczki. Stolik był oddalony od wszystkich więc nie musieliśmy się krępować tym iż zobaczy ktoś nas zobaczy a co najgorsze rozpozna. Dodatkowo zasłaniała nas płachta na, której namalowany była panorama Paryża.
- Sam to zorganizowałeś ?- zapytałem chłonąc każdy szczegół z tego pięknego widoku.
- To nic wielkiego- mruknął, a ja rzuciłem się na niego łącząc nasze usta w pocałunku. Niestety chwilę później odsunął się ode mnie co wywołało niekontrolowany jęk z mojej strony.
- Spokojnie. W domu mamy mnóstwo czasu - musnął wargami moje ucho
- Nie, jeżeli Onew zamontuje w naszym pokoju monitoring. -mruknąłem i usiadłem przy stole.
- Nie zrobi tego.- wyszczerzył się i także zajął swoje miejsce. Tego momentu już nic mi nie zepsuje.
No ale bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania :
Otworzyłem szeroko wielkie okno i odetchnąłem świeżym powietrzem. Atmosfera na zewnątrz była rześka i przyjemna po wczorajszym deszczu.
Nagle za plecami usłyszałem chrząknięcie więc odruchowo odwróciłem się, aby sprawdzić kto zakłóca mój spokój. Przede mną stał nie kto inny jak Choi Minho w samych bokserkach. Powiem szczerze, że zrobiło mi się trochę słabo na widok pół nagiego chłopaka. Usiadłem na krześle, a raper podszedł bliżej siadając na rogu biurka.
- Wiesz, bo ja chciałem... Nigdy jeszcze nie zapraszałem chłopaka, ale raz się żyje. Minee pójdziesz ze mną na randkę ? Taką prawdziwą z kolacją i spacerem ?- wydukał, a ja z uśmiechem na ustach przytuliłem go mocno.
- Oczywiście, że pójdę. Z tobą wszędzie.- odpowiedziałem i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Każde muśnięcie naszych warg wywoływało u mnie zawroty głowy i przyjemne uczucie w podbrzuszu. W naszych pocałunkach zawsze było coś magicznego, może dlatego iż kochaliśmy się. Oplotłem ramionami jego szyję i przyciągnąłem bliżej siebie zmniejszając jednocześnie odległość naszych rozgrzanych ciał. Jego dłonie błądziły po moich plecach aż w końcu zatrzymały się na pośladkach lekko je ściskając.
- Kocham... cię.- wyszeptałem pomiędzy pocałunkami.
- Ja ciebie też Minee. Ja ciebie też.- odpowiedział i ponownie naparł na moje usta. Nawet się nie zorientowałem gdy obaj leżeliśmy na moim świeżo posłanym łóżku.
Ułożyłem głowę na klatce piersiowej mojego ukochanego i głośno westchnąłem.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz ?- zapytałem z uśmiechem.
- Niespodzianka- wyszczerzył się jak to tylko on potrafił i cmoknął mnie w czoło.
- No proszę powiedz.! - zrobiłem błagalne oczka i poruszyłem co jakiś czas dolną wargą. Niestety chłopak chyba uodpornił się na tę minę i będę musiał wymyślić coś lepszego. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Dowiesz się w swoim czasie kotek, a teraz rozkoszujmy się chwilą.- chciałem zaprotestować, ale uciszył mnie kolejnym pocałunkiem. Już nie protestując usadowiłem się na jego biodrach, a ręce ułożyłem ponad jego ramionami.
- Ktoś się tu rozpędził.- zaśmiał się cichutko i pozwolił mi na małe tortury. Cmoknąłem go w nos po czym przeniosłem usta na jego szyję robiąc soczystą malinkę.
- No. Teraz należysz tylko i wyłącznie do mnie.- stwierdziłem .
- Zawsze należałem tylko do ciebie.- odpowiedział ponownie mnie całując. Po chwili poczułem, że coś ociera się o moje miejsce X powodując lekkie napięcie w spodniach. Na policzkach pojawił się szkarłatny rimieniec. Jeszcze nikt w całym moim życiu nie doprowadził mnie do takiego stanu.
Gdy chłopak otarł się mocniej o moje krocze z ust wydobył się jęk, który za wszelką cenę pragnąłem stłumić.
- Może być ?- szepnął całując mnie po szczęce.
- Dotykaj... mnie... jeszcze.- wysapałem. Chyba zdziwiła go moja wypowiedź bo zawahał się chwilowo. Szybkim ruchem włożył ręce pod moją koszulkę i pozbył się jej.
- Chłopaki musimy jechać do wytwórni zaplanować... MINHO .! Ty demoralizujesz młodzież.! Taemin złaź z tego zboczeńca i na boga załóż bluzkę.!- krzyknął cały czerwony na twarzy Onew. Lider złapał mnie za rękę i ściągnął z rapera.- A teraz z łaski swojej biegiem na dół i nie będę dwa razy powtarzał.- rozkazał i gestem pokazał nam drzwi.
Złapałem swojego chłopaka za rękę i wybiegliśmy z pokoju zostawiając za sobą Lidera, który mamrotał coś pod nosem co ja rozumiałem jako " Mali zboczeńcy. Tylko jedno im w głowie" Uśmiechnąłem się pod nosem spojrzałem na rapera. Oczy iskrzyły mu ze szczęścia, a na ustach widniał śliczny uśmiech ukazujący jego idealnie proste zęby. Cóż dla mnie wszystko co on robił było idealne. To w jaki sposób się poruszał, przytulał mnie czy nawet przedrzeźniał Kibuma.
- No nareszcie.! Co tak długo ?- odezwał się Jjong gdy wchodziliśmy do samochodu.
- Zgadnij na czym ich przyłapałem.!- krzyknął Jinki.
- No nie wiem, ale zapewne zaraz mnie poinformujesz.- mruknął Key.
- Oni się macali.! Rozumiesz ?- opadł na miejsce kierowcy i spojrzał na nas wilkiem. Ja natomiast tylko wyszczerzyłem się i przylgnąłem mocniej do bruneta.
- A ty jak się macasz z dziewczyną to jest dobrze ?- zapytał Jonghyun.
- To co innego.- warknął Onew.
- No oczywiście- prychnął Kibum.
- O spadaj.- mruknął lider.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem z bezradności chłopaka. W takiej atmosferze minęła nam droga do studia. Wysiadając z auta Lee potknął się o krawężnik co wywołało u nas kolejny wybuch śmiechu. Całą grupą uśmiechnięci wparowaliśmy do budynku.
- Witaj Megan. - przywitałem się z dziewczyną i energicznie pomachałem ręką.
- O cześć chłopaki.! Minee lepiej się już czujesz ?- zapytała unosząc wzrok znad ekranu i obdarowując mnie swoim uśmiechem.
- Tak już mi lepiej i dziękuję za to, że poinformowałaś resztę o moim stanie.- podziękowałem jej i przytuliłem się do boku mojego wielkoluda.
- O ile dobrze wiem to DongWoon już na was czeka w sali numer 3.- powiedziała i wróciła do przepisywania jakiś zapewne ważnych papierów. Ruszyliśmy schodami na pomieszczenia, które wyznaczyła nam dziewczyna. W sali spędziliśmy ponad dwie godziny planując wszystkie najdrobniejsze szczegóły dotyczące koncertu w Tokio, który miał się odbyć za dwa miesiące. DongWoon zarezerwował nam salę na dodatkowe treningi. Okazało się, że nasz wcześniejszy choreograf jest na zwolnieniu lekarskim i dopóki nie załatwią kogoś aby go zastąpił mam obowiązek wymyślić układ i nauczyć go reszty. Cóż szczyt moich marzeń, ale i strasznie trudny obowiązek. Bo przecież mogłem coś zepsuć i podczas występu coś pójdzie nie tak. Przeczesałem ręką włosy i spojrzałem na Minho i uśmiechnąłem się do niego. Był ze mnie dumny, widziałem to w jego oczach. Duma wręcz go rozpierała.
- Skoro mamy już wszystko z głowy Ja i Minuś wychodzimy nie czekajcie na nas.- oznajmił i chwycił mnie za rękę wyprowadzając z budynku. Nawet się nie zorientowałem iż chłopak przyprowadził mnie do bardzo ładnej no i nie da się pominąć drogiej restauracji.
- Dlaczego akurat tutaj ?- zapytałem z ciekawości podczas, gdy on otwierał mi drzwi.
- Jeszcze nie jedliśmy razem kolacji i chciałbym to zmienić.- pocałował mnie w policzek i zaprowadził mnie do stolika, przy którym paliły się dwie świeczki. Stolik był oddalony od wszystkich więc nie musieliśmy się krępować tym iż zobaczy ktoś nas zobaczy a co najgorsze rozpozna. Dodatkowo zasłaniała nas płachta na, której namalowany była panorama Paryża.
- Sam to zorganizowałeś ?- zapytałem chłonąc każdy szczegół z tego pięknego widoku.
- To nic wielkiego- mruknął, a ja rzuciłem się na niego łącząc nasze usta w pocałunku. Niestety chwilę później odsunął się ode mnie co wywołało niekontrolowany jęk z mojej strony.
- Spokojnie. W domu mamy mnóstwo czasu - musnął wargami moje ucho
- Nie, jeżeli Onew zamontuje w naszym pokoju monitoring. -mruknąłem i usiadłem przy stole.
- Nie zrobi tego.- wyszczerzył się i także zajął swoje miejsce. Tego momentu już nic mi nie zepsuje.
środa, 5 września 2012
17. "Przecież wiesz że cię kocham"
Jak ostatnio mam w tradycji zanim sobie poczytacie trochę wam pobiadolę.Jak
dobrze wiecie teraz zaczął się rok szkolny i powiem szczerze, że w 1 LO
wcale nie jest tak łatwo ;/ Nie mam pojęcia kiedy będę pisała te notki
bo codziennie mam po 8 lekcji czyli o 16 jestem w domu ;o No, ale
żebyście wiedzieli na czym stoimy w ciągu tygodnia powinny pojawić się
1-2 notki. Wybaczcie ale jednak kiedyś trzeba się uczyć bo matura się
zbliża. (Co wcale jakoś dzisiaj nie poprawia mi nastroju) Ze szkoły
przychodzę taka zmęczona, że jedyne co robię to moje cieplutkie łóżeczko
i sen na najbliższe 2 godziny. Wiem że ten rozdział taki krótki, ale
jak mówiłam został podzielony na dwie części. Powoli dobiegamy do końca
naszej historii i muszę się zabrać za to opowiadanie w której bohaterami
głównymi będą Onew & Taemin ;D Myślę jeszcze nad połączeniem Minho i
Key ale na to już wyraźcie własną opinię ok ? To ja już zostawiam wam ♥ Ten rozdział taki na szybko i jakiś kleisty więc z góry przepraszam za taką papkę.
Otworzył niechętnie swoje duże brązowe oczy, aby po chwili ponownie je zamknąć. Lampa obok niego dawała tak mocne światło iż jego oczy tego nie wytrzymywały.
Głowa bolała go strasznie, a prawa stopa odmawiała posłuszeństwa za każdym razem gdy próbował wykonać jakikolwiek ruch.
- Obudził się.- oznajmił ktoś obok niego z nieukrywaną ulgą w głosie.
- Ale nas wystraszyłeś.- odezwał się kolejny.
Chłopak za wszelką cenę chciał sobie przypomnieć gdzie jest lecz z marnym skutkiem, w głowie miał tylko ciemność, a to nie oznaczało niczego dobrego.
Młody podparł się ramionami chcąc podnieść się do pozycji siedzącej, lecz czyjeś dłonie mu to uniemożliwiły.
- Odpoczywaj teraz. Jesteś bardzo osłabiony.- nakazał mu Onew.
Otworzył ponownie oczy, tym razem powoli aby przyzwyczaić się do światła jakie panowało w pomieszczeniu. Znajdował się w sali tanecznej.
"Co ja to robię ?" Pomyślał i rozejrzał się.
Przy ścianie stał Jjong obejmując młodszego Kim'a ramieniem, po prawej stronie kanapy znajdował się Lider, a po lewej Choi kurczowo trzymając dłoń szatyna co jakiś czas pocierając ją kciukiem. W oczach rapera malował się smutek, strach, ból, a co najważniejsze miłość.
- Przepraszam.- powiedział, a reszta zespołu automatycznie opuściła pomieszczenie. Maknae chciał wyrwać swoją dłoń z jego uścisku lecz nadal był zbyt słaby.
- Dlaczego to robisz ?- zapytał młodszy drżącym głosem. Czuł, że w jego oczach ponowienie zaczęły gromadzić się łzy.
- Co takiego ?- spytał lekko zdezorientowany.
- Robisz mi nadzieję.
- Na co ?- kolejne pytanie padające z ust rapera.
- Na to, że wciąż mnie kochasz i ci na mnie zależy.- odpowiedział młody i wytarł rękawem mokre policzki.
- Co ty wygadujesz przecież dobrze wiesz, że cię kocham- oznajmił wpatrując się w te czekoladowe oczy.- Jeżeli chodzi ci o tę akcję w salonie to była moja ex. Zakończyliśmy nasz związek ponad rok temu, ale ona chyba nadal coś do mnie czuje ponieważ jak tylko otworzyłem drzwi rzuciła się na mnie i zaczęła całować, co zresztą niestety widziałeś. Chciała abym do niej wrócił, lecz dość dosadnie wytłumaczyłem jej, że moje serce należy do pewnego długowłosego szatyna o czekoladowych oczach i słodkim dziecięcym uśmiechu. Pobiegłem za tobą, ale zniknąłeś mi w tłumie i nie mogłem cię odnaleźć. Minee moje życie bez ciebie u mego boku nie ma sensu. Bo jakie ma szanse człowiek, który nie może oddychać?- wyznał raper ze łzami w oczach. Tae nie przejmował się już swoimi zapłakanymi policzkami. Słone krople spływały po jego brodzie wnikając w koszulkę.
-Przepraszam myślałem... Co ja mówię ja nie myślałem.! Przepraszam.- wyłkał tancerz.
- Spokojnie skarbie, już wszystko dobrze- wyszeptał mu do ucha zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- A co się w ogóle stało ?- zapytał cały czerwony na twarzy Lee. Choi spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na ustach i dramatycznie westchnął zaczynając swoją wypowiedź typowym chrząknięciem.
- Przebiegłeś całą drogę do wytwórni, a później tańczyłeś kilka dobrych godzin. Twój organizm opadł z sił ponieważ nie dostarczałeś mu odpowiednich płynów. Megan znalazła cię na podłodze i od razu poinformowała mnie. Wiem, że nie kazałeś jej niczego mówić, ale ona naprawdę wystraszyła się tego w jakim stanie cię znalazła. Nie chciała dzwonić na pogotowie, aby nie robić zbędnego zamieszania. Nie bądź na nią zły.- położył dłoń na jego policzku i delikatnie, lekkim muśnięciem pocałował wargi młodszego.
Po pewnym czasie Choi wziął swojego chłopaka na ręce i zapakował go delikatnie do ich mini busa. Minee był tak zmęczony iż nie minęły nawet dwie minuty a jego powieki stały się cięższe a sam chłopak popadał w głęboki sen. Nie przeszkadzała mu głośna muzyka Jonghyun'a czy też komentarze Kibuma na temat zachowania Bling Bling'a. Liczyło się tylko ciepło i bliskość ciała Minho, który aby go uspokoić głaskał go delikatnie po ramieniu. Młody miał nadzieję, że nic już nie stanie na drodze ich miłości.
Jednak to tylko nadzieja...
Otworzył niechętnie swoje duże brązowe oczy, aby po chwili ponownie je zamknąć. Lampa obok niego dawała tak mocne światło iż jego oczy tego nie wytrzymywały.
Głowa bolała go strasznie, a prawa stopa odmawiała posłuszeństwa za każdym razem gdy próbował wykonać jakikolwiek ruch.
- Obudził się.- oznajmił ktoś obok niego z nieukrywaną ulgą w głosie.
- Ale nas wystraszyłeś.- odezwał się kolejny.
Chłopak za wszelką cenę chciał sobie przypomnieć gdzie jest lecz z marnym skutkiem, w głowie miał tylko ciemność, a to nie oznaczało niczego dobrego.
Młody podparł się ramionami chcąc podnieść się do pozycji siedzącej, lecz czyjeś dłonie mu to uniemożliwiły.
- Odpoczywaj teraz. Jesteś bardzo osłabiony.- nakazał mu Onew.
Otworzył ponownie oczy, tym razem powoli aby przyzwyczaić się do światła jakie panowało w pomieszczeniu. Znajdował się w sali tanecznej.
"Co ja to robię ?" Pomyślał i rozejrzał się.
Przy ścianie stał Jjong obejmując młodszego Kim'a ramieniem, po prawej stronie kanapy znajdował się Lider, a po lewej Choi kurczowo trzymając dłoń szatyna co jakiś czas pocierając ją kciukiem. W oczach rapera malował się smutek, strach, ból, a co najważniejsze miłość.
- Przepraszam.- powiedział, a reszta zespołu automatycznie opuściła pomieszczenie. Maknae chciał wyrwać swoją dłoń z jego uścisku lecz nadal był zbyt słaby.
- Dlaczego to robisz ?- zapytał młodszy drżącym głosem. Czuł, że w jego oczach ponowienie zaczęły gromadzić się łzy.
- Co takiego ?- spytał lekko zdezorientowany.
- Robisz mi nadzieję.
- Na co ?- kolejne pytanie padające z ust rapera.
- Na to, że wciąż mnie kochasz i ci na mnie zależy.- odpowiedział młody i wytarł rękawem mokre policzki.
- Co ty wygadujesz przecież dobrze wiesz, że cię kocham- oznajmił wpatrując się w te czekoladowe oczy.- Jeżeli chodzi ci o tę akcję w salonie to była moja ex. Zakończyliśmy nasz związek ponad rok temu, ale ona chyba nadal coś do mnie czuje ponieważ jak tylko otworzyłem drzwi rzuciła się na mnie i zaczęła całować, co zresztą niestety widziałeś. Chciała abym do niej wrócił, lecz dość dosadnie wytłumaczyłem jej, że moje serce należy do pewnego długowłosego szatyna o czekoladowych oczach i słodkim dziecięcym uśmiechu. Pobiegłem za tobą, ale zniknąłeś mi w tłumie i nie mogłem cię odnaleźć. Minee moje życie bez ciebie u mego boku nie ma sensu. Bo jakie ma szanse człowiek, który nie może oddychać?- wyznał raper ze łzami w oczach. Tae nie przejmował się już swoimi zapłakanymi policzkami. Słone krople spływały po jego brodzie wnikając w koszulkę.
-Przepraszam myślałem... Co ja mówię ja nie myślałem.! Przepraszam.- wyłkał tancerz.
- Spokojnie skarbie, już wszystko dobrze- wyszeptał mu do ucha zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- A co się w ogóle stało ?- zapytał cały czerwony na twarzy Lee. Choi spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na ustach i dramatycznie westchnął zaczynając swoją wypowiedź typowym chrząknięciem.
- Przebiegłeś całą drogę do wytwórni, a później tańczyłeś kilka dobrych godzin. Twój organizm opadł z sił ponieważ nie dostarczałeś mu odpowiednich płynów. Megan znalazła cię na podłodze i od razu poinformowała mnie. Wiem, że nie kazałeś jej niczego mówić, ale ona naprawdę wystraszyła się tego w jakim stanie cię znalazła. Nie chciała dzwonić na pogotowie, aby nie robić zbędnego zamieszania. Nie bądź na nią zły.- położył dłoń na jego policzku i delikatnie, lekkim muśnięciem pocałował wargi młodszego.
Po pewnym czasie Choi wziął swojego chłopaka na ręce i zapakował go delikatnie do ich mini busa. Minee był tak zmęczony iż nie minęły nawet dwie minuty a jego powieki stały się cięższe a sam chłopak popadał w głęboki sen. Nie przeszkadzała mu głośna muzyka Jonghyun'a czy też komentarze Kibuma na temat zachowania Bling Bling'a. Liczyło się tylko ciepło i bliskość ciała Minho, który aby go uspokoić głaskał go delikatnie po ramieniu. Młody miał nadzieję, że nic już nie stanie na drodze ich miłości.
Jednak to tylko nadzieja...
sobota, 1 września 2012
16. "Robisz mi nadzieję"
Więc tak oto rozdział 16 moi drodzy ;D Ten rozdział w moim zeszycie jest dłuższy,
ale stwierdziłam że podzielę go na dwie części żeby była taka nutka
niepewności :D Zauważyliście nowy wygląd bloga ? Mówić szczerze jak wam
się podoba ( jeżeli nie to zmienię na inny). Piszcie jak oceniacie tego
bloga i obserwujcie. Mam prośbę byłabym wdzięczna gdybyście podali mi
adresy swoich blogów ponieważ nie mam co czytać w nocy ;P
A teraz zapraszam do czytania:
Taemin siedział na kolanach swojego chłopaka i bawił się jego ciemnymi włosami. Od czasu, gdy wrócili ze szpitala minęły dwa tygodnie.
Pewnie myślicie, że przez ten czas odpoczywali co ? Nie, przez te dni występowali w radiu, gościli w różnych programach i udzielali wywiadów, aby wyjaśnić całą tą sytuacje. Lider stał na głowie aby to wszystko ogarnąć i ze sobą pogodzić.
Podczas jednej ze wspólnych kolacji przyznali się przed przyjaciółmi iż łączy ich coś więcej niż przyjaźń czy czysto braterska miłość. Ku ich zaskoczeniu przyjęli tę informacje z radością.
- Idę do swojego pokoju.- oznajmił Maknae i wstał z kolan partnera. Raper pokiwał głową i powrócił do oglądania swojego ulubionego programu przyrodniczego, którego Młody nigdy nie potrafił zapamiętać. Będąc już w swoim azylu rzucił się na łóżko i zaciągnął zapachem pościeli, która pachniała brunetem. Obrócił się na brzuch i nasłuchiwał co się dzieje na dole. Lubił siedzieć w samotności, nie żeby przeszkadzała mu obecność starszych przyjaciół, lecz czasami musiał odpocząć od natłoku obowiązków, życia w ciągłym biegu, stresu i uczucia iż wszyscy czegoś od ciebie oczekują.
Jego rozmyślenia i ciszę jaka panowała w domu przerwał dzwonek do drzwi.
- MINHO.!!!- rozbrzmiał lekko piskliwy damski głos.
Chłopak szybko zerwał się z łóżka i pobiegł na schody, lecz to co tam zobaczył zamurowało go kompletnie.
Choi Minho właśnie całował jakąś brunetkę. Lee nie myśląc dużo zbiegł po schodach wymijając parę i opuszczając teren domu.
Jego twarz wykrzywiona była z rozpaczy, a serce konało z bólu.
Nim się zorientował stał przed drzwiami wytwórni. Jednym ruchem otworzył drzwi i przyjął maskę szczęśliwego chłopca.
- Cześć Megan.- przywitał się z drobną blondynką o błękitnych oczach.
- Cześć Minee.! Co ty tu robisz ? Nie macie dzisiaj studia ani sali.- stwierdziła marszcząc brwi i przyglądając się mu podejrzliwie.
- Chciałem poćwiczyć układ. Sala wolna ?
- Teraz tak. Powinni zajmować ją SuJu, ale mają jakiś występ na urodzinach jakiegoś bogatego dzieciaka.- odpowiedziała wpisując coś do komputera.
- Jakby ktoś o mnie pytał to mnie tu nie ma.- dodał, a dziewczyna przytaknęła wracając do swojej pracy.
Powolnym ślamazarnym krokiem dotarł do sali treningowej. Gdy tylko oddalił się od dziewczyny nie powstrzymywał już łez. Nie chciał tłumić w sobie tych strasznych emocji, które rozrywały jego serce.
Włączył pierwszą lepszą piosenkę z ich płyty i oddał się swojej pasji. To dzięki niemu pogodził się z odejściem osoby która dała mu życie. Każda kropla potu cieknąca po jego zmęczonym ciele skrywała za sobą ból i rozpacz.
Wyłączył telefon i rzucił na fotel. Nie chciał z nikim teraz rozmawiać, potrzebował samotności, aby móc się wypłakać.
Przy piątej piosence Młody powoli zaczynał tracić czucie w nogach. Cały jego świat się zawalił. Nie miał matki i stracił Minho. Z osłabienia zamknął oczy, lecz już ich nie otworzył ponieważ runął na ziemie. W oddali usłyszał tylko krzyk, a później pochłonęła go ciemność.
Natomiast w domu panowała nerwowa atmosfera.
Onew chodził po domu próbując dodzwonić się do Młodego z marnym skutkiem ponieważ ciągle odzywała się sekretarka.
Key siedział na kolanach Jonghyun'a nerwowo ściskając jego bluzkę. Martwił się o swojego małego Taeminka. Gdyby coś mu się stało nigdy by sobie tego nie wybaczył przecież był jego ummą powinien go lepiej pilnować.
Ostatni członek zespołu siedział na łóżku swojego chłopaka i kurczowo trzymał telefon w dłoniach. Tylko on z całej czwórki znał prawdziwy powód ucieczki szatyna. Gdzieś w głębi czuł, że powinien wcześniej temu zapobiec. Nagle w jego dłoniach zawibrował telefon oznajmiając nadejście wiadomości.
" Od: Megan;
Taemin jest nieprzytomny. Zemdlał z wycieńczenia. Przyjeżdżajcie do wytwórni. Znajdziecie nas w sali 3. Pośpieszcie się."
Zerwał się z łóżka i oznajmił reszcie czego się właśnie dowiedział.
Kibum nie oszczędził im łez i obwiniania się w drodze do miejsca w którym leżał nieprzytomny Maknae.
Na widok bladego jak ściana chłopaka, raperowi ścisnęło się serce. Jako drugi dotarł do kanapy i usiadł na podłodze chwytając rękę młodszego.
-Będę tak siedział dopóki się nie obudzisz.- wyszeptał mu do ucha.
A teraz zapraszam do czytania:
Taemin siedział na kolanach swojego chłopaka i bawił się jego ciemnymi włosami. Od czasu, gdy wrócili ze szpitala minęły dwa tygodnie.
Pewnie myślicie, że przez ten czas odpoczywali co ? Nie, przez te dni występowali w radiu, gościli w różnych programach i udzielali wywiadów, aby wyjaśnić całą tą sytuacje. Lider stał na głowie aby to wszystko ogarnąć i ze sobą pogodzić.
Podczas jednej ze wspólnych kolacji przyznali się przed przyjaciółmi iż łączy ich coś więcej niż przyjaźń czy czysto braterska miłość. Ku ich zaskoczeniu przyjęli tę informacje z radością.
- Idę do swojego pokoju.- oznajmił Maknae i wstał z kolan partnera. Raper pokiwał głową i powrócił do oglądania swojego ulubionego programu przyrodniczego, którego Młody nigdy nie potrafił zapamiętać. Będąc już w swoim azylu rzucił się na łóżko i zaciągnął zapachem pościeli, która pachniała brunetem. Obrócił się na brzuch i nasłuchiwał co się dzieje na dole. Lubił siedzieć w samotności, nie żeby przeszkadzała mu obecność starszych przyjaciół, lecz czasami musiał odpocząć od natłoku obowiązków, życia w ciągłym biegu, stresu i uczucia iż wszyscy czegoś od ciebie oczekują.
Jego rozmyślenia i ciszę jaka panowała w domu przerwał dzwonek do drzwi.
- MINHO.!!!- rozbrzmiał lekko piskliwy damski głos.
Chłopak szybko zerwał się z łóżka i pobiegł na schody, lecz to co tam zobaczył zamurowało go kompletnie.
Choi Minho właśnie całował jakąś brunetkę. Lee nie myśląc dużo zbiegł po schodach wymijając parę i opuszczając teren domu.
Jego twarz wykrzywiona była z rozpaczy, a serce konało z bólu.
Nim się zorientował stał przed drzwiami wytwórni. Jednym ruchem otworzył drzwi i przyjął maskę szczęśliwego chłopca.
- Cześć Megan.- przywitał się z drobną blondynką o błękitnych oczach.
- Cześć Minee.! Co ty tu robisz ? Nie macie dzisiaj studia ani sali.- stwierdziła marszcząc brwi i przyglądając się mu podejrzliwie.
- Chciałem poćwiczyć układ. Sala wolna ?
- Teraz tak. Powinni zajmować ją SuJu, ale mają jakiś występ na urodzinach jakiegoś bogatego dzieciaka.- odpowiedziała wpisując coś do komputera.
- Jakby ktoś o mnie pytał to mnie tu nie ma.- dodał, a dziewczyna przytaknęła wracając do swojej pracy.
Powolnym ślamazarnym krokiem dotarł do sali treningowej. Gdy tylko oddalił się od dziewczyny nie powstrzymywał już łez. Nie chciał tłumić w sobie tych strasznych emocji, które rozrywały jego serce.
Włączył pierwszą lepszą piosenkę z ich płyty i oddał się swojej pasji. To dzięki niemu pogodził się z odejściem osoby która dała mu życie. Każda kropla potu cieknąca po jego zmęczonym ciele skrywała za sobą ból i rozpacz.
Wyłączył telefon i rzucił na fotel. Nie chciał z nikim teraz rozmawiać, potrzebował samotności, aby móc się wypłakać.
Przy piątej piosence Młody powoli zaczynał tracić czucie w nogach. Cały jego świat się zawalił. Nie miał matki i stracił Minho. Z osłabienia zamknął oczy, lecz już ich nie otworzył ponieważ runął na ziemie. W oddali usłyszał tylko krzyk, a później pochłonęła go ciemność.
Natomiast w domu panowała nerwowa atmosfera.
Onew chodził po domu próbując dodzwonić się do Młodego z marnym skutkiem ponieważ ciągle odzywała się sekretarka.
Key siedział na kolanach Jonghyun'a nerwowo ściskając jego bluzkę. Martwił się o swojego małego Taeminka. Gdyby coś mu się stało nigdy by sobie tego nie wybaczył przecież był jego ummą powinien go lepiej pilnować.
Ostatni członek zespołu siedział na łóżku swojego chłopaka i kurczowo trzymał telefon w dłoniach. Tylko on z całej czwórki znał prawdziwy powód ucieczki szatyna. Gdzieś w głębi czuł, że powinien wcześniej temu zapobiec. Nagle w jego dłoniach zawibrował telefon oznajmiając nadejście wiadomości.
" Od: Megan;
Taemin jest nieprzytomny. Zemdlał z wycieńczenia. Przyjeżdżajcie do wytwórni. Znajdziecie nas w sali 3. Pośpieszcie się."
Zerwał się z łóżka i oznajmił reszcie czego się właśnie dowiedział.
Kibum nie oszczędził im łez i obwiniania się w drodze do miejsca w którym leżał nieprzytomny Maknae.
Na widok bladego jak ściana chłopaka, raperowi ścisnęło się serce. Jako drugi dotarł do kanapy i usiadł na podłodze chwytając rękę młodszego.
-Będę tak siedział dopóki się nie obudzisz.- wyszeptał mu do ucha.
Subskrybuj:
Posty (Atom)